Dzisiejsze widowisko jest meczem na miarę finału, lecz obie drużyny muszą się zmierzyć ze sobą w półfinale aby do tego finału dojść. Barcelona jak i Liverpool byli stawiani w roli faworytów do wygrania Ligi Mistrzów, lecz moim zdaniem większa presja ciąży tutaj na ekipie gospodarzy, którzy chcą zdobyć potrójną koronę. Liga wygrana, na koniec maja finał Pucharu Króla, a dzisiaj trzeba zrobić duży krok naprzód w kierunku wymarzonego finału w Lidze Mistrzów. Barcelona w ostatnich ligowych spotkaniach nie zachwycała swoją grę oraz zdobyczą bramkową, lecz grała konsekwentnie swój futbol i dążyła do celu. Valverde stosował dość sporo rotacji i przyniosło to dobre rezultaty w postaci zdobytych punktów na miarę mistrza kraju. Dzisiaj gospodarze z pewnością muszą zagrać na zero z tyłu, a tu odpowiedzialni są min za to w świetnej dyspozycji Ter Stegen, Pique, Lenglet czy Alba. Na pewno wielką nie wiadomą jest kto zagra na prawej obronie. Szybki Semedo czy być może niezawodny w takich spotkaniach Roberto. W pomocy i ataku bez większych zmian, choć w drugiej połowie zapewne zobaczymy Dembele i Vidala, ten drugi haruje jak wół, natomiast szybki Dembele przyda się w drugiej połowie na lekko zmęczonych rywali.. Dużo osób pisze czy mówi, że losy tego pojedynku rozstrzygnie Messi. Być może tak będzie, że zobaczymy kolejny jego magiczny wieczór, ale nie zapominajmy o takich piłkarzach jak Suarez, Cotuinho czy niedoceniany Rakitić, którzy potrafią również rozstrzygnąć losy meczów. Przejdźmy do gości, którzy są na pewno bardziej dojrzałą ekipą niż rok temu. Liverpool to przede wszystkim świetny atak w postaci Mane-Firmino-Salah. Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na ich grę w obronie. Po przyjściu Alissona oraz Van Dijka tu wiele się poprawiło. Bardzo dobrze do ofensywnych akcji podłączają się boki obrony czyli Robertson i Alexander-Arnold. Dzisiaj wszyscy boczni obrońcy będą mieli sporo pracy. To, że Klopp robi tutaj wielką robotę wiemy już dawno, bo tak świetną pracę wykonywał w Borussii Dortmund, lecz słaby był jego komentarz wczoraj w postaci, że Camp Nou to nie jest świątynia futbolu. No nic, mam nadzieje, że dzisiaj ta świątynia rozbłyśnie w świetne księżyca. Barcelona będzie grała swoje czyli tiki-taka. Nie będę zdziwiony jak Liverpool zarzuci pressing od pierwszych minut na rywala, które Barcelona tak bardzo nie lubi i będzie musiała przetrwać. Kolejnym atutem gości są kontrataki. Gospodarze muszą tracić jak najmniej głupich piłek w środku pola bo to może się skończyć gole/golami. Podsumowując, gospodarze muszą zmusić rywala do biegania i szukać spokojnie swoich szans w ataku pozycyjnym. Liverpool trzeba wymęczyć podaniami i tak ja to widzę. Okazji do goli na pewno nie zabraknie, ale oby skuteczność również nie zawiodła i tym samym widzę tutaj skromne zwycięstwo Barcelony. Na koniec chcę dodać, że Messi będzie dzisiaj odznaczony Krzyżem św. Jerzego , czyli najważniejszego odznaczenia w Katalonii. Jedynym piłkarzem, który do tej pory otrzymał to odznaczenie, był w 2006 roku Johan Cruyff
FC Barcelona: ter Stegen; Roberto/Semedo, Piqué, Lenglet, Alba; Rakitić, Busquets, Arthur; Messi, Suárez, Coutinho.
Liverpool: Alisson; Alexander-Arnold, Matip, van Dijk, Robertson; Henderson, Fabinho/Keita, Wijnaldum; Salah, Firmino, Mane.