Dajcie tej dziewczynie święty spokój, kolejni znafcy na horyzoncie. Dzięki trenerowi i psycholog zaszła już tak daleko i można ją już nawet uznawać za najlepszą tenisistkę wszech czasów w naszym kraju, a to dopiero początek kariery. A czemu niby ma nie grywać w debla? Obecnie jest to dla Niej świetna
nauka, mając za partnerkę tak znakomitą i doświadczoną deblistkę jaką jest Amerykanka Mattek-Sands i już widać postępy przy grze przy siatce. Jakoś można pogodzić grę singlową i deblową w karierze, jest wiele przykładów, popatrzmy na Czeszkę Krejcikową, która była w stanie wygrać singlowo
WTA 250 przed samym Szlemem, po czym dziś rozegra półfinał gry podwójnej, jutro finał gry singlowej, gdzie wczoraj rozegrała ponad 3 godzinny mecz na wykończenie z Greczynką Sakkari. Można? Oczywiście, że tak, więc skończcie w końcu to narzekanie i krytykę, bo od momentu wygrania Wielkiego Szlema rok temu nastąpił nagły wylew fachowców od tenisa.