Moja opinię na temat dzisiejszych meczy rozpocznę od pewnej uwagi ogólnej, która będzie miała również pewne znaczenie dla moich wyborów. W mojej opinii, potwierdzonej przez oficjalne statystyki stron takich jak np. cutracker.net turnieje dla zaproszonych graczy są trudniejsze do typowania niż te dostepne dla ogółu zawodowców. Nie będę się tutaj zajmował przyczyną tego stanu rzeczy, wskażę jedynie, że np. właśnie cuetracker.net tylko w przypadku takich, choć tylko kilku, turniejów zanotował poziom sprawdzalności swoich prognoz przedmeczowych poniżej 50% skuteczności.Wyciągam z tego wniosek, że jak najbardziej można oczekiwać niespodzianek w w rezultatach meczy dokonujac wyborów wbrew opiniom prezentowanym przez rynek bukmacherski. Naturalnie należy szukać w takich przypadkach innych i solidnych argumentów, a nie tylko grać przeciwko rynkowi.
Dzień 1, poniedziałek 22 luty, godzina 20:00:
Mecz 1:
Trump - Bingham
W moim przekonaniu nie ma powodów do tak dużego faworyzowania najlepszego gracza tego sezonu, czyli
Trumpa. Po sukcesie w German
Masters, w zeszłym tygodniu zaprezentował sie bardzo przeciętnie w Walii, gdzie ograł zaledwie dwóch młodych i nisko notowanych graczy chińskich po 4:2, aby w 3. rundzie przegrać w tym samym stosunku z solidnym Vafaei. Nie twierdzę, że
Trampek jest w kryzysie, ale nie mam wątpliwości, że nie jest w swojej wysokiej formie, która przecież nie sposób utrzymywać cały czas.
Bingham z kolei pierwszą część sezonu miał słaba, a ostatnio przegrał ostatnie 3 mecze, w tym 2 w 1 rundzie, ale jeden z nich w turnieju nietypowym - Shoot-out, Moim zdaniem żaden z tych rezultatów go nie kompromituje i nie sugeruje, że jest w kryzysie. Rzeczywiście, jak na wymagania, jakie mu stawiamy przydarzyło mu się trochę niespodziewanych pudeł podczas wbijania i kłopoty z kontrolą białej bili, ale to jeszcze nie kryzys. Tym bardziej, że musimy pamiętać, że w ostatnich tygodniach jego prezencja raczej rosła, dotarł do ćwierćfinału German
Masters i był najlepszym zawodnikiem 1 rundy WST Series, gdzie jako jedyny spośród 64 graczy, którzy już wzięli udział w tych zawodach, wygrał wszystkie mecze i stracił chyba tylko 1 frejma.
Trumpek i
Ball-run grali dotąd ze soba już 28 razy (19-1-8) i aż 11 razy rozgrywany był miedzy nimi decydujący frejm, zarówno na dystansach krótkich, do 3 wygranych, średnich i długich, nawet do 17 wygranych frejmów. W 22 meczach Stuart wygrał zremisował albo przegrał różnicą maksymalnie 2 frejmów. To ostatnie stwierdzenie może wydać się manipulacją, gdyż uwzglednia rónież mecze do 3 wygranych partii, ale ja uwzględniam z zasady wszystkie pojedynki w swoich rozważaniach. Dla porządku podaję, że tych najkrótszych pojedynków było 11, a trump do zera wygrał tylko 1 z nich.
Podsumowując: siła gry
Binghama w moim odczuciu jest większa niż sugeruje rynek i dlatego proponuję szukanie wartości po stronie typów na niego lub na rynku liczby frejmów: np.
Bingham AH(+2,5) etoto 1,91
albo np.
over 9,5 frejmów 2,40 etoto
.
Matematyczną wartość ma w świetle statystyk H2H postawienie na tak na rynku decydującego frejma - kurs wynosi 4,35 Pzbuk , a przypominam, że oni zagrali decidery w 39% przypadków ( w tym kilka lat temu na M.Ś zagrali frejma nr 33!).
Mecz 2:
Wilson -Day
Ponownie uważam, że rynek za bardzo przechyla sie na strone faworyta. Pomija to, że
Day gra obecnie powtarzalnie, że robi to co najbardziej lubi i umie, czyli regularnie buduje brejki. Pomija oczywisty sukces
Daya, który niedawno wygrał turniej Shoot-out. Pomija też statystyki H2H, w których
Day prowadzi mając na koncie 4 mecze wygrane więcej od
K. Wilsona. Rzeczywiście
Wilson jest mocniejszy psychicznie i bardziej uporczywy w dążeniu do zwycięstwa od Daya, to fakt i za to go słusznie cenimy. Dla mnie jednak dzisiaj ich szanse na sukces są porównywalne, z umiarkowaną przewagą po stronie
Wilsona. Dlatego dla siebe biorę
Day AH(+1,5), 2,10 etoto
, a jesli ktoś lubi zagrać agresywniej, to PZbuk oferuje 2,85 za zwycięstwo
Daya. W tym meczu można spodziewać sie sporej ilości brejków, sam chętnie pograłbym na rynku brejków 50+, ale
polska oferta jest zbyt uboga, żeby wziąć taki produkt. Polecam tym, którzy grają za granicą. Dostępny u nas rynek brejków 100 pkt. mnie nie nęci, więcej na nim przegrałem niż wygrałem, ale faktem jest, że charakterystyka tych dwóch breakbuilders w naturalny sposób kieruje naszą uwagę na ten rynek. Ale to już zostawiam Waszemu uznaniu.
Komentarz: piszę, gdy trwa 10 frejm w meczu Trumpka i Binghama, bo muszę wstać o 4-tej do pracy.
Zacznę od meczu Wilsona z Dayem. Rzadko widziałem tak słaby poziom w turnieju dla zaproszonych graczy. Wilson, który zagrał poniżej swojej przeciętnej, miał dużo szczęścia, że za rywala miał dzisiaj beznadziejnie grającego Day'a. Chyba jeszcze nie widziałem nikogo w turnieju dla zaproszonych graczy, który grałby tak źle. Obaj pokazywali braki techniczne, ale u Day;a szybko też mocno siadła psychika. Nie wróżę Wilsonowi sukcesu w następnym meczu, ale może 2 dni przerwy pozwolą mu się reaktywować.
Z kolei w meczu dwóch byłych mistrzów świata poziom jest znakomicie wyższy, ale obaj nie uniknęli poważnych pomyłek potwierdzajac moja opinię wyrażoną tutaj przed meczem, że nie są w najlepszej swojej dyspozycji, choć nie są od niej bardzo daleko. Zdumiał mnie Bingham, który we frejmach 7, 8 i 9. próbował zbudować maxa. O ile 2 pierwsze próby, były całkiem udane i dość bezpieczne, to w 9. frejmie chyba "odleciał" i zapomniał, że tutaj trzeba jeszcze wygrać mecz. Widać, że ten gość lubi bawić sie bilami. Szczęśliwie dla siebie wygrał w końcu tą partię, ale na miejscu żony, taty albo coacha, jeśli takiego ma, to bym go wybatożył. Może zna przysłowie, że "do 3 razy sztuka" i za bardzo w nie uwierzył. Najzabawniejsze jest to, że buki cały czas wystawiają kursy na zwycięstwo Binghama w kolejnych partiach na poziomie 2,30-2,35, co na szczęście pozwoliło mi odrobić straty poniesione w meczu Wilsona z Day'em. Jeśli Trumpek wygra 10 frejma, to będzie pełnia szczęścia w tych trudnych okolicznościach, bo będzie decider i buk zapłaci mi jeszcze za znajomość matematyki stosowanej. Ale do teg jeszcze daleko, bo sporą stratę punktową ma do odrobienia Judd w tej partii, ale dobrze, że taka szansa niespodziewanie się pojawiła. ... No i stało się, ale decidera to obejrzę już w szlafmycy i piżamie. Dobranoc!