Moze tenisowym ekspertem nie jestem, ale od czasu do czasu lubie ogladnac w
tv jakis pojedynek. Wczoraj akurat postawilem na Ukrainke i bylem widzem. Takie moje chłodne spostrzezenia na temat tego polfinalu. Po pierwsze, to ciesze sie z wygranej Swetoliny. Po drugie, w moim mniemaniu, to raczej Bertens przegrala to spotkanie, a nie Ukrainka wygrala...Ona po prostu przebijala czesto pilki na druga strone kortu i ewidentnie czekala na niewymuszone bledy przeciwniczki, ktorych byla cala masa. Tylko one trzymaly Ukrainke w grze i mocno sie dziwilem jej rywalce, ze kilka gemow oddała Ukraince bez zadnej wygranej przez nia akcji...
Natomiast Amekrykana byla w swoim pierwszym secie sztywna, jak tzw "pal Azji"...Nawet podczas jednej z przerw to powiedziala trenerowi. Ale pozniej sie odrodzila i weszla dobrze w spotkanie i efekt koncowy znamy. Ja ze swojej strony uwazam, ze drugi raz Stepens juz taka sparalizowana nie bedzie. Zreszta kazdny zna mentalnosc zawodnikow z
USA, zasze uwazaja sie za najlepszych i zawsze graja tylko o wygrana. Poza tym, jak slyszalem, to Ukrainka nigdy nie byla nawet w polfinale szlema, w decydujacych momentach jest slaba psychicznie. Ma rowniez duzo slabszy serwis od rywalki oraz sile uderzen. Na pewno przewaza zaangazowaniem i tym, ze nigdy nie odpuszcza. Ale ja twierdze po zobaczeniu wczorajszych spotkan, ze to Amerykanka to wygra.