Podsumowanie pierwszych meczów 1/2 finału Libertadores
http://www.radiobrazylia.pl/pierwsze-mecze-12-finalu-libertadores/
Wynik lepszy niż gra, Internacional – Tigres 2:1
Internacional w czerwcu przeżywał duże załamanie formy, złożyło się na to kilka czynników, głównym były kontuzje kluczowych graczy. Bywały spotkania w których musieli sobie radzić bez Alissona, Alana, D’Alessandro, Lisandro, Valdivii, Nilmara, Andersona itp. W dodatku na Copa America przebywali Geferson i Aranguiz. Diego Aguirre więc nie miał łatwo, przed wczorajszym meczem jednak wszyscy wymienieni wrócili do składu, Inter wygrał, ale swoja postawą nie zachwycił.
Zaczęło się od mocnego uderzenia, już w 4min D’Alessandro wykorzystał błąd Arevalo Riosa i jego ryzykowne zagranie do tyłu i uderzeniem z dystansu pokonał Nahuela Gomeza, piłka po soczystym uderzeniu ulokowana została tuż obok słupka. Minęło raptem kilka minut i Valdivia przy odrobinie szczęścia i rykoszecie zdobył gola na 2-0. Piłka dostała takiej rotacji, że wpadła za kołnierz Gomeza. Tigres po dwóch takich ciosach chwiało się na nogach, trochę czasu potrzebowali by się otrząsnąć. Ale już w 21min dokładne dośrodkowanie Rafaela Sobisa wykorzystał stoper Hugo Ayala, który strzałem głową znalazł sposób na Alissona. Tigres 1-2 i ten gol spowodował, że wrócili do gry. Od tego momentu byli zespołem dużo lepszym. Wystarczy wspomnieć sytuacje Sobisa i Gignaca sam na sam, gdzie tylko świetna postawa Alissona uchroniła Inter przed stratą bramki. W tych akcjach warto wyróżnić po pierwsze podanie Aquino do Sobisa i indywidualną akcję Gignaca, który wybiegając sam na sam najpierw założył siatkę Ernando! Tigres powinno także mieć rzut karny, sędzia pomylił się i nie odgwizdał faulu na Javierze Aquino tuż przed gwizdkiem na przerwę. Ofensywne trio Aquino, Gignac i Sobis robiło robotę!
Radość D’Alessandro po strzelonej bramce
Po przerwie Tigres grało nadal swoje, Inter starał się odpowiadać, ale brakowało pomysłu. Niestety z perspektywy zespołu meksykańskiego po mniej więcej godzinie gry musieli grać w dziesiątkę. Drugą żółtą kartkę obejrzał Hugo Ayala i musiał opuścic boisko. Od tego momentu Tigres skupiało się na dobrej defensywie i wypadach do kontry. Inter długo utrzymywał się przy piłce, ale mało stworzył zagrożenia pod bramką rywala. Kilka strzałów z dystansu, starał się D’Alessandro z Valdivią, niewidoczny był Lisandro Lopez, słabo Nilmar i szybko dostał zmianę. Inter jak pokazywały ostatnie mecze ligowe jest bez formy, utwierdził w tym przekonaniu nas ten mecz.
Wynik 2:1 jest z jednej strony dobry, ale z drugiej daje zagrożenie w kontekście rewanżu. Z przebiegu meczu Tigres zasłużyło w tym meczu na coś więcej, mieli okres bardzo dobrej gry. Inter mógł podwyższyć gdy grał w przewadze, ale tego nie uczynił, nie wykorzystał przewagi liczebnej i musi się liczyć z trudnym wyzwaniem za tydzień. W rewanżu wszystko możliwe, kwestia awansu nadal otwarta. Także czeka nas wielkie „partidazo”!
Jedną nogą w finale, River Plate – Guarani 2:0
Fani River z niepokojem wyczekiwali na półfinałowe starcie swojego zespołu. Wznowienie rozgrywek po Copa America to niezbyt dobry okres dla River, remis z Tigre 0:0, porażka z Rosario 0:2 w Pucharze Argentyny, remis 1:1 z Temperley nie mogły napawać optymizmem. A jednak, River wygrało 2:0 co daje im olbrzymią przewagę przed rewanżem. Może na
El Monumental we wtorkowy wieczór nie było łatwo, ale czyste konto i przewaga dwóch bramek to dużo. W ostatnich meczach widać było słabość w ataku zespołu Marcelo Gallardo. Mecz z Temperley to niewidoczny Cavenaghi plus chaotyczny i bezproduktywny Saviola. Zatem Gallardo musiał zaryzykować, posłał w bój świeżo zakupionego Lucasa Alario, który jeszcze przed Copa America grał w zespole Colon Santa Fe, 22 - latek zadebiutował w zespole River w sobotnim meczu z Temperley wchodząc w 60min. Wydawało się, że ruch Gallardo z wystawieniem Alario od początku jest ryzykowny i napastnik został rzucony na głęboką wodę. Po meczu można powiedzieć, że Lucas Alario się nie utopił, ba, był jednym z lepszych na murawie. Również bardzo dobre zawody rozegrał Rodrigo Mora. 27- letni Urugwajczyk był bardzo aktywny, podobnie jak Alario cofał się i brał udział w rozegraniu piłki. Ponadto Mora zapisze się w pamięci kibiców na długo, a to za sprawą golazo jakie zdobył w tym meczu! W dogodnej sytuacji przelobował bramkarza, a piłka zanim wpadła do siatki otarła jeszcze poprzeczkę, majstersztyk! Wcześniej na listę strzelców wpisał się Gabriel Mercado. Duży udział w obu trafieniach zanotował wspomniany Lucas Alario, w obu przypadkach zapisał na swoim koncie asystę. Zawiódł za to zupełnie Lucho Gonzalez, był niewidoczny, rzucał niedokładne piłki, nie wziął na siebie ciężaru gry zupełnie. Nic dziwnego, że już w przerwie został zmieniony i na boisku mogliśmy oglądać Gonzalo Martineza, który ożywił poczynania River acz niczym szczególnym także się nie wyrożnił.
Guarani długo się broniło dobrze i groźnie kontrowali, kilka wypadów Beniteza i Santandera mogło się podobać. Szczególnie Julian Benitez podobał się w akcjach do przodu, dryblował, mijał rywali, zakładał siatki i miał okazje na bramkę. Guarani jak w poprzednich rundach na wyjazdach przyjęło podobną taktykę o bezpiecznej grze i szczelnej defensywie. Tym razem nie wypadło to tak dobrze jak w spotkaniach z Racing Club i Corinthians. W czterech meczach z tymi zespołami Guarani nie stracili żadnego gola! W rewanżu będą musieli odrabiać stratę, wydaje się, że będzie o to niezmiernie ciężko.
Mecze rewanżowe już w przyszłym tygodniu.