Jestem jednym z tych, którzy kategorycznie sprzeciwiają się powiększeniu ekstraligi pomimo tego, że zespół Wybrzeża, któremu kibicuję chętnie widziałbym w walce o najwyższe laury. Może aby łatwiej uargumentować moją niechęć rozbiję istotę rzeczy na kilka czynników bo obawiam się, że tekst może być dłuższy niż mam zamiar pisać i sam się pogubię w natłoku myśli.
1. Liga dwóch prędkości
Tak nazwę roboczo, choć już poprzednik zwrócił na to uwagę.
O ligowym wydaniu speedwaya musimy patrzeć dość szeroko. Może nie globalnie, jednak na pewno nie możemy skupić się na samym aspekcie ekstraligi. Powiększenie EL do 10 zespołów powoduje potrzebę zaangażowania dodatkowych jeźdźców (oczywiście tych słabszych niż do tej pory). Liderzy, gwiazdy etc w pierwszej kolejności wybierają kluby o stabilnej sytuacji finansowej jak również te o uznanej marce, z którymi mogą jechać o coś więcej niż środek tabeli. Wiadomo play off to dodatkowe pieniążki. Zespoły beniaminków mają trudniej gdyż z wyżej wymienionego powodu zazwyczaj muszą rzeźbić za przeproszeniem w gównie i przemeblowywać skład pierwszoligowy, który nie gwarantowałby spadku jeszcze przed startem sezonu. NA przykładzie Lublina widać, że zespół o wielomilionowym budżecie na sezon 2019 ma problemy aby pozyskać jakąkolwiek gwiazdę światowego formatu. Gdybyśmy dołożyli jeszcze dwa zespoły to problemy byłyby jeszcze większe.
Kolega wyżej napisał, że dzięki temu byłaby walka o PO i utrzymanie. Zgoda. Walka pomiędzy trzema beniaminkami niewątpliwie by była. Zapytam jednak od innej strony. Jaka walka i o co byłaby w Nice lidze?
Tu się pojawia właśnie problem prędkości. Podbierając dajmy na to ROW i Rzeszów (Rybnik finansowany przez miasto nieźle z kasiorką stoi, Mrozek obyty z EL. Nawrocki mnie nie przekonuje, ale niech będzie, że i jego stać). W lidze niżej pozostają Tarnów, Gniezno, Dauga, Łódź, Gdańsk, Ostrów... i???
Podbieramy z PLŻ2 dwa zespoły? Znowu łączymy ligi? Jedno jest pewne. Rozpieprzamy w proch i pył bardzo dobry już (nie ekskluzywny, ale bardzo dobry) produkt jakim jest Nice liga. Liga ciekawa, mająca swoja markę, chętnie oglądana przez widzów. Liga, w której wiele spotkań jest o coś, stojąca na dobrym poziomie. Chcemy to zaprzepaścić poprzez krótkowzroczność i chęć robienia zmian tu i teraz? Koniunktura lepsza, kluby stanęły na nogi finansowo (jak się okazuje nie wszystkie) to dawać je do EL.
Z tymi finansami w Nice tak kolorowo jednak nie jest.
2. Budżety, infrastruktura
Nie będę się skupiał na kłopotach Wandy, Piły czy Tarnowa - ten ostatni pewnie dostanie jakąś transzę dodatkową od sponsora i śladu nie będzie. Skupię się na budżetach zespołów.
Jak się dało wyczytać w sezonie 2018 budżety wyglądały mniej więcej tak.
Row - 4mln
Motor, Orzeł, Wybrzeze - 3mln
Start, Dauga, Wanda, Piła 1,5 - 2,5mln.
Dodatkowo Tarnów 2017r - 3,5mln ( w EL 7mln)
Rzeszów 5mln PLŻ2
Ostrów 2 mln PLŻ2
Jeżeli chodzi o możliwości znacznego powiększenia budżetu to szanse na to mają na chwilę obecną:
ROW - miasto
Tarnów - Grupa Azoty
Rzeszów - jeżeli Irek rzeczywiście śpi na pieniążkach
Orzeł i Wybrzeże można powiedzieć jadą na tym samym wózku. Dwóch pasjonatów - właścicieli sponsoruje kluby z własnego portfela. Dodatkowo miasto, ale to już w dużo mniejszej skali i mniejsi oraz więksi sponsorzy, którzy dorzucają tyle aby budżet był na dobrym pierwszoligowym poziomie. Aby w EL nie być gołodupcem budżet tych zespołów musiałby mocno wzrosnąć. Tylko duża spółka skarbu państwa podołałaby w wyłożeniu odpowiednich pieniążków. Problem w tym - tu króciutko bo nie będę o polityce nawijał - oba te miasta można uznać za wyklęte i prawdopodobieństwo, że do lokalnego ośrodka sportowego wejdzie taki sponsor jest znikome.
Z całym szacunkiem dla pozostałych ośrodków żużlowych - awans do EL to za wysokie na tą chwilę progi.
Problemem kolejnym niektórych klubów jest infrastruktura, przez którą licencja na starty w EL jest wątpliwa. Tarnów jechał na warunkowej bo niby miasto zdeklarowało się ogarnąć temat. Tylko, że teraz po spadku nikomu się spieszyć nie będzie i marazm będzie trwał w najlepsze. Wybrzeżowy kurnik stoi na gruntach o bardzo skomplikowanej sytuacji właścicielskiej i nikt żadnych większych modernizacji robił nie będzie. Tak więc można uznać, że Gdańsk i Tarnów na przestrzeni 2-3 sezonów w walce (taką na serio) o awans nie będą się liczyć.
Powiększając EL wybijamy jednocześnie dwa kły niższej klasie rozgrywkowej, która zamieniłaby się w kółko wzajemnej adoracji. Ligę, z której mało kto chciałby awansować. Takie rzeczy jak spotkania barażowe można byłoby zlikwidować bo nie ma szans aby 9 drużyna EL poległa z dwójką Nice, która de facto awans miałaby gdzieś. Kluby zaczęły by kombinować i odpuszczać spotkania w fazie PO aby nie jechać w finale. Bo przegrany finał kończyłby się barażem, który tylko będzie obciążeniem dla budżetu.
3. Oglądalność i prestiż
Spotkania telewizyjne cieszą się ogromną popularnością. Wyrównane drużyny w ligach dają więcej spotkań o coś. Więcej meczów jest na styku. Oglądalność spotkań kończących się pogromami wyjazdowymi przy powiększeniu w ten sposób EL zmniejszy się wprost proporcjonalnie do zwiększenia niezadowolenia wśród sponsorów i kanałów robiących transmisję. Nagle okaże się, że nie ma komu już tak zaciekle walczyć o prawa do transmisji. Nie mówiąc już o pieniądzach, które teraz są za te prawa dawane. Oglądanie takiego spotkania do jednej bramki najpierw ciepłym moczem oleje kibic, a potem telewizja.
Wiem, że wychodzę tu za mocno, ale chcę ukazać, że to wszystko biznes, naczynia połączone ze sobą, machina, która teraz funkcjonuje bardzo dobrze. Po co w te wszystkie trybiki sypać piach? Mam wrażenie, że jak jest za dobrze to też dla niektórych niedobrze...
Według mnie jakiekolwiek powiększenie EL powinno być bardzo dobrze przemyślane i poprzedzone opracowaniem pełnego i długofalowego planu dla wszystkich trzech szczebli ligowych. Według mnie możliwość powiększenia bez skutków ubocznych na tą chwile nie istnieje. W odległej przyszłości gdy dal panie Boże dorobimy się kilku ośrodków prężnie działających więcej rozrost ekstraligi będzie miał sens.
1. Liga dwóch prędkości
Tak nazwę roboczo, choć już poprzednik zwrócił na to uwagę.
O ligowym wydaniu speedwaya musimy patrzeć dość szeroko. Może nie globalnie, jednak na pewno nie możemy skupić się na samym aspekcie ekstraligi. Powiększenie EL do 10 zespołów powoduje potrzebę zaangażowania dodatkowych jeźdźców (oczywiście tych słabszych niż do tej pory). Liderzy, gwiazdy etc w pierwszej kolejności wybierają kluby o stabilnej sytuacji finansowej jak również te o uznanej marce, z którymi mogą jechać o coś więcej niż środek tabeli. Wiadomo play off to dodatkowe pieniążki. Zespoły beniaminków mają trudniej gdyż z wyżej wymienionego powodu zazwyczaj muszą rzeźbić za przeproszeniem w gównie i przemeblowywać skład pierwszoligowy, który nie gwarantowałby spadku jeszcze przed startem sezonu. NA przykładzie Lublina widać, że zespół o wielomilionowym budżecie na sezon 2019 ma problemy aby pozyskać jakąkolwiek gwiazdę światowego formatu. Gdybyśmy dołożyli jeszcze dwa zespoły to problemy byłyby jeszcze większe.
Kolega wyżej napisał, że dzięki temu byłaby walka o PO i utrzymanie. Zgoda. Walka pomiędzy trzema beniaminkami niewątpliwie by była. Zapytam jednak od innej strony. Jaka walka i o co byłaby w Nice lidze?
Tu się pojawia właśnie problem prędkości. Podbierając dajmy na to ROW i Rzeszów (Rybnik finansowany przez miasto nieźle z kasiorką stoi, Mrozek obyty z EL. Nawrocki mnie nie przekonuje, ale niech będzie, że i jego stać). W lidze niżej pozostają Tarnów, Gniezno, Dauga, Łódź, Gdańsk, Ostrów... i???
Podbieramy z PLŻ2 dwa zespoły? Znowu łączymy ligi? Jedno jest pewne. Rozpieprzamy w proch i pył bardzo dobry już (nie ekskluzywny, ale bardzo dobry) produkt jakim jest Nice liga. Liga ciekawa, mająca swoja markę, chętnie oglądana przez widzów. Liga, w której wiele spotkań jest o coś, stojąca na dobrym poziomie. Chcemy to zaprzepaścić poprzez krótkowzroczność i chęć robienia zmian tu i teraz? Koniunktura lepsza, kluby stanęły na nogi finansowo (jak się okazuje nie wszystkie) to dawać je do EL.
Z tymi finansami w Nice tak kolorowo jednak nie jest.
2. Budżety, infrastruktura
Nie będę się skupiał na kłopotach Wandy, Piły czy Tarnowa - ten ostatni pewnie dostanie jakąś transzę dodatkową od sponsora i śladu nie będzie. Skupię się na budżetach zespołów.
Jak się dało wyczytać w sezonie 2018 budżety wyglądały mniej więcej tak.
Row - 4mln
Motor, Orzeł, Wybrzeze - 3mln
Start, Dauga, Wanda, Piła 1,5 - 2,5mln.
Dodatkowo Tarnów 2017r - 3,5mln ( w EL 7mln)
Rzeszów 5mln PLŻ2
Ostrów 2 mln PLŻ2
Jeżeli chodzi o możliwości znacznego powiększenia budżetu to szanse na to mają na chwilę obecną:
ROW - miasto
Tarnów - Grupa Azoty
Rzeszów - jeżeli Irek rzeczywiście śpi na pieniążkach
Orzeł i Wybrzeże można powiedzieć jadą na tym samym wózku. Dwóch pasjonatów - właścicieli sponsoruje kluby z własnego portfela. Dodatkowo miasto, ale to już w dużo mniejszej skali i mniejsi oraz więksi sponsorzy, którzy dorzucają tyle aby budżet był na dobrym pierwszoligowym poziomie. Aby w EL nie być gołodupcem budżet tych zespołów musiałby mocno wzrosnąć. Tylko duża spółka skarbu państwa podołałaby w wyłożeniu odpowiednich pieniążków. Problem w tym - tu króciutko bo nie będę o polityce nawijał - oba te miasta można uznać za wyklęte i prawdopodobieństwo, że do lokalnego ośrodka sportowego wejdzie taki sponsor jest znikome.
Z całym szacunkiem dla pozostałych ośrodków żużlowych - awans do EL to za wysokie na tą chwilę progi.
Problemem kolejnym niektórych klubów jest infrastruktura, przez którą licencja na starty w EL jest wątpliwa. Tarnów jechał na warunkowej bo niby miasto zdeklarowało się ogarnąć temat. Tylko, że teraz po spadku nikomu się spieszyć nie będzie i marazm będzie trwał w najlepsze. Wybrzeżowy kurnik stoi na gruntach o bardzo skomplikowanej sytuacji właścicielskiej i nikt żadnych większych modernizacji robił nie będzie. Tak więc można uznać, że Gdańsk i Tarnów na przestrzeni 2-3 sezonów w walce (taką na serio) o awans nie będą się liczyć.
Powiększając EL wybijamy jednocześnie dwa kły niższej klasie rozgrywkowej, która zamieniłaby się w kółko wzajemnej adoracji. Ligę, z której mało kto chciałby awansować. Takie rzeczy jak spotkania barażowe można byłoby zlikwidować bo nie ma szans aby 9 drużyna EL poległa z dwójką Nice, która de facto awans miałaby gdzieś. Kluby zaczęły by kombinować i odpuszczać spotkania w fazie PO aby nie jechać w finale. Bo przegrany finał kończyłby się barażem, który tylko będzie obciążeniem dla budżetu.
3. Oglądalność i prestiż
Spotkania telewizyjne cieszą się ogromną popularnością. Wyrównane drużyny w ligach dają więcej spotkań o coś. Więcej meczów jest na styku. Oglądalność spotkań kończących się pogromami wyjazdowymi przy powiększeniu w ten sposób EL zmniejszy się wprost proporcjonalnie do zwiększenia niezadowolenia wśród sponsorów i kanałów robiących transmisję. Nagle okaże się, że nie ma komu już tak zaciekle walczyć o prawa do transmisji. Nie mówiąc już o pieniądzach, które teraz są za te prawa dawane. Oglądanie takiego spotkania do jednej bramki najpierw ciepłym moczem oleje kibic, a potem telewizja.
Wiem, że wychodzę tu za mocno, ale chcę ukazać, że to wszystko biznes, naczynia połączone ze sobą, machina, która teraz funkcjonuje bardzo dobrze. Po co w te wszystkie trybiki sypać piach? Mam wrażenie, że jak jest za dobrze to też dla niektórych niedobrze...
Według mnie jakiekolwiek powiększenie EL powinno być bardzo dobrze przemyślane i poprzedzone opracowaniem pełnego i długofalowego planu dla wszystkich trzech szczebli ligowych. Według mnie możliwość powiększenia bez skutków ubocznych na tą chwile nie istnieje. W odległej przyszłości gdy dal panie Boże dorobimy się kilku ośrodków prężnie działających więcej rozrost ekstraligi będzie miał sens.