Jutro o 20.45 debiutant z Bułgarii podejmie na stadionie w Sofii triumfatora Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu. Real Madryt przyjeżdża do Bułgarii po to, aby zdobyć kolejne trzy punkty w drodze po obronę wywalczonej w zeszłej edycji Decimy. Zdecydowałem się na to, aby połączyć ilość bramek z tym, że tylko jedna drużyna będzie w tym meczu strzelać bramki. To dość ryzykowny bet, dlatego też ten kurs nie może nikogo dziwić. Dlaczego ryzykowny? Real od początku sezonu zmaga się z problemami w defensywnie. Nie chodzi o absencję któregoś z piłkarzy, a po prostu o słabszą dyspozycję. Łącznie z pretemporadą Królewscy zdołali zachować trzy konto zaledwie trzy razy. Jak na drużynę, która chce zdobyć potrójną koronę jest to bardzo słaby wynik. Jednak ostatni mecz ligowy z Villarrealem napawa mnie optymizmu. We wspomnianym spotkaniu Real zagrał parą stoperów, którą utworzyli Ramos z Varanem. Real miał w meczu z Żółtą Łodzią Podwodną trochę szczęścia, np. interwencja Marcelo, który dosłownie rzucił się, aby zablokować jeden ze strzałów. Gdyby nie to, drużyna z Madrytu po raz kolejny nie zachowałaby czystego konta. Spójrzmy jednak na to z kim Blancos się jutro zmierzą. Łudogorec to drużyna, która miejsce w fazie grupowej
LM może zawdzięczać jednemu piłkarzowi. Temu, który wygrał im serię rzutów karnych i co już pewnie wiecie, nie był to bramkarz. W meczu z Liverpoolem powinni przegrać o wiele wyżej, a przy odrobinie szczęścia wywieźliby z Anfield jedno „oczko”. Widziałem skrót tamtego meczu i myślę, że Real jako bardziej wytrawny bokser od Liverpoolu wypunktuje swojego przeciwnika posyłając go na deski. Myślę, że Królewscy zachowają czyste konto i strzelą minimum trzy bramki w tym meczu. Siła rażenia podopiecznych Carlo Ancelottiego jest ogromna. Szczególnie biorąc pod uwagę to, w jaki sposób ich największy crack rozpoczął ten sezon. Cristiano Ronaldo w 9 meczach tego sezonu strzelił 13. bramek. Jednak w
Champions League przeciwko Bazylei zdołał umieścić piłkę w siatce zaledwie (jak na niego) jeden raz. Portugalczyk na pewno myśli o pobiciu rekordu, który z resztą ustanowił sam w poprzedniej edycji. Wtedy zaliczył 17. trafień. Dziś rywal nie będzie zbyt wymagający, więc myślę, że CR7 pociągnie swój zespół do wygrania tego spotkania minimum trzema bramkami różnicy, bo Łudogorec nawet we własnej lidze ma ostatnio ogromne problemy z seryjnym wygrywaniem spotkań, a co dopiero z utrzymywaniem czystego konta.