W mrocznych cieniach kortów tenisowych, gdzie los tka swe nici w wiecznym tańcu zwycięstwa i klęski, Marin Čilić, niczym rycerz w zbroi utkanej z doświadczenia, staje do boju przeciw młodemu Flavio Cobolliemu.
W tej opowieści, spisanej w gotyckim stylu, ujrzymy, dlaczego Čilić, niczym pradawny wojownik, powinien dziś zatriumfować, choć droga ku chwale będzie długa i pełna trudów, a pojedynek wyrównany, jak dwie siły nocy walczące o panowanie nad światłem.
Marin Čilić, niczym posąg wyrzeźbiony z marmuru lat prób i zwycięstw, niesie na swych barkach brzemię doświadczenia. Jego gra, pełna potężnych serwów, które rozdzierają powietrze jak pioruny w burzliwej nocy, jest orężem, którego Cobolli, młodzieniec jeszcze nie w pełni ukształtowany, może nie zdołać odeprzeć. Čilić, mistrz US Open z 2014 roku, zna smak wielkich bitew – jego dłoń, pewna i nieugięta, kieruje rakietą z precyzją, która przypomina ruchy kata w mroku średniowiecznych lochów. Jego forhend, niczym miecz, tnie linie kortu, a backhand, choć czasem chwiejny, jest jak tarcza, która w kluczowych momentach odpiera ataki.Cobolli, choć pełen ognia młodości i zwinności, przypomina wędrowca, który dopiero szuka swej ścieżki w labiryncie wielkich aren. Jego gra, choć błyskotliwa, nie dorównuje jeszcze stabilności i sile Čilicia.
Włoch, z jego szybkimi nogami i sprytnymi zagraniami, może stawiać opór, lecz w starciu z weteranem, którego serce bije rytmem niezliczonych meczów, jego płomień może zgasnąć pod naporem chłodu doświadczenia.
Ten pojedynek, niczym tragedia zapisana na kartach starego manuskryptu, nie rozstrzygnie się szybko.
Cobolli, młodzian o sercu lwa, nie złoży broni bez walki.
Jego zwinność i nieustępliwość pozwolą mu odbierać serwisy Čilicia, przeciągać wymiany i zmuszać Chorwata do błądzenia w labiryncie długich punktów. Każdy gem będzie jak rozdział pełen napięcia, gdzie obaj wojownicy, niczym bohaterowie gotyckiej opowieści, będą walczyć o każdą piędź ziemi – kortu.
Čilić, choć potężny, nie jest już młodzikiem, a jego ciało, naznaczone bliznami kontuzji, może czasem zdradzać oznaki zmęczenia. Długie wymiany, w których Cobolli będzie biegał jak zjawa po korcie, mogą wystawić na próbę wytrzymałość starszego wojownika. W dodatku, młodość Włocha niesie ze sobą nieprzewidywalność – jego odwaga i brak lęku przed wielkim nazwiskiem mogą sprawić, że nawet w momentach zwątpienia zdoła wyrwać gemy z rąk Čilicia.
Wizja tego starcia jawi się jak mroczny fresk: Čilić, niczym samotna wieża stojąca w burzy, będzie odpierać ataki Cobolliego, który, jak wiatr, spróbuje go obalić. Mecz rozciągnie się w czasie, być może na trzy sety, pełne tie-breaków i gemów rozgrywanych na przewagi, gdzie każdy punkt będzie jak kropla krwi w walce o honor. Ostatecznie jednak, w tej gotyckiej opowieści, to Čilić, wsparty swym doświadczeniem i siłą woli, powinien wznieść rakietę w geście triumfu, gdy kurz opadnie na kort.
Niech więc kort stanie się areną, gdzie przeznaczenie zapisze kolejny rozdział tej epickiej sagi.
Zgodnie z tym polecam Cilic win i over 3,5 seta