G
1,5K
gaevicisti
Użytkownik
Ja paradoksalnie widzę sprowadzenie Włocha na ziemię i szybką zwijkę pod prysznic dzisiaj.
Tak, Cecchinato gra turniej życia.
Tak, pokonał Bustę.
Tak, pokonał Goffina.
Tak, pokonał Djokovica.
I co z tego?
Oczywiście piszę to z dużym przekąsem, ale... jest w tym trochę prawdy. W pierwszej rundzie z turnieju prawie go wywalił bezjajeczny Copil, w drugiej pokonał Trungellitiego, którego nasz Hubert wyrzucił w ostatniej rundzie kwalifikacji. To nie są jakoś szczególnie robiące wrażenie zwycięstwa. Nie oglądałem meczu z Hiszpanem, ale ludzie piszą, że Carreno zagrał tragicznie i pomagał jak tylko mógł. Widziałem całe dwa jego ostatnie mecze; Belg również grał fatalnie, już nie pamiętam, czy brał medicala czy nie, ale widać było po nim, że nie jest w pełni dysponowany, być może nabawił się jakichś problemów podczas meczu z Monfilsem, który kończony był dzień wcześniej. Nikt mi nie powie, że Goffin byłby w stanie w normalnych warunkach przegrać z Włochem seta 6:0 na szlemie. A co do Djoka - tutaj był medical grany i Novak raczej też nie grał w pełni sił, ktoś nawet pisał wcześniej w temacie, że szykuje się krecz. Oczywiście trzeba Cecchinato oddać, co jego - zagrał mecz życia, przez pierwsze dwa sety wychodziło mu wszystko, TB drugiej partii genialny i tak dalej. Ale trzeba również spojrzeć na sprawę obiektywnie - po owych dwóch setach kompletnie siadł i Djokovic robił z nim co chciał, a Serb oddał swoje podanie serwując przy 5:4 tylko i wyłącznie na własne życzenie, chyba poczuł się zbyt pewnie. Cecchinato sam szykował się na decidera i nie dowierzał, że otrzymał taką szansę. Po wyrównaniu na 5:5 odżył i TB czwartego seta znowu super z obu stron, ale mógł również w obie strony pójść, bo wszystko było na styku - szczególnie zapadła mi w pamięci piłka przy setowej (7:8 wynik w taju), gdzie Djoko miał piłkę w połowie kortu i zakończyłby seta, ale uderzył ramą; wpienił się strasznie i chyba miał pretensje do publiczności, że mu przeszkadzali (podobną sytuację miał w taju drugiego seta z Bautistą, gdzie miał przygotowaną piłkę na skończenie po świetnej wymianie i uderzył dosłownie kilka centymetrów za nisko, piłka po taśmie poszła na aut, po tym dosłownie zniszczył rakietę, a minutę później było po secie). Mnie się wydaje, że gdyby doszło do piątego seta, to jednak psychicznie (i być może fizycznie) Włoch by tego nie udźwignął.
Wydaje mi się również, że te wszystkie zwycięstwa mogą działać na niekorzyść Włocha. No bo pokonał jednak kilka bardzo głośnych nazwisk - dwóch zawodników z TOP15 + ex numero uno próbującego wrócić na szczyt. We Włoszech pewnie ogromna euforia, cały kraj będzie patrzeć i liczyć, że zobaczą po ponad 40 latach Włocha (mówię o męskim tenisie) w finale singlowego szlema. Zaraz ktoś mi powie, że grał w ćwierćfinale z Djokovicem i nie pękł, więc co ja gadam. No ale to jednak trochę inna historia. Każdy wie, kim jest Djokovic, w świadomości wielu osób figuruje on na pewno jako topowe tenisowe nazwisko bez względu na to, w jakim miejscu się obecnie znajduje, w związku z tym nie było wobec Marco żadnych oczekiwań, a on zrobił wynik ponad stan. Teraz już wszyscy będą liczyć, że pójdzie za ciosem, bo jednak Thiem osiągnął znacznie mniej i przeciętny włoski Janusz pewnie nawet nie bardzo wie, kim ów Thiem jest.
Ale nawet nie to tutaj powinno być decydujące. Dla mnie jeszcze bardziej istotną kwestią jest to, że jego poprzedni rywale byli nie w pełni dysponowani oraz, że Djokovic jednak grał dość pasywnie no i taki ma styl, że lubi oddać inicjatywę rywalowi i nieco poprzebijać. Dla Marco, któremu wszystko wychodziło przez większość spotkania to była świetna informacja. A teraz po drugiej stronie siatki będzie gość, który zacznie rozrzucać nim na lewo i prawo (a po korcie to on się jakoś super nie porusza). Do tego Austriak świetnie serwuje, więc tym ciężej będzie go przełamać, no i jest lepszy na returnie. W wymianach również jest o wiele regularniejszy, a na domiar złego po korcie biega jak gazela, jest w stanie dobiec do wszystkiego i jeszcze genialnie odegrać, więc jak mu Włoch zagra jeden, drugi i trzeci skrót, do którego Thiem dobiegnie i wygra z niego punkt, to się Marco odechce grać.
I ile warty będzie teraz jego tenis?
Odpowiedź pozostawiam Wam, to tylko moje przemyślenia, nie podaję żadnego typu, ale znacznie bardziej kieruję się w stronę 3:0 dla Thiema niż handi +2,5 dla Cecchinato.
Tak, Cecchinato gra turniej życia.
Tak, pokonał Bustę.
Tak, pokonał Goffina.
Tak, pokonał Djokovica.
I co z tego?
Oczywiście piszę to z dużym przekąsem, ale... jest w tym trochę prawdy. W pierwszej rundzie z turnieju prawie go wywalił bezjajeczny Copil, w drugiej pokonał Trungellitiego, którego nasz Hubert wyrzucił w ostatniej rundzie kwalifikacji. To nie są jakoś szczególnie robiące wrażenie zwycięstwa. Nie oglądałem meczu z Hiszpanem, ale ludzie piszą, że Carreno zagrał tragicznie i pomagał jak tylko mógł. Widziałem całe dwa jego ostatnie mecze; Belg również grał fatalnie, już nie pamiętam, czy brał medicala czy nie, ale widać było po nim, że nie jest w pełni dysponowany, być może nabawił się jakichś problemów podczas meczu z Monfilsem, który kończony był dzień wcześniej. Nikt mi nie powie, że Goffin byłby w stanie w normalnych warunkach przegrać z Włochem seta 6:0 na szlemie. A co do Djoka - tutaj był medical grany i Novak raczej też nie grał w pełni sił, ktoś nawet pisał wcześniej w temacie, że szykuje się krecz. Oczywiście trzeba Cecchinato oddać, co jego - zagrał mecz życia, przez pierwsze dwa sety wychodziło mu wszystko, TB drugiej partii genialny i tak dalej. Ale trzeba również spojrzeć na sprawę obiektywnie - po owych dwóch setach kompletnie siadł i Djokovic robił z nim co chciał, a Serb oddał swoje podanie serwując przy 5:4 tylko i wyłącznie na własne życzenie, chyba poczuł się zbyt pewnie. Cecchinato sam szykował się na decidera i nie dowierzał, że otrzymał taką szansę. Po wyrównaniu na 5:5 odżył i TB czwartego seta znowu super z obu stron, ale mógł również w obie strony pójść, bo wszystko było na styku - szczególnie zapadła mi w pamięci piłka przy setowej (7:8 wynik w taju), gdzie Djoko miał piłkę w połowie kortu i zakończyłby seta, ale uderzył ramą; wpienił się strasznie i chyba miał pretensje do publiczności, że mu przeszkadzali (podobną sytuację miał w taju drugiego seta z Bautistą, gdzie miał przygotowaną piłkę na skończenie po świetnej wymianie i uderzył dosłownie kilka centymetrów za nisko, piłka po taśmie poszła na aut, po tym dosłownie zniszczył rakietę, a minutę później było po secie). Mnie się wydaje, że gdyby doszło do piątego seta, to jednak psychicznie (i być może fizycznie) Włoch by tego nie udźwignął.
Wydaje mi się również, że te wszystkie zwycięstwa mogą działać na niekorzyść Włocha. No bo pokonał jednak kilka bardzo głośnych nazwisk - dwóch zawodników z TOP15 + ex numero uno próbującego wrócić na szczyt. We Włoszech pewnie ogromna euforia, cały kraj będzie patrzeć i liczyć, że zobaczą po ponad 40 latach Włocha (mówię o męskim tenisie) w finale singlowego szlema. Zaraz ktoś mi powie, że grał w ćwierćfinale z Djokovicem i nie pękł, więc co ja gadam. No ale to jednak trochę inna historia. Każdy wie, kim jest Djokovic, w świadomości wielu osób figuruje on na pewno jako topowe tenisowe nazwisko bez względu na to, w jakim miejscu się obecnie znajduje, w związku z tym nie było wobec Marco żadnych oczekiwań, a on zrobił wynik ponad stan. Teraz już wszyscy będą liczyć, że pójdzie za ciosem, bo jednak Thiem osiągnął znacznie mniej i przeciętny włoski Janusz pewnie nawet nie bardzo wie, kim ów Thiem jest.
Ale nawet nie to tutaj powinno być decydujące. Dla mnie jeszcze bardziej istotną kwestią jest to, że jego poprzedni rywale byli nie w pełni dysponowani oraz, że Djokovic jednak grał dość pasywnie no i taki ma styl, że lubi oddać inicjatywę rywalowi i nieco poprzebijać. Dla Marco, któremu wszystko wychodziło przez większość spotkania to była świetna informacja. A teraz po drugiej stronie siatki będzie gość, który zacznie rozrzucać nim na lewo i prawo (a po korcie to on się jakoś super nie porusza). Do tego Austriak świetnie serwuje, więc tym ciężej będzie go przełamać, no i jest lepszy na returnie. W wymianach również jest o wiele regularniejszy, a na domiar złego po korcie biega jak gazela, jest w stanie dobiec do wszystkiego i jeszcze genialnie odegrać, więc jak mu Włoch zagra jeden, drugi i trzeci skrót, do którego Thiem dobiegnie i wygra z niego punkt, to się Marco odechce grać.
I ile warty będzie teraz jego tenis?
Odpowiedź pozostawiam Wam, to tylko moje przemyślenia, nie podaję żadnego typu, ale znacznie bardziej kieruję się w stronę 3:0 dla Thiema niż handi +2,5 dla Cecchinato.