Oglądałem Sydney od 4:0 do 6:0. Mierzejewski zagrywał takie piłki miedzy obrońców jakby gral z dzieciakami z podwórka. W jednej akcje wszedł w dwóch ziomków, poprowadził kontrę 3 na 2 obrońców i wyłożył 400% do goscia ktory zmarnował. Adrian mało go nie zrównał z ziemia. Szkoda ze wybrał gre w ogórkowym rozgrywkach bo zawsze gdy miał poparcie trenera i status gwiazdy to potrafił fajne piłki zagrywać.