Kilka przemyśleń dotyczących pierwszej połowy (i ogólnie zespołów Heat i Hornets), tak mi się teraz nawinęło:
Przede wszystkim - to wygląda tak, jakby to był zwykły mecz regularu. Jakby obu drużynom niezbyt zależało, niby Hornets nabuzowani bardziej, ale nie ma takiego ciśnienia jak wczoraj Celtics - Hawks. Nieważne z kim Wade gra picka - klasa, jest w tym taki mały artyzm. W ruchach Kemby widać ogromną jakość, ale Spoelstra mądrze działa wystawiając na niego wyższego obrońcę, zresztą, bardzo dobrze przekazują po zasłonie, dzięki czemu Kemba nie robi takiego spustoszenia, ale co się dziwić, Heat to czołówka defensywy. Ilekroć patrzę na Winslowa widzę w nim gwiazdę w przyszłości. Cichy, pokorny, pracowity, świetny w defensywie. Nowy Kawhi? Big Al nie nadąża w defensywie, ale w ofensywie wciąż potrafi narobić sporo szkód, zwłaszcza, gdy Whiteside musi uważać na faule.
Ogólnie uważam, że jeśli obie drużyny będą trzymać się blisko do końca, to wezmą G3 Heat. Mają po prostu więcej doświadczenia i więcej crunch-time players. Wade, Iso Joe, Deng jako x-factor tej serii też gra świetnie i może postraszyć w końcówce. W Hornets w zasadzie tylko Kemba, ale jest dobrze broniony. Mam po 2,15 Heat, no ale czas pokaże.