Kończymy drugą rundę i pierwszą, jakże owocną, część tego turnieju. Na prawdę fajne spotkania nas czekają.
Kim Huybrechts - Richard Veenstra - Już na start sesji popołudniowej powinno być bardzo ciekawie. Veenstra pewnie przeszedł przez pierwszą rundę, ale liczby nie robią już takiego wrażenia. Średnia na poziomie 85,29 do zwalających z nóg nie należy. Na plus dobra skuteczność na podwójnych. Nie przepadam za Belgiem (szczególnie na żywo jest dość nieprzyjemny, żonę przynajmniej ma sympatyczną) i zawsze uważałem go za delikatnie przereklamowanego. Ma jednak swoje chwile, gdzie odpala kosmiczne punktowanie i ciężko go zatrzymać. Na Matchplay'u powalczył z Dirkiem, na PC Finals pokonał Price'a. Ale sezon ogólnie przeciętny - jeden tytuł na podłodze i to tyle z sukcesów. Panowie mierzyli się w tym roku trzy razy - dwa razy po deciderze wygrywał Holender, raz górą był Belg. Dziś też spodziewamy się wyrównanego meczu, wydaje mi się, że z delikatnym wskazaniem na Kima. Nie kupił mnie swoją grą Veenstra.
Callan Rydz - Ricardo Pietreczko - Szczerze spodziewałem się kursów na Niemca w granicach 1.40, a dostajemy troszeczkę więcej. Wygrany European Tour, bardzo dobra dyspozycja na podłodze. Zdecydowanie ugruntował swoją pozycje Pikachu w tourze, choć sezon zaczął od przegranej 1-6 z... Rydzem. Wpadki oczywiście się zdarzały, no i ten felerny
Grand Slam, gdzie walczył z publiką i swoją głową. Znowu po głowie latają obawy, czy Anglik po drugiej stronie nie uruchomi publiczności. Czysto sportowo jednak Pietreczko jest w lepszym miejscu i ma więcej argumentów. Nawet jak Rydza stać na podobne punktowanie (choć na PC Finals wstydliwe 76,51 zagrał), to trzeba pamiętać że Niemiec słynie z bardzo dobrych podwójnych (8/8 w finale ET
). Znajdzie się miejsce na jakimś kuponie dla Ricardo, ale widzę czterech innych panów, u których niespodzianek spodziewam się najmniej.
Jonny Clayton - Steve Lennon - Pierwszym z nich jest oczywiście Walijczyk. Może to nie jest ta maszynka co jeszcze 2 lata temu, ale nadal stoi na innej półce jakościowej niż Irlandczyk. Nie miałem okazji obejrzeć spotkania 1. rundy, ale po samych liczbach stwierdzam, że Bates mimo prowadzenia 2-0 za bardzo nie przeszkadzał. A sam Lennon nie odpalił jakiegoś wyższego poziomu niż ten, do którego nas przyzwyczaił. Trochę zawodził Clayton w turniejach telewizyjnych poprzedzających MŚ, ale dalej te minimum 90 punktów na rundę dostarczał (poza jednym meczem z Rockiem na GS). Nawet to granie w okolicach 90 może na Lennona zwyczajnie wystarczyć, choć liczę na trochę więcej. Hempel spłatał figla Lennonowi wyciągając wczoraj mecz (zrzucił Irlandczyk na 65. w OoM, a jeszcze kilku panów zza pleców może atakować). Presja dalej jest.
Daryl Gurney - Steve Beaton - Nie był to jakiś zły sezon dla Gurney'a. Kilka fajnych występów na podłodze, czy też w ET zanotował. Trochę gorzej reprezentant Irlandii Północnej wypadał w telewizji (jeśli już się dostawał). Poza Matchplayem próżno szukać pozytywów. Anglik dobrze zagrał w 1. rundzie (92,01), przetrwał szarżę Nijmana i domknął sprawę w czwartym secie. Szkoda że zmierza ku końcówi kariera Bronze Adonisa, co już nawet zapowiedział. Raczej Gurney, ale nie skreślałbym Beatona.
Ryan Searle - Tomoya Goto - Ciężko będzie miał tutaj Japończyk. Bardzo podobała mi się jego gra w 1. rundzie, ale tutaj to będzie za mało. Co prawda dorzucał maksy, sprawnie kończył, ale też rywal popełniał masę błędów. 25% doubli i masa lotek poza sektorem na dystansie to coś, czego od Searle'a nie dostanie. Nie pakuje się nawet w wygranego seta Goto. Kursy identyczne jak z Whitem, a poziom trudności zdecydowanie wyższy. Anglik jeszcze w pierwszym meczu Grand Slama był dominowany przez van Veen'a, aż nagle coś ruszyło. Wyciągnął mecz ze stanu 0-4 i zaczęło się poważne granie, które okrasił 9. lotką na mecz z Raffertym. W tym turnieju i na PC Finals po bardzo dobrych spotkaniach zatrzymywał go dopiero sam Humphries. Wiele wskazuje na to, że także tutaj w 4. rundzie wpadnie na faworyta tej imprezy. Forma się zgadza i powinien tam dotrzeć.
Josh Rock - Berry van Peer - Biję się w pierś, bo jeszcze przed pierwszym spotkaniem Holendra byłem przekonany o jego niemocy związanej z płynnym rzucaniem. Dużo przyjemniej oglądać go (i jego mecze) w takiej dynamicznej odsłonie. Zaimponował w starciu z Woodhousem i zasłużenie wygrał. Ma papiery żeby postraszyć Rocka, ale chyba nie takie na zwycięstwo. Irlandczyk z Północy jest w formie. Rewelacyjny
Grand Slam (w grupie pokonywał Peera 5-1), gdzie zawiodła głowa w ćwierćfinale przy lotkach meczowych. O mental jednak byłbym spokojny, jak mają się pojawić problemy w Ally Pally, to raczej najprędzej w wyrównanej końcówce z MvG jeśli do takowej dojdzie. Kurs jednak dzisiaj dość niski.
Stephen Bunting - Ryan Joyce - Dobrze zagrał Joyce w pierwszej rundzie, jeden z dwóch zawodników mogących pochwalić się średnią powyżej 100 punktów (w 1. rundzie). W drugiej trafia jednak jedną z najtrudniejszych możliwych przeszkód. Bunting w formie jest rewelacyjnej. Półfinał Grand Slama, ćwierćfinał PC Finals (tam była potrzebna rewelacyjna końcówka van Gerwena żeby Anglika pokonać). Rzuca dużo maksów, sprawnie kończy i co najważniejsze, otwarcie mówi o wysokich celach - jest mobilizacja. Wątpię, że od Joyce'a dostaniemy drugi raz średnią 100+. Mecz zapowiada się bardzo ciekawie, dla mnie jednak zdecydowanym jego faworytem jest były mistrz świata.
Nathan Aspinall - Ricky Evans - O Evansie mam takie zdanie, że wygrywa to co wypada i przegrywa też to co wypada. Topornie wchodził w spotkanie z Adamsem, ale finalnie zrobił to, co do niego należało. Aspinall w tym roku dołożył do swojej kolekcji drugi tytuł rangi Major i przyzwyczaił nas, że poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Tutaj w Londynie również jest potencjał na dobry wynik, a spotkanie z Evansem powinno być dość spokojnym wejściem w te zawody.
Kim Huybrechts + Ryan Searle @2.20 Superbet
Jonny Clayton + Ryan Searle + Nathan Aspinall @2.05 Superbet
Jonny Clayton + Ryan Searle + Nathan Aspinall + Stephen Bunting @3.13 Superbet
Ricardo Pietreczko + Steven Bunting @2.44 Superbet