San Antonio Spurs - Miami Heat
Typ:
-Spurs wygrają mistrzostwo@1,83 (betsson)
Przy okazji finałów aż ręka swędzi, by walnąć jakiś kawał tekstu o obu ekipach, jednak wydaje mi się, że będzie to zbyteczne. Kto śledzi NBA powinien znać świetne te zespoły, sam już kilkukrotnie pisałem szerzej przede wszystkim o San Antonio, ale i o Miami także przy okazji różnorakich analiz, dlatego tym razem podaruje to sobie (przy okazji wojnodrake powyżej i poniżej opisał solidnie oba zespoły).
Kurs na wygraną w serii SAS niestety sporo już poleciał od momentu wystawienia (było koło 2,00), jednak wobec informacji, że Parker będzie gotowy już na mecz nr 1 było to logiczne i mnie osobiście kursy na poziomie 1,8 wciąż satysfakcjonują.
Przyznam się szczerze, że w zeszłym roku popełniłem głupią gafę, gratulując już Spurs mistrzostwa pod koniec pamiętnego meczu nr 6 (kto był na czacie ten może i kojarzy). Wszyscy pamiętamy, jak blisko była ekipa Popovicha do wygrania tytułu. Kilka centymetrów/kilka sekund/jedną inną decyzję arbitra (nie zabrakło kontrowersji) od mistrzostwa byli Spurs. Mistrzostwo to wypuścili, sam wtedy myślałem - szkoda, z ich "przebiegiem" już raczej nie powalczą o kolejne pierścienie, taka porażka może być przykrym końcem dynastii, jak to mówią w
USA "heartbreaking loss" . To tylko spekulacje, jednak nie wierzę, że w obozie Spurs również nie pojawiły się podobne myśli - czy jeszcze stać nas na jeden mistrzowski "run"? Czy nie wypuściliśmy unikalnej szansy, na piękny koniec kariery dla Duncana czy Parkera?
I po takiej "łamiącej serce" porażce, po takim wypuszczeniu tytułu, Spurs znajdują się dziś ponownie w finale, mają szansę zrzucić tę małpę z pleców, rozprawić się z demonami, które wpuścili do zespołu wraz z końcówką game 6.
Patrząc na wypowiedzi choćby Duncana, widać, jak cenią tę możliwość rewanżu gracze Spurs. Oczywiście, w teorii nie można powiedzieć, że nie mogą powalczyć np za kolejny rok, ale nie ma się co oszukiwać, szanse na to będą malały w coraz szybszym tempie. Wrócili do finałów i zrobią wszystko, by zmazać plamę z poprzedniego roku i postawić wisienkę na swoich karierach, mowa tu oczywiście o starej gwardii Spurs.
Rozpisałem się o tym, bo moim zdaniem ten aspekt mentalny, mobilizacyjny, będzie zdecydowanie po stronie Spurs i jest to jeden z argumentów za "Ostrogami". Dosyć subiektywny, dla mnie jednak istotny.
To jest jeden z kilku głównych powodów, dla których stawiam na Spurs. Jakie są pozostałe? Krótko, bo jak wspomniałem charakterystykę obu zespołów chyba większość zna bardzo dobrze.
Dlaczego Spurs?
1) przewaga parkietu
-Spurs kontynuują najdłuższą w historii NBA serię 7 domowych wygranych w PO różnicą co najmniej 17 punktów (przy okazji nie wiem czemu, w takich statystykach zawsze "zaokrągla" się te liczby i np TNT bodajże podawało tę serię z podaniem liczby +15 pkt, zamiast podkreślić możliwie najkorzystniejszą statystykę, a w tym przypadku jest to seria wygranych nie tylko +15, a nawet +17). Tak czy inaczej statystyka ta pokazuje siłę Spurs u siebie, podobnie imponujące staty Spurs utrzymują od lat w AT&T Center.
Przewaga parkietu to najbardziej "twardy", obiektywny argument za Spurs, który w przypadku tak równej pary może przeważyć na korzyść zespołu Popa. Nie będę tu wymieniać wszystkich cyferek, korzystniejszych dla Spurs u siebie, bo jest tego sporo i jest to logiczne, patrząc na ich bilanse w domu.
2) Lepsza ławka, równiejszy skład
3) Wspomniane aspekty "motywacyjne"
4) Miami moim zdaniem słabsze, niż rok temu - oglądałem ich sporo w tym sezonie (Spurs również), i nie przekonują mnie do siebie tak, jak w poprzednich latach, cyferki też to raczej potwierdzają. Przykładowo Indiana do końca PO nie wyszła z opisywanego przeze mnie kryzysu, dlatego jej zmaskrowanie na koniec nie jest dla mnie miarodajne, Spurs mieli trudniejszego rywala. Choć zdaje sobie sprawę, że Miami na dobrą sprawę nie musiało się przemęczać w tych PO, największe rezerwy mogą ujawnić się w finale, a kiedy trzeba było wrzucić piąty bieg, wrzucali i to trzeba im oddać.
Wg mnie tyle wystarczy, by w ostatecznym rozrachunku wygrali Spurs.
Oczywiście w przypadku tak równej pary łatwo ulepić argumenty w obie strony, zwłaszcza wobec wyniku z zeszłego roku. Jednak pamiętajmy, że Miami rok temu wyrwało psu z gardła tamten tytuł, a przecież mieli przewagę parkietu.
Na moją ocenę szans finału nie miała dużego wpływu ani ostatnia seria Spurs z OKC, ani wg mnie średnia postawia Miami w przekroju całych PO - prawdę mówiąc, już od długiego czasu byłem zdania, że mistrzostwo w tym sezonie wygra ktoś z Zachodu.
Typ Rambo niezły, jak Miami chce wygrać to musi wg mnie mieć LeBrona grającego na 110%.
Tyle ode mnie, powodzenia pozostałym typerom...chyba, że typujecie Miami, wtedy powodzenia nie życzę ???? ;-)