Grupa C to według mnie grupa bardzo niedoceniana. Może faktycznie kandydata do triumfu tutaj nie ma, ale za to grupa jest bardzo wyrównana i ciężko cokolwiek wyrokować. Bardziej wyrównana, niż niektórym się wydaje. Prawdę mówiąc to jest jedyna grupa w której nie podejmuje się typowania kolejności drużyn na koniec fazy grupowej. Żaden zestaw mnie nie zdziwi. Skupie się bardziej na próbie wyszarpania jakichś monet z poszczególnych meczów.
Pierwszy mecz zagrają ze sobą
Kolumbia i
Grecja.
Kolumbia przez wielu typowana jest na czarnego konia rozgrywek, ale ja wstrzymałbym się nad zachwytami. Jest to drużyna niezwykle niezbilansowana. Ofensywa jest potężna, jedna z najlepszych na świecie. Świetni zawodnicy w formacjach ofensywnych sprawiają że
Kolumbia jest w stanie wyprowadzić spektakularny atak w każdej chwili, z każdego sektora boiska. Momentami wydaje się, że ich gra siada, zaczyna się kopanina, gdy nagle z nikąd wyrasta natarcie godne Husarii, które zmiata defensywę rywali z boiska. Ten styl podsyca niezwykle doświadczony i fantastyczny szkoleniowiec Jose Pekerman. Momentami ich formacja przekształca się w 4-2-4 ! W środku pola zostają tylko prowadzący grę, mózg zespołu
Fredy Guarin, który właśnie swoimi długimi podaniami daje sygnał do ataku oraz zabezpieczający
Abel Aguilar. Skrzydłowi
James Rodriguez i
Jackson Martinez w klubach grają jako boczni napastnicy, i w momencie rozpoczęcia akcji tymi bocznymi napastnikami się stają. Przy czym nadal w polu karnym jest dwóch środkowych napastników, niezwykle dynamiczny
Carlos Bacca, gotowy nawet pozabijać obrońców byleby oddać strzał, oraz nowy nabytek Borussi
Adrian Ramos, grający w zastępstwie za wielkiego nieobecnego - kontuzjowanego
Radamela Falcao. Defensywa wygląda już nieco gorzej. Dowodzi ją starszy od węgla
Mario Yepes, któremu partneruje bardzo silny, ale nieco elektryczny
Cristian Zapata. Problemem jest też to, że często boczni obrońcy również ruszają do szarży, zwłaszcza lubuje się w tym
Pablo Armero. Momentami
Kolumbia potrafi atakować ośmioma zawodnikami, a linia pomocy doznaje anihilacji!
Na przeciw tej maszyny stanie
Grecja. Jak zwykle ultradefensywna
Grecja. "Bohaterowie grają jak Grecy" - takie hasło Helleni mają wypisane na autokarze, i ciężko się z tym nie zgodzić. Bohaterska obrona od pierwszej minuty, żelazna defensywa godna Spartan pod Termopilami. Uzupełniają się doskonale, wzajemna asekuracja to miód na serce szkoleniowca Paulo Bento. Problemem jest jednak stan osobowy. Piłkarze Grecji się starzeją, grają już po prostu słabiej. Jakto mówią - latka lecą a
Konstantinos Katsouranis czy
Giorgios Karagounis młodsi już nigdy nie będą. Para stoperów która miała być podstawą Greków na tej imprezie się rozsypała po kontuzji
Kyriakosa Papadopoulosa. Obroną będzie więc dowodził
Sokratis Papastathopoulos, chyba jednak mimo wszystko słabszy gracz z tej pary. Partnerować mu będzie młody
Kostas Manolas. Ofensywa ma być oparta na
Kostasie Mitrouglu, który miał świetną jesień w Olympiakosie, ale po transferze do Anglii (konkretnie do Fulham) zderzył się z treningami Felixa Magatha, i pół roku wyjęło mu z życiorysu. Nie wiadomo w jakiej będzie formie. Podobnie
Giorgios Samaras, na którego narzekają nawet Grecy, i z którym kontraktu nie przedłużył Celtic Glasgow.
Mimo wszystko. Zazwyczaj o Grekach każdy pisze że nie mają szans, a oni mimo wszystko dzielnie stawiają czoła najlepszym. Uwielbiam patrzeć na ich defensywną, poukładaną grę. W zakresie wylewania żelbetonu w polu karnym, korepetycje może brać od nich sam Jose Mourinho.
Nie przekreślam ich szans na wyjście z grupy, ale tego typu defensywna strategia raczej nie zwycięży Kolumbii. Dlatego że "Tricolor" mają tak ogromny potencjał ofensywny, że prędzej czy później rozszarpią greckie szyki, natomiast słabość Grecka w ataku raczej nie pozwoli wykorzystać słabości Kolumbijskiej w obronie. Grekom niewygodnie gra się z ofensywnymi drużynami, czego dowodem są eliminacyjne mecze (i jedyna porażka właśnie z ofensywną Bośnią). Kurs zachęca, więc korzystam.
Kolumbia - Grecja 1 @1,90 (Bwin)
Drugie dzisiejsze starcie, na zakończenie najdłuższego dnia z mundialem. O 3 w nocy czasu polskiego zagra Wybrzeże Kości Słoniowej i
Japonia (swoją drogą, ten mecz oddzieli "Januszów" od pasjonatów przed telewizorami
). Bardzo, bardzo ciekawy. Na papierze dużo mocniej wygląda WKS. Przede wszystkim - najlepszy środkowy pomocnik na świecie. Piłkarska instytucja, człowiek-czołg, biega, odbiera, podaje, asystuje i strzela bramki.
Yaya Toure, który jest po prostu nie do zatrzymania. To taki LeBron James wśród piłkarzy - wymieszanie ogromnych umiejętności z gigantyczną siłą fizyczną (wymiary 191/90 przy tej dynamice, cholerka, robią wrażenie). Gdy Yaya się rozpędza, to rywale po prostu pierzchną, lub zostają stratowani. Szczerze mi żal sympatycznych małych środkowych pomocników Japonii.
Oczywiście Toure nie jest sam, w pomocy ma wsparcie od
Cheikha Tiote i
Die Sereya, którzy mają asekurować środek dla Yayi. Imponujący atak z
Didierem Drogbą na czele, wspieranym na skrzydłach przez
Salomona Kalou i
Gervinho.
Jednak problemem Słoni nigdy nie były nazwiska. Tylko mentalność. To jest typowy, podręcznikowy przykład przerostu jednostek nad kolektywem. WKS ma piłkarzy, ale nie ma drużyny. Piłkarzom ciężko ze sobą współpracować, przez to nie potrafią wygrywać nawet Pucharu Narodów Afryki (udało im się tylko raz odkąd sięgam pamięcią). Problemem będzie też obrona.
Kolo Toure przykładem solidności zdecydowanie nie jest, a towarzyszą mu dość zabawni w interwencjach
Souleymane Bamba, czy bramkarz
Boubacar Barry.
Na przeciw nim stanie jedna z najlepiej zorganizowanych ekip.
Japonia. Synonim solidności, odpowiedzialności i gry zespołowej. Totalne przeciwieństwo WKS. Ci zawodnicy idealnie ze sobą współpracują. Przeciwnicy po meczach z Samurajami twierdzą, że "wydaje się jakby ich było na boisku piętnastu". Dodatkowo,
Japonia podniosła indywidualny poziom zawodników, i zdecydowanie ma kim postraszyć. To już nie jest tylko Nakamura bijący wolne. Teraz grę prowadzi duet rozgrywających
Keisuke Honda i
Shinji Kagawa, którzy swoim sprytem i boiskową inteligencją potrafią wykorzystać najmniejszy skrawek przestrzeni. Za zdobywanie bramek odpowiedzialny będzie znany z Bundesligi
Shinji Okazaki, a po skrzydłach niestrudzenie biegać będą czołowy prawy obrońca Bundesligi (według Kickera lepszy niż Łukasz Piszczek)
Atsuto Uchida i szalony Kamikaze z Interu Mediolan,
Yuto Nagatomo. To wszystko są nazwiska może nie takiego formatu jak Toure w Wybrzeżu, ale na naprawde wysokim światowym poziomie. Kadre prowadzi doświadczony fachowiec, Włoch Alberto Zaccheroni, który nauczył też Samurajów bronić własnego przedpola, z czym dotąd mieli największe problemy. Naprawdę, naprawdę nie zdziwię się jeśli swoją organizacją gry wysiudają zarówno gwiazdy Wybrzeża, jak i narwanych Kolumbijczyków. No, może mecz z Grecją będzie tylko dla koneserów
.
Faworytem jest WKS, i się z tym zgadzam, ale wysoki kurs na Japonię sprawia, że skłonny jestem zagrać w ich stronę. Mecz odbędzie się późno, o 21:00 czasu miejscowego, więc klimat powinien mniej wpłynie na mecz, a to Iworyjczycy są przyzwyczajeni do upałów.
WKS - Japonia 2 @2,70 Bwin.
A co do wyjścia z grupy... Rozum mówi: "
Kolumbia, WKS", serce mówi "
Japonia,
Grecja"