FC Sion - FC Basel Typ: Basel @ 1.970 w Pinnacle 0-1 (a powinno się skończyć co najmniej 0-2 ...)
Ekipy z Bazylei przedstawiać chyba nikomu nie trzeba. Hegemon tej ligi. Od roku 2010 nieprzerwanie na tronie, eksportowa szwajcarska drużyna w europejskich pucharach, prawdziwy "international level".
Do ligowej rzeczywistości wracają po smutnej porażce poniesionej w Andaluzji z Sevilla. Kapitan zespołu Matias Delgado przyznał, że byli w tym meczu bezradni, a pomeczowe spotkanie obyło się bez tradycyjnego piwka. Nikt nie miał na nie ochoty. Wszyscy przybici wrócili do swoich pokoi. Jednak już jutro mają okazje do sportowej rekompensaty i poprawy humorów. Nikt nie ma wątpliwości, że to podopieczni Ursa Fischera będą faworytem pojedynku z FC Sion. Sion zarządzany przez charyzmatycznego Christiana Constantina o którym ostatnio bardzo głośno. Wszystko za sprawą kontrowersyjnych decyzji arbitra w ostatnim meczu ligowym z Young Boys. Dwa rzuty karne podyktowane dla gospodarzy oraz wyrzucenie z boiska Andreja Vaninsa sprawiło, że Constatnin dość ostentacyjnie rzucał hasła o "oszustwie, spisku i cnocie matki arbitra". Ponoć nawet wyznaczył nagrodę 25k franków za pomoc w zdemaskowaniu nieuczciwej pracy sędziego Saschy Amhofa (ciekawa idea ???? ). W każdym bądź razie sprawa awansu Sionu do europejskich pucharów trochę się komplikuje.
Ten rok póki co dla Sionu w kratkę. W ligowych starciach zanotowali trzy zwycięstwa i dwie porażki. Trzy punkty inkasowali z zespołami z dołu tabeli, porażki z czołówką. Jutro przyjdzie im się mierzyć z najsilniejszą drużyną w kraju, a warto zauważyć, że Sion w osławionym meczu z Young Boys "stracił" - podstawowego bramkarza Andreja Vaninsa (23/0), który otrzymał czerwoną kartkę oraz Veroljuba Salaticia (20/0), który będzie musiał "odcierpieć" karę za czwarty żółty kartonik. Bośniak to bardzo ważny zawodnik drugiej linii drużyny trenera Tholota o czym niech świadczy najlepiej fakt, że gdy Salaticia brakowało w wyjściowym składzie na mecz ligowy, to Sion nigdy nie wygrał (w tym sezonie) - zanotował wówczas m.in. porażki z Thunem i Zurrichem oraz remis z Vaduzem. Dodatkowo urazu nabawił się Madou Jagne (18/0, podstawowy obrońca). Nie są to jednak jedyne zmartwienia francuskiego szkoleniowca. Od kilku spotkań na liście kontuzjowanych widnieją nazwiska m.in. - Reto Ziegler (18/0, podstawowy obrońca), Xavier Kouassi (11/0, podstawowy pomocnik), Mujangi Bia (8/2), Carlitos (20/4, podstawowy pomocnik), Moussa Konate (17/6, najlepszy strzelec). Poza tym na liście znajdują się również inni zawodnicy z pierwszej drużyny, jednak nie będę ich wymieniał, gdyż ich wkład w grę zespołu jest znikomy. W każdym bądź razie Sion traci siedmiu nominalnie podstawowych zawodników. W pierwszym tegorocznym meczu z Zurrichem wszyscy znaleźli się w wyjściowym składzie. Myślę, że najodpowiedniejsza dla zobrazowania skali absencji w drużynie Sionu będzie poniższa grafika:
Nominalnie więc z pierwszego wyboru trenera Tholota zostaje
trójka: Fernandes, Lacroix i Vanczak. Nie wygląda to najlepiej.
Nie same absencje skłaniają mnie jednak do zagrania na Basel. Bazylea wciąga te ligę nosem. Nowy rok zdaje się to potwierdzać. Bazylea dzieliła obowiązki ligowe z europejskimi pucharami, co nie przeszkodziło im w zanotowaniu 4 zwycięstw w 5 meczach (do tego dochodzi jeden remis), co uczynili w niezwykle efektowny sposób, aplikując rywalom przy tym 17 bramek, a tracąc zaledwie 4. Nie obawiam się też sytuacji, że Basel będzie zmęczony po czwartkowej potyczce w Andaluzji. Oni przywykli do takiego grania. Zresztą "śliwki" w meczach "po pucharowych" nie zdarzają im się raczej. Co naturalne Basel legitymuje się najlepszymi statystykami zarówno pod względem strzelonych, jak i straconych bramek. W delegacjach również są najlepiej punktującą drużyną w lidze z bilansem 7-2-2.
Ponadto warto zwrócić uwagę na same spotkania bezpośrednie pomiędzy tymi zespołami. Sion nie wygrał z Bazyleą w lidze od maja 2011 roku (po drodze dwukrotnie udało im się uporać z faworyzowanym rywalem w pucharze). Od tej pory zainteresowane zespoły rozegrały między sobą osiemnaście ligowych potyczek z których 33% nie zostały rozstrzygnięte, natomiast pozostałe dwanaście wygrał Basel. Co warte odnotowania, znacznie lepiej Basel radził sobie w wyjazdowych spotkaniach, gdzie wygrał aż osiem pojedynków, a tylko jeden zremisował. W maju 2013 roku zapoczątkowali bardzo udaną serię sześciu kolejnych zwycięstw na stadionie Sionu. Czy jutro nastąpi kontynuacja tej serii? Moim zdaniem wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na taki właśnie obrót spraw. Już raz w tym sezonie Sion przegrał na własnych śmieciach z Basel (październik, 0-2). Powtórka wydaje się być bardzo realna.
Jeszcze tylko wspomnę o tym, że po stronie gości nie ma żadnych poważnych osłabień, a na liście nieobecnych znajdują się tylko: Manuel Akanji (8/0), Jean Boetius (6/0), Philipp Degen (7/0). Nie są to wielkie straty w porównaniu do braków po stronie gospodarzy.