Przeczytałem coś, co mnie z lekka zmroziło. Otóż, na ulicach Warszawy, a pewnie i innych miast na głównych placach montuje się tajemnicze głośniki. Pisałem już kiedyś o naszych statkowych antypirackich systemach obronnych. Nie mamy na naszych cruiserach działek, torped, ani wyrzutni rakiet, ale mamy całkiem efektywne systemy pasywne LRAD. Wyglądają, jak zwykłe kolumny głośnikowe, ale emitują dźwięki o ściśle dobranej częstotliwości, których ludzkie ucho nie może znieść, a jak się odpowiednio dobierze częstotliwość, to i słuch stracić można.
Zostały już sprawdzone w boju, na statku mojego armatora Silverseas. Piraci zostali odpędzeni, choć zdołali ostrzelać statek i zranić jednego z Securities. Na szczęście Security wydobrzał, a my sprawdziliśmy dzięki temu w boju wartość tych głośników. Są drogie, kosztują kilkadziesiąt, albo i sto kilkadziesiąt tysięcy dolarów, ale warto wydać te pieniądze. Nie warto oszczędzać, jak zrobił tenże armator kupując na inne statki system MAD, który jest tańszy od LRADów i ma to do siebie, że nikogo nie odstraszy, chyba, ze piraci przestraszą się dźwięku syreny ambulansu, bo taki właśnie z siebie dźwięk wydaje ten system i to wszystko, co robi. Można, oczywiście unieszkodliwić tym piratów, najlepiej zrzucając celnie te głośniki w sam środek pirackiej motorówki, albo, jeszcze lepiej, trafiając któregoś z piratów w łeb.
No, ale, czy my się spodziewamy ataku somalijskich piratów w sercu Warszawy? Najpierw musieliby podpłynąć w górę Wisły, a po drodze z pewnością zostaliby namierzeni przez dziennik „Fakt”, niczym ów wieloryb swego czasu. Oczywiście, wykluczyć tego nie można, ale prawdopodobieństwo jest naprawdę pomijalnie małe. A koszta takich głośników poważne. Przy tym stale słyszymy, jakie to straszne oszczędności poczynił ten rząd, by uratować biedna Ojczyznę od katastrofy finansowej.
No, więc, skoro przy tych wszystkich cięciach nasza władza szarpnęła się na taki wydatek, musiała mieć mocne powody.
Po co im te głośniki? Kiedyś, rozumiem, w każdej wiosce były takie „kołchoźniki”, bo miejscowa ludność nie miała ani telewizorów, ani radia i tylko tak można było jej przekazać przemówienia Przywódców i najważniejsze wiadomości. No, ale teraz? TVN nie wystarczy? Ludność będzie się gromadzić na placach, by wysłuchać ukochanego „szkiełka”?
Pochodów pierwszomajowych już się nie urządza, wiec nikt nie będzie przez nie recytować wierszy Wisławy Szymborskiej o Stalinie i Partii.
Przy czym, gdyby się tej ludności nie podobały przekazywane treści, albo nie odpowiadała częstotliwość przekazu, a mam pewne obawy, że o to właśnie chodzi, to nie pomoże żadne przecinanie kabelków, bo zasilanie maja awaryjne, akumulatorowe, podobnie, jak bezprzewodowe sterowanie i przekazywanie sygnału. Można zapewne z dobrym skutkiem strzelać do nich z wyrzutni RPG, ale te akurat nie każdy posiada.
Zatem, O CO CHODZI?
Ściągam tu z prospektu takich głośników Hoermanna:
Ich zasadnicze przeznaczenie to generacja tonów alarmowych (częstotliwość według życzenia klienta) o natężeniu dźwięku wynoszącym SPL = 109 dB(A) w odleglości 30 metrów. W bezpośrednim sąsiedztwie syreny przekracza 130 decybeli. Syreny są zamontowane około 7 metrów nad ziemią. Krótkie przeliczenie pozwala ustalić względnie łatwo, ile modułów ECN potrzeba, by wzdłuż całej ulicy tak wyposażonej lub na placu otoczonym takimi syrenami przekroczyć próg bólu u wszystkich obecnych, i bez jednego wystrzału rozproszyć dowolnej wielkości tłum. Bezkrwawo, jeśli nie liczyć trwałego uszkodzenia słuchu u części zgromadzonych.
www.hoermann-gmbh.de/pdf/Downloads/01-Sirenendat...
Firma poleca syreny dowolnej w zasadzie mocy i wielkości przez kombinację odpowiedniej ilości modułów. Przy SPL = 109dB(A), trwale uszkodzenie słuchu następuje w czasie około 2 minut, 112 decybeli około minuty, 115 decybeli około 30 sekund, 118 decybeli 15 sekund, 118 decybeli 7,5 sekundy, 121 decybeli 3,25 sekundy, i tak dalej. Przy 130 decybelach – w zasadzie natychmiast.
Obśmiewamy głupotę i pustactwo tej władzy, ale może właśnie niesłusznie? Może jest dziedzina, w której są oni naprawdę dobrzy i dalekowzroczni? Bo jednak w czymś musza być dobrzy, nie ma tak, że ktoś jest kompletnym idiotą we wszystkich dziedzinach. Pan Premier na przykład gra w piłkę. Pan Prezydent …. hmmm, no, nie wiem, podpowiedzcie, w czym jest dobry.
Może mają tam kogoś, kto zamiast Eurosportu oglądał akurat przypadkiem Discovery Science?
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/seawolf
http://freepl.info/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/