Ja pobrałem z neta, dokupiłem tylko licencję. Cenowo, nie ma o czym gadać. Jeśli idzie o naukę, ja robię dwie lekcje na dzień. Ale nie 2 nowe lekcje. Przykładowo, poniedziałek robię lekcję 1. Wtorek, robię lekcję 1, pół godziny relaksu i lekcja 2. Środa, robię lekcję 2, pół godziny relaksu i lekcja 3. Itd. Nie ma sensu więcej robić, gdyż nie zapamiętasz jak należy. Ja popełniłem ten błąd na początku, co mnie kosztowało utratą podstaw niektórych rzeczy, a wracać do pierwszego z trzech poziomów mi się nie chce, wolę innym kursem. Pimsleur ma to do siebie, że podoba się, ale tylko nowa lekcja. Każda powtórka jest żmudna a kosztuje pół godziny, chyba, że jest to wczorajsza lekcja. Innych się nie chce słuchać, gdyż 80% się już zna i zaczyna się człowiek rozkojarzac, przypominać strawione rzeczy itp. A po skupieniu wchodzi jak w masełko język, ALE nie więcej jak jedna lekcja na dzień, gdyż potem mylą się rzeczy. A jak wejdzie w krew to ciężko wytępić. Dlatego dobrze utrwalać jedną lekcję dziennie, strawić i dać mózgowi odpocząć. Jak jesteś zapalony, pobierz dwa języki i ucz się dwóch naraz, tak można ???? Np francuski i niemiecki. Byle nie dwa flamenckie naraz czy germańskie. Myli się. I też w odstępach czasowych, np 15-17 niemiecki, 20-22 francuski.