Prokurator Alicja Domaracka mówiła na wczorajszej rozprawie: - Zebrany materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje na to, że Karol U. świadomie znęcał się nad swoim psem. Zadał mu ogromny ból, skazał na ogromne cierpienie. Jego podejście do zwierzęcia doskonale oddaje to, że zwłoki psa były dla niego tylko rzeczą i czekał, aż się rozłożą. W moim przekonaniu czerpał z tego sadystyczną przyjemność, bo innego wytłumaczenia nie znajduję. Uderzające były spontaniczne zeznania biegłego lekarza weterynarii, który przyznał, że w swojej 20-letniej praktyce nie widział niczego podobnego . Ja w swojej 25-letniej praktyce, choć prowadziłam wiele spraw dotyczących znęcania się nad zwierzętami, również czegoś podobnego nie widziałam.
I dodała: - Jestem ograniczona przepisami, dlatego domagam się dwóch lat więzienia, bo więcej nie mogę. Karol U. w żadnej mierze nie zasługuje na dobrodziejstwo zawieszenia kary.
Sąd rejonowy przychylił się do żądania prokuratora.
Zagłodzonego psa policjanci znaleźli na początku lutego podczas przeszukania mieszkania przy ul. Sieradzkiej w Opolu. Podejrzewali, że Karol U. trzyma tam narkotyki. W kuchni funkcjonariusze odkryli rozkładające się szczątki zwierzęcia, które było przywiązane do kaloryfera. W trakcie śledztwa ustalono, że amstaff o imieniu Korba nie mógł się swobodnie obracać ani sięgać do miski, w której zresztą i tak nie było jedzenia.
Sąsiedzi mężczyzny przyznali, że słyszeli rozpaczliwe wycie psa. I to, jak zwierzę jest bite i szarpie się przy kaloryferze. Zgłaszali to na policję, ale jej interwencje były bezskuteczne, bo U. nie otwierał drzwi.
W sprawie powołano biegłego lekarza weterynarii. Według niego pies nie jadł co najmniej 20 dni, a przyczyną jego śmierci było zagłodzenie.
Na podstawie tych dowodów opolska prokuratura oskarżyła U. o znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem.
Na wczorajszej rozprawie obecni byli również przedstawiciele opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Prezes Agata Klimek wręczyła sędziemu petycję podpisaną przez niemal 16 tys. internautów . - To bulwersująca sprawa i społeczeństwo oczekuje, że oskarżony poniesie najsurowsze konsekwencje swojego czynu - mówiła.
Petycję podpisała również była właścicielka amstaffa. - Musiałam oddać moją Korbę, bo z uwagi na małe dziecko nie mogłam się nią zajmować. Znajomy polecił mi Karola U., wyglądał i zachowywał się normalnie. Nigdy nie wybaczę sobie tego, że tak źle wybrałam - mówiła nam pani Agnieszka.
Sam Karol U. prosił sąd o łagodną karę. - Nie zabiłem tego psa. On zdechł z głodu. Nie zrobiłem tego specjalnie, po prostu wyjechałem w poszukiwaniu pracy, nie wiedziałem, że tak długo mnie nie będzie - przekonywał. Z "Gazetą" nie chciał rozmawiać. - Odp.... się ode mnie. Szkoda mi tego psa, zapłaciłem za niego! - rzucił.
Sędzia Daniel Kliś nie miał wątpliwości, że 29-latek jest winien. - Biegły zeznał, że nie było śladów bicia na ciele psa. Bo oskarżony wybrał dla zwierzęcia bardziej brutalny i wyrafinowany sposób udręczenia. Śmierć głodową. To jeden z najstraszliwszych rodzajów śmierci, trudno nawet myśleć o tym, jakie katusze przechodził ten pies, który nie miał żadnych szans na obronę i dla którego zgon był kresem cierpień - mówił, uzasadniając wymierzenie maksymalnej kary. - I nawet gdyby sąd mógł zastosować warunkowe zawieszenie kary, tobym tego nie zrobił, bo stopień zdemoralizowania oskarżonego, jego wcześniejsza karalność i agresywna postawa przebijająca z tej sprawy wskazują na to, że musi on zostać odizolowany. Ten wyrok ma być również jasnym sygnałem dla społeczeństwa: stop tego rodzaju zachowaniom wobec zwierząt. Nie ma przyzwolenia na takie zachowanie i każdy, kto łamie ustawę o ochronie zwierząt, spotka się z surową karą - dodał.
U. musi też zapłacić 2 tys. zł nawiązki na rzecz organizacji zajmującej się prawami zwierząt.
Mężczyzna odpowiadał też jeszcze za trzy inne zarzuty, dotyczące przewożenia i posiadania narkotyków. Za to sąd skazał go na osiem miesięcy więzienia, wymierzając mu karę łączą w wysokości dwóch i pół roku więzienia.