Waldi nie do końca zrozumiałeś co chciałem przekazać
Na forum jesteś krótko, więc pewnie nie wiesz, ale ja jestem jednym z, a bywało że jedynym, który bronił polskie kluby po kompromitujących wpadkach. Broniłem Jagiellonii jak odpadała z półamatorami z Pawłodaru, broniłem Śląska w jego sezonie mistrzowskim jak mieli problem z podawaniem do kolegi i dostawali 10 bramek od przeciętniaka z Niemiec, broniłem nawet Lecha jak nie miał pomysłu na wbicie gola przybyszom z Islandii czy przegrywał na Litwie lub w Estonii. Broniłem nasze kluby w wielu innych sytuacjach. Gdzieś za każdym razem starałem się znaleźć przyczyny i usprawiedliwić postawę tych piłkarzy. Także moja postawa z czegoś wynika, jest konsekwencją czegoś dłuższego co musiało dojrzeć. Tak po krótce...
Obecnie, gdy mamy coraz większe pojęcie w jakich warunkach trenują piłkarze klubów
ekstraklasy i jakie mają możliwości tym trudniej zrozumieć wpadki i niski poziom rozgrywek ligowych. A jak się słyszy jak ciężkie pieniądze oni dostają, to się zadaje pytanie „za co??”. I tu leży duża część problemu,
praca piłkarza ekstraklasowego stała się bardzo atrakcyjna bo wiele umieć nie trzeba a kasa idzie niezależnie od efektów bo takie są umowy. Mówisz o byciu kibicem. Piękna rzecz, klub jako klub to martwy podmiot a jego prawdziwą wartość stanowisz właśnie Ty, jako kibic i stanowią piłkarze, którzy klub i poniekąd Ciebie reprezentują. Ale jak sami widzimy piłkarze się z klubami nie identyfikują, grę traktują jako zawód, zmieniają drużyny jak rękawiczki bez żadnych sentymentów (lub rzadko). Dziś gra w Bytomiu, jutro w Suwałkach, pojutrze w Legionowie a za miesiąc w Poznaniu i jeszcze człowiek wybrzydza bo apartamentu mu nie załatwili albo nie zamontowali gpsa w samochodzie. a już narzekania na stres, na zmęczenie, na warunki pogodowe, grę w niedzielę czy nierówne boiska jest zwyczajną kpiną. Oczywiście wśród tej zgrai bez ambicji jest jakaś grupka która chce i walczy, ale oni ligi nie odmienią i mokną w tym bagnie. Kolorytem są stranieri którym ktoś zaszczepił wizję prawdziwej piłkarskiej kariery. Ale oni jak widać od razu stąd uciekają jak tylko jest możliwość. Nie zdążą nawet dać przykładu.
Ja stwierdziłem że miarka się przebrała i nie będę ich oglądał (wrzuciłem wszystkich do jednego worka ale uważam, że słusznie). Jak jest lipny program w
tv – nie oglądam – zrobią lepszy, może mnie zachęcą. Jak produkt w markecie ma złą jakość – nie kupuję – wprowadzą lepszy, spróbuję. Jak wiem, że usługa jest słaba – nie korzystam – poprawią jakoś, zobaczymy. Tu jest to samo. Widzę, że coś jest słabe i nie fajne (wręcz jest coraz gorzej) – przestanę się tym interesować – poprawią, zainteresuję się.
Nikt nie poprawia. Produkt ma coraz ładniejsze opakowanie, naprawdę niezłą oprawę, ale zawartość piszczy od przegnicia i złej konstrukcji. Jeszcze nie brakuje pomysłów na cudowne reformy pogłębiające to, co napisałem wyżej. Więcej pieniędzy, mniej treningów, więcej pieniędzy, więcej specjalistów, więcej pieniędzy, więcej technologii, więcej pieniędzy, więcej urozmaicenia życia piłkarzy, więcej pieniędzy, więcej pustych stadionów.
Pojawi się trener który jest trenerem przez duże T? – wywalą go w proteście
Pojawi się prezes przykręcający kurek z kasą? – tyran, wyzyskiwacz, nie będą dla niego grać
Obserwujemy ślimaczy wyścig komercyjnych sklejek – grupka przypadkowych piłkarzy plus trener przyjaźniący się z piłkarzami oraz załamanie podstawowej hierarchii szef > pracownik.
Nie jestem z Warszawy, ale na razie tu jestem, tu prowadzę działalność tu mieszkam i powiedzmy że chciałbym kibicować np. Legii. Idąc na stadion chciałbym żeby w Legii byli piłkarze z Pragi, Bródna, Woli, Śródmieścia, Mokotowa, Ursynowa czy innych dzielnic. Niech ich uzupełnia dwóch trzech piłkarzy nawet zza granicy, takich jak np. Ljuboja którzy wiedzą co to piłkarski świat i niech im dają przykład, ciągną do góry. A co jest obecnie? Proszę obejrzeć wczorajszą pierwszą połowę Legii z Barceloną... ekwadorską. Ja się z tym identyfikować nie chcę. Po prostu nie chcę. I wiem po znajomych, że też coraz częściej nie chcą. Osobiście uważam, że jest to jakiś kierunek – nie będzie zainteresowania spektaklem? Aktorzy albo się wysilą, albo stracą robotę. Przyjdą nowi z ambicją i pomysłem – ludzie się zainteresują, bo tradycja jest i będzie.