Beata Sawicka została uniewinniona
Była posłanka PO Beata Sawicka i burmistrz Helu Mirosław Wądołowski są uniewinnieni z zarzutów korupcji - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie. Według sądu nie było przesłanek, by CBA zajęła się posłanką PO. Jego zdaniem Biuro złamało swoje uprawnienia, a jej inwigilacja była bezprawna i nielegalna. Dodatkowo w sprawie wykorzystano dowody zdobyte w sposób nielegalny.
- Szanuję ten wyrok i cieszę się, jestem z tego szczęśliwa z tego, co usłyszałam od sędziego. Chciałbym, żeby w naszym kraju już nigdy nikomu nic takiego się nie przytrafiło - powiedziała dziennikarzom tuż po zakończeniu rozprawy sama Sawicka.
Jak podkreślił przewodniczący składowi orzekającemu sędzia SA Paweł Rysiński, ustalenia sądu I instancji (który skazał Sawicką - red.) były prawidłowe, a ówczesna posłanka przyjęła łapówkę od udających biznesmenów agentów CBA.
- I odpowiada za to moralnie - podkreślił sędzia, dodając, że odpowiedzialności karnej Sawicka uniknęła wobec stwierdzenia, że techniki operacyjne stosowane w tej sprawie przez CBA były stosowane nielegalnie.
- Sąd apelacyjny uniewinnił oskarżonych z powodu rażących uchybień popełnionych przez CBA w toku prowadzonych wobec obojga oskarżonych czynności operacyjnych. Czynności te podjęto nielegalnie, bo bez istnienia ku temu ustawowych przesłanek prawnych, a następnie wykonywano bez dochowania ustawowych reguł ich dopuszczalności, co dyskwalifikuje zgromadzony materiał dowodowy - podkreślił sąd.
Wyrok jest prawomocny. Prokuratura może składać w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego. Aby ją uzasadnić, musiałaby wskazać "rażące błędy" sądu apelacyjnego.
- Zwalniam Beatę Sawicką z odpowiedzialności karnej, ale nie moralnej - dodał sędzia.
Obrona wnosiła o jej uniewinnienie, o ponowny proces lub też o zawieszenie kary. Prokuratura generalnie chciała utrzymania wyroku, m.in. przy nieznacznym obniżeniu wysokości grzywny wobec Sawickiej - z 40 tys. zł do 36 tys. Według prokuratury sąd okręgowy nałożył na nią wyższą grzywnę niż mógł.
Obrońca Sawickiej mec. Mikołaj Pietrzak powiedział w SA, że gdyby utrzymano wyrok skazujący, byłby to sygnał dla tajnych służb, że granice swych działań operacyjnych mogą traktować elastycznie. - Naraziłoby to nas wszystkich na "testowanie" przez służby - dodał.
Drugi obrońca mec. Jacek Dubois podkreślał, że sąd I instancji uchylił się od oceny, czy funkcjonariusze CBA pojawili się w życiu Sawickiej tylko przypadkiem (jak twierdzili) oraz czy byli jedynie obserwatorami, czy też kreowali wydarzenia (jak uważa obrona).
Prok. Rafał Maćkowiak powiedział w SA, że sąd okręgowy z wielką starannością i prawidłowo ocenił stan faktyczny sprawy. Według prokuratury apelacje obrony są bezzasadne i są jedynie polemiką z ustaleniami sądu. Prokurator uważał też, że nie można kwestionować całości i spójności podsłuchanych rozmów oskarżonych. Dodał, że wobec byłego agenta CBA Tomasza Kaczmarka prokuratura wycofała status świadka anonimowego.
Sawicka wniosła w SA o uniewinnienie. - Jestem przekonana, że nie zrobiłam tego, o co mnie oskarżają prokuratorzy; bardzo żałuję tego, co się zdarzyło - dodała. Drugi podsądny, burmistrz Helu Mirosław Wądołowski powiedział, że akcja CBA była polityczna, której i on padł ofiarą.
Spektakularna akcja CBA. Zatrzymanie posłanki PO
CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała od udającego biznesmena agenta CBA 50 tys. zł. Zatrzymano też burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu.
Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO).
Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta Tomka. Zeznawała, że Tomek prowokował ją do zachowań, które dziś kwalifikowane są jako korupcyjne.
Opowiadała, jak agent zbliżył się do niej emocjonalnie, słuchał o małżeńskim kryzysie, całował w tańcu, słał bukiety róż owinięte perłami. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał, a prokuratura umorzyła śledztwo z doniesienia obrony Sawickiej wobec CBA.
W maju 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Sawicką na trzy lata więzienia, pozbawienie praw publicznych na cztery lata i 40 tys. zł grzywny, a Wądołowskiego - na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 20 tys. zł grzywny.
Prokurator żądał dla Sawickiej pięciu lat więzienia, a dla Wądołowskiego - 3,5 roku. Obrona wnosiła o uniewinnienie obojga podsądnych. Zdaniem adwokatów operacja CBA była nielegalna, bo CBA nie miało wiarygodnej informacji o przestępstwie Sawickiej, bez czego nie powinno było wszczynać operacji przeciw niej.
Obrona twierdziła też, że udający biznesmena agent "Tomasz Piotrowski" (Tomasz Kaczmarek - dziś emeryt CBA i poseł PiS) uwodził Sawicką. Obrona wskazywała też na nieczytelność podsłuchów w istotnych momentach nagranych przez CBA rozmów agentów z Sawicką.