G
gkskubik nie jest to raczej mocno kontrowersyjna wypowiedź. Również podzielam Twoje zdanie. Wiem, że zaraz znajdą się fachowcy, którzy powiedzą "zdrowie jest najważniejsze" i "sami wsiądźcie na motor i pojeździjcie w takich warunkach. Ludzie, to jest (ponoć) najlepsza liga świata. To my mamy wyznaczać trendy i napędzać modę na "czarny sport".
Nie podobała mi się cała otoczka przełożenia tego meczu. Obie ekipy w praktycznie pełnych składach biegają po stadionie, naradzają się, dzwonią do sędziego, który odniosłem wrażenie, że chciał rozegrać te zawody, choć mogę się mylić. W głównych rolach oczywiście liderzy drużyn. Na próbę toru wyjeżdżają praktycznie najsłabsi zawodnicy, którzy faktycznie mają jakieś problemy na jednym z łuków.
Wypada jednak wspomnieć, że to jest sport wyczynowy. Do tego mecze rozgrywane są na zewnątrz, więc deszcz to nie jest opad, który pojawia się dwa razy do roku. W Częstochowie nie padało od tygodnia, tylko na godzinę przed meczem. Nie podobają mi się tłumaczenia Marka Cieślaka, że było już późno, zimno i nie było szans, aby pojechać. Nie zgodzę się, po deszczu temperatura dochodziła do 20 stopni, więc według mnie problemy byłby tylko w pierwszych biegach. Wydaje mi się, że biorąc pod uwagę temperaturę, dołożyć do tego 3-4 biegi i ze 2 równania tor naprawdę byłby do jazdy. Inną sprawą jest fakt, dla kogo jazda w takich warunkach byłaby opłacalna. Na pewno nie dla Włókniarz, bo przy takiej aurze szanse zapewne by się wyrównały. Patrząc jednak na inne sporty sytuacja jest identyczna. Zarówno w piłce nożnej, atletyce, czy innych sportach "zewnętrznych" zła pogoda wyrównuje szanse. Zawody jednak odbywają się normalnie, jeśli oczywiście deszcz nie leje od tygodnia, tak że nie można wejść na stadion, czy murawę.
Kolejna sprawa to przygotowanie do meczu. Naprawdę to aż tak bogata liga, aby pozwolić sobie na takie koszty? Przecież jakby nie było to był zwykły dzień meczowy i zarówno organizator, kluby, czy telewizja ponieśli koszty związane z meczem. Koszty, które w poniedziałek się powtórzą.
Wygląda jednak na to, że żużlowcy, którzy są jeżdżącymi banerami reklamowymi są ponad wszystkim i to oni decydują praktycznie o wszystkim, czy to jest dobre? To trudne i głębokie pytanie, ja na nie odpowiedzieć nie zdołam, jakby nie było po wczoraj pozostał niesmak i duży niedosyt, bo taki tor dopiero byłby świetną weryfikacją możliwości i umiejętności zawodników. Na drugi plan zeszłyby
finanse i przygotowanie motocykli, które na suchych i twardych torach jest praktycznie kluczowe.