Oj czerwono od minusów kilka stron wcześniej. Jak zwykle, kiedy chodzi o narodową reprezentację emocje biorą górę, a kiedy mówiłem o napompowanym sterowcu i o uspokojeniu emocji, czytałem o januszowaniu, bo przecież trzeba się cieszyć, rozpalić ognisko i skakać dookoła.
Co do meczu: miesiące przygotowań, rozkładanie przeciwników na czynniki pierwsze i do 0:2 podajemy między obrońcamimbo nie jesteśmy w stanie przejść 30 metra na połowie przeciwnika, wielce zaskoczeni że Senegal postawił zasieki i gra z kontry na ultra szybkich skrzydłowych. Podobał mi się Mane, który będąc gwiazdą zespołu schował dumę do kieszeni (w odróżnieniu do Neymara) i grał dla drużyny: nie przetrzymywał piłki, nie dryblował bez sensu, uspokajał grę przy 1:2. Taktycznie Senegalczycy nas zmiażdżyli chociaż grają to samo od dawna, tego nie rozumiem...
A Polacy... Oni potrafią grać, co udowodnili nieraz. Może potrzebny był zimny prysznic. Mam tylko jeden wielki żal: do Milika, ten człowiek jest tak irytujący, że nawet te kilka goli strzelonych w reprezentacji tego nie przysłonią. Dzisiaj 3 szanse w przeciągu kilku minut na wyjście z kontrą a on w środku dwa razy strata + raz podanie do tyłu na 'uspokojenie' przy 0:1. Glikson, Bednarek i Pazdan, pewnie Nawałka zagra te 352 i jedziemy z Kolumbią, bo w takiej formie jest do ogrania.