Rozmowa w mojej głowie, która miała miejsce jakoś po przebudzeniu :
-dobra, dzisiaj nie stawiamy za dużo. Jeden zakład jakiś taki pewny, po większej stawce i tyle.
Rosja +4,5 w ręczną wydaję się dobrym typem, do tego dokleimy coś z NBA, bo przecież na NBA się znam. W Hornetsach wypadł Batum, nie ma Jeffersona, Kidd-Gilchrista, Hawes i Lamb questionable. Orlando w pełnym składzie, do tego u siebie... Sam Kemba Walker przecież nie wygra tego meczu. -Ale Orlando to pizdy ! - tak tak, są *****mi, ale ostatnio zdają się grać w miarę stabilnie. Chyba nie ma większego pewniaka na dzisiejszą noc, Utah na wyjeździe, a Brooklyn przecież potrafi czasem zaskoczyć. Clippersom bez Griffina nie ufam, chociaż radzą sobie bez niego lepiej niż z nim. Niech będzie te Orlando.
Godzina temu - fajnie, prowadzenie 15toma punktami po trzech kwartach, tego się nie da spierdolić (zły głos w głowie: "Orlando to pizdy, poczekaj)...
...Do końca wierzyłem, że ten zły głos w głowie nie ma wpływu na to co dzieje się na parkiecie, a Bóg bukmacherki czuwa nade mną. Wynik wszyscy znamy. Kładę się spać smutny. Jutro będzie lepiej ????