Nie zagrałem Słowacji w piątek, do dzisiaj nie mogę tego przeżyć, bo tak pięknych kursów przeciwko naszym nielotom już chyba długo nie będzie. W meczu z Irlandią trochę niższe kursy, ale i tak warto zagrać. Buki pewnie nie oglądają meczów naszej kadry, bo jeśli by to robiły to kursy były odwrotne. Co przemawia za Polakami? Tak naprawdę to już chyba nic. Nawet kibice odwrócili się od reprezentacji i nie ma co się dziwić. Po pierwsze: piłkarze nie mają umiejętności. Mamy dwójkę z Dortmundu, a poza nimi żadnego piłkarza, który potrafiłby zrobić różnicę. Bramkarzy nie liczę, bo oni mogą co najwyżej robić różnicę na zasadzie "przegraliśmy 0:2, nie 0:4, bo Boruc dwa razy obronił sam na sam". Były farbowane lisy - nie sprawdziły się. Była młodzież: Zieliński, Klich, Salamon - wiążemy z nimi nadzieje, ale to też nie było to. Etatowi kadrowicze typu Mierzejewski, Glik, Wawrzyniak. Trzeba o nich zapomnieć, bo oni zapominają jak się gra w piłkę, kiedy przywdziewają koszulkę reprezentacji. Ten ostatni to właściwie jakiejkolwiek koszulki by nie ubrał i tak nie umie grać. Ostatnio Nawałka zaprezentował nam Asy
Ekstraklasy. Jeśli my mamy podbijać Europę przeciętniakami z jednej z najsłabszych europejskich lig to o czym my w ogóle rozmawiamy. Przed meczem nie wiedziałem kto to jest Kosznik, Olkowski, Hołota, Marciniak, Mączyński i inne no-name'y i dalej chciałbym ich nie znać. Dziennikarzyny naciskają na kolejnych selekcjonerów, by stawiać na chłopaczków z
Ekstraklasy. Nawałka postawił i teraz pora zakończyć eksperyment. No dobra, jest jeszcze jeden mecz, w którym selekcjoner da im szansę - mecz z Irlandią. I ja się bardzo cieszę, stawiam na Irlandię. Ja rozumiem, że Nawałka ma czas, chce eksperymentować. Ale to tak, jakby Roy Hodgson powołał na mecze reprezentacji Anglii zamiast Ashleya Cole'a jakiegoś przeciętniaka z
Championship (z zachowaniem proporcji: Boenisch - Kosznik), za Stevena Gerrarda najlepszego rozgrywającego League One (Obraniak - Mączyński). Mamy dużo lepszych piłkarzy, trudno że są farbowanymi lisami, trudno że nie spełnili oczekiwań. Jeśli ma być sukces, trzeba przywrócić ich jak najszybciej. W kadrze nic nie funkcjonuje dobrze. Nowi piłkarze: o ich przydatności do zespołu wspomniałem - jest zerowa, mogliby chociaż nadrabiać braki zaangażowaniem. Nic podobnego. Piłkarzyki moralnie sięgneli dna, nikt nie walczy, wszyscy mają w dupie wynik, każdy uważa żeby tylko nie odnieść kontuzji. Lewy błąka się w środku pola - na środku ataku nie ma nikogo, Sobota to jeździec bez głowy, Błaszczykowski coś próbuje szarpać, ale to też nie jest to, Mierzejewski schowany. Obrony nie komentuję, bo szkoda klawiatury.
Irlandia to solidna europejska drużyna. Wywalczyli awans na Euro 2012, w tych eliminacjach polegli, ale i tak są drużyną lepszą. Nacisk na słowo drużyna. Nie ma tam zbyt wielkich indywidualności, grają prostą piłkę, ale tworzą zespół. Co prawda wyjazdy nie należą do ich najmocniejszych stron, ale u nas stadion jest sceptycznie nastawiony co do poczynań reprezentacji i myślę, że kibice w Poznaniu mając w pamięci Euro przyjmą Irlandczyków jak swoich, a kto wie - może okażą im więcej sympatii, niż Nielotom (jak było w przypadku meczu z San Marino).
Irlandia w przeciągu ostatnich trzech lat pokonała na wyjeździe jedynie: Armenię, Macedonię, Andorę, Estonię, Kazachstan i Wyspy Owcze. W większości drużyny na naszym poziomie, a niektóre nawet lepsze (nie tak dawno pokonywały nas: Armenia,
Estonia). Ostatnio passa 6 meczów bez zwycięstwa na wyjeździe, ale grali z europejskim topem:
Szwecja,
Anglia,
Hiszpania,
Walia,
Austria,
Niemcy. No ten top to może przesada w odniesieniu do Walii, czy Austrii, ale są to drużyny lepsze od Polski. Skoro
Irlandia remisowała w Sztokholmie, czy na Wembley to niczym powinno być dla Robbiego Keana i spółki zwycięstwo lub remis w meczu z Polską w Poznaniu.