Faza grupowa, a faza pucharowa to są 2 różne sprawy i inna presja szczególnie dla drużyn takich jak
Polska. Przypomnijcie sobie poprzedni Mundial, gdzie
Japonia postawiła się Belgom. Czy ten pamiętny mecz
Japonia -
Polska 0:1 wskazywał na taki przebieg wydarzeń ? Absolutnie nie, a jednak wtedy Belgowie byli na musiku, a
Japonia nie miała nic do stracenia grając bez presji. Przekładanie meczu z Argentyną na mecz z Francją 1 do 1 nie ma racji bytu bo to już inna gra będzie.
Oczywiście, że to są dwie różne sprawy, ale co ma
Japonia sprzed czterech lat do aktualnej postawy reprezentacji Polski?
Japonia w XXI wieku cztery razy wyszła z grupy na Mistrzostwach Świata. Cztery lata temu wygrała z Kolumbią, zanotowała remis z Senegalem, a na starcie z Polską wystawiła rezerwy, gdzie porażka 1:0 tak naprawdę była im na rękę biorąc pod uwagę fakt, że
Polska nie robiła nic, by strzelać kolejne bramki. Japończycy kontrolowali swoje cele, a
Polska w idiotyczny sposób się do tego dostosowała. Warto pamiętać, że oni do starcia z Polską przystępowali na luzie mając już na koncie 4 punkty, więc wyciąganie daleko idących wniosków na podstawie tego meczu jest idiotyczne. Pomijam już to, że Japończycy i ogólnie spora większość słabszych ekip skazywana z góry na pożarcie jest mocna pod względem mentalnym i do spotkań z wyżej notowanymi rywalami podchodzą bez kompleksów co pokazuje również i ten mundial.
No, a problem w tym, że mental w polskiej reprezentacji praktycznie nie istnieje. Dodając do tego pozoranta na ławce, który wystawia na każde spotkanie autobus to nie ma czego się tutaj spodziewać. Autobus, stanie na własnej połowie, czekanie co zrobi rywal i modlitwy o jak najmniejszy wymiar kary. To jest żadne podejście. Zero ambicji i woli walki.
Oczywiście, że presja teraz może być na nich mniejsza, bo jakby nie patrzeć cel minimum mają i nawet jeśli
Francja ich przewiezie wysoko to będą mieć alibi, że awansowali do 1/8, a
Francja to aktualny mistrz świata i to będzie prosta wymówka z ich strony, ale właśnie to są ludzie słabi psychicznie, którzy właśnie uciekają w wymówki i tłumaczenia, a na boisku nic nie widać. Wczoraj czytałem wywiad z Zielińskim, gdzie ten powiedział, że miał myśl, by poprosić Argentyńczyków, by Ci zwolnili tempo gry, więc o czym my w ogóle mówimy? Zieliński niby gwiazda Napoli, a chłop nie ma za grosz ambicji, by coś powalczyć tylko chciałby błagać rywala o odpuszczenie. To jest parodia. Kostaryka bije się z Niemcami, Tunezja ogrywa Francję, Korea wygrywa z Portugalią, Maroko walczy, inne ekipy się starają, a Ci nawet nie są w stanie zrobić żadnej składnej akcji w meczu z Argnetyną tylko liczą, że drugi mecz dobrze się dla nich ułoży, a
Argentyna nie strzeli więcej bramek. Zawodowcy po zbóju.
Każdy dysponuje swoimi pieniędzmi jak chce, ale osobiście nie widziałem w "grze" reprezentacji Polski nic, by cokolwiek grać w ich stronę. Ze sportowego punktu widzenia jedynie można chwalić Szczęsnego, który trzyma poziom, ale nie można non stop opierać się na bramkarzu. On pomoże, wybroni co będzie w stanie, ale trzeba też strzelać bramki, tworzyć sobie okazje, a tutaj jest problem przytrzymać piłkę i wymienić kilka podań.
Jedyną szansą na to, że
reprezentacja Polski cokolwiek pokaże w meczu z Francją jest jakiś rzut karny dla nas z czapy lub sytuacja, gdy
Francja będzie prowadzić 2:0 lub 3:0 i sobie odpuści zachowując siły na dalszą fazę turnieju i ich trener pośle na boisko rezerwowych i
Polska może da radę wsadzić jakiegoś farfocla.
Wiara w scenariusze typu, że Szczęsny wyłapie każdą piłkę i po 90-ciu minutach będzie 0:0, potem dogrywka i karne, które wybroni i
Polska przejdzie dalej są totalną abstrakcją.
Polska w każdym meczu grupowym stała w polu karnym i czekała co zrobi rywal, a każdy z nich kreował sobie sytuacje, oddawał strzały. To nie jest
Grecja 2004 jak wielu ludzi mylnie powtarza.
Francja jest z przodu mocna i nie można z takim rywalem czekać 90 minut na swojej połowie, bo to proszenie się o problemy, ale z drugiej oni nie potrafią wymieniać podań - reprezentanci Polski - więc tylko stanie na swojej połowie im pozostaje.
Ktoś powie, że wszystko się może zdarzyć. Niby tak, ale sportowych argumentów na to, że
Polska postawi się Francji nie ma żadnych.