Obserwuję że spora większość użytkowników forum liczy na dosyć łatwą przeprawę Liverpoolu, ja jednak uważam że to wcale nie musi być łatwy i jednostronny pojedynek. Owszem faworytem niewątpliwie jest zespół The Reds, ale wystawianie kursów na poziomie 1,48-1,52 w półfinale Ligii Mistrzów to nieporozumienie. Mimo tego że faworytem są gospodarze to osobiście wolałby zagrać Romę z handicapem + 1,5 bo kurs jest na poziomie 1,65.
Miałem przyjemność oglądać wszystkie cztery ćwierćfinałowe pojedynki Romy i Liverpoolu i nie zgadzam się z tezą że Roma awansowała niezasłużenie, fartem itd. Pierwsze spotkanie na Camp Nou to był festiwal błędów i kumulacja pecha po stronie zespołu z Rzymu. Roma grała bardzo mądrze do momentu straty drugiego gola, później przyszło małe załamanie, trudno zresztą się dziwić gdy strzela się dwa gole a przegrywa się 0-2, ale po kolei prześledźmy przebieg spotkania:
- pierwsza połowa zaczęła się zgodnie z przewidywaniami od kontroli gry przez Barcelonę, stwarzali sobie sytuacje, jednak większa część z nich były to niecelne strzały z 15-20 metra. Przez pierwsze 30 minut Roma stworzyła jedną kontrę, która przy lepszym wykonaniu Florenziego mogła przynieść jakiś pożytek, jednak się nie udało. Mimo bierności w ataku, Roma kapitanie ustawia zespół w defensywie uniemożliwiając stważanie klarowanych sytuacji Barcelonie
- pierwsza bramka dla Barcy, 38 minuta, wszystko zaczyna się od błędu Pellegriniego przy wyprowadzaniu piłki na 25 metrze, zawodnicy Barcelony przejmują piłkę, szybka klepka w trójkącie Rakitić, Messi, Iniesta, ten ostatni wystawia piłkę Messiemu, którego ubiega De Rossi i to on świetnym strzałem wyręcza Messiego i pokonuje własnego bramkarza i mamy
1-0.
- do przerwy sytuacja nie ulega zmianie, Barca kontroluje przebieg gry
- tuż po przerwie Roma pokazuje że nie zamierza się poddawać i w 46 minucie Perotti marnuje setkę nie trafiając w bramkę z 5 metrów po świetnym dośrodkowaniu z prawej strony boiska, od tej chwili robi się niezwykle ciekawie, można powiedzieć akcja za akcję po obu stronach boiska
- jak mówi stare piłkarskie przysłowie niewykorzystane sytuacje się mszczą, w 55 po małym pokazie bilarda w polu bramkowym Allisona piłka odbija się od kolana bezradnego Manolasa i mamy
2-0.
- ta bramka odebrała chwilowo ochotę do gry piłkarzom Romy i po 4 minutach po braku asekuracji we własnym polu karnym Pique dobija strzał Suareza na pustą bramkę i jest
3-0.
- dopiero kwadrans przed końcem zawodnicy Romu przebudzili się i poderwali się do walki, najpierw w 78 świetnie strzelał Perotti, chwilę później Dzeko i spółka mocno przycisnęli Ter Stegena w polu bramkowym, i powinna być bramka, jednak fatalnie zachował się w prostej sytuacji jeden z zawodników
- co nie udało się chwilę wcześniej udało się w 80 minucie Edinowi Dzeko, który świetnie wykorzystał dogranie Perottiego i zrobiło się
3-1.
- w 86 kolejny babol zawodnika Romy, który zamiast wybijać na hejnał piłkę z własnego pola karnego próbuje ją przyjmować w otoczeniu zawodników Barcy co wykorzystuje Suarez strzelając na
4-1.
Podsumowując pierwsze spotkanie zakończone 4-1, gdzie dwie a rzekłbym nawet że trzy (z czterech) bramki strzelili zawodnicy Romy. Do tego nie wykorzystali dwóch setek. Owszem Barcelona była zespołem lepszym, ale Roma nie zasługiwała z przebiegu gry na taki wynik. 2-1, 3-2 takie wyniki bardziej odzwierciedlałyby sytuacje na boisku.
Z kolei drugie spotkanie to już zupełnie inna historia, nie będę się już rozpisywał jak przy spotkaniu na Camp Nou, ale gdyby Barcelona przegrała w Rzymie 6-0 to nie mogłaby mieć pretensji. Schick mógł spokojnie mieć 2-3 bramki i Dzeko podobnie.
El Sharaawy też powinien strzelić gola w 2 połowie ale Ter Stegen wyczyniał cuda między słupkami.
Faktem jest że Barca nie wyszła na to spotkanie z szatni, byli już myślami przy półfinale, jednak mecz się sam nie wygra. Jednak takie zespoły jak Barca, Real czy Bayern nawet słabe mecze potrafią wygrać. Dlatego nie można nic ujmować Romie bo nie wygrali 3-0 dlatego że Barca grała słabo tylko oni zagrali świetne spotkanie.
Liverpool z kolei zagrał świetną pierwszą połowę w pierwszym meczu z City i dobrą drugą połowę w rewanżu. City tak naprawdę gdyby zagrało skuteczniej w pierwszej połowie rewanżu i gdyby sędzie nie ukradł im gola na 2-0 przed przerwą to mogło być różnie. Jednak stało się jak się stało, Liverpool wygrał zdecydowanie wewnątrz angielski pojedynek i dziś zagrają z Romą.
Patrząc na wystawione kursy nie zdecyduję się grać po tak marnym kursie na Liverpool, który ma świetny sezon (Manchester City też miał świetny sezon aż do spotkania z Liverpoolem). Wcale nie zdziwię się jak Roma ugra dziś chociaż punkt na Anfield, już w fazie grupowej w Londynie pokazali że gra na Wyspach nie jest im straszna. Uważam że gdyby Roma nie strzeliła sobie przynajmniej tego drugiego swojaka na Camp Nou to ten mecz mógłby wyglądać podobnie jak przez pierwsze 37 minut, czyli ataki Barcelony skutecznie rozbijane przez włoską defensywę.
Dziś rang spotkania ogromna, oba zespoły stoją przed ogromną szansą na ponowne po wielu latach zaistnienie w Europie. Dlatego też spodziewam się raczej badania rywala w pierwszych minutach, Roma zapewne zagra swoje catenaccio, a Liverpool też się nie odkryje bo stracona bramka mocno skomplikuje im sprawę o czym przekonała się Barcelona.
Ja jednak zdecydowałem się pójść w nieco innym kierunku, mianowicie postanowiłem zagrać dwa zakłady na bramki.
Pierwszy zakład:
pierwszy gol minuta 28+
kurs: 2,29
Fortuna
Stawka 7j
drugi zakład:
Under 3
1,90
1xBet
Stawka 6j
nieco delikatniej można zagrać:
gol Romy w przedziale minut 1-72 @ 1,92 Fortuna 4/10
remis do przerwy lub w całym meczu @ 2,06 Fortuna 3/10