J
7K
juanroman08
Forum VIP
Nie rozumiem jednej sprawy, zwycięstwa Vancouver są ocenianie przez pryzmat pięknej gry, a gdy przyszło do dwóch spotkań w których Boston demoluje rywali, nagle jedynym zasłużonym staje się Tim Thomas. Panowie trochę obiektywizmu wskazane, rozumiem że każdy ma swoją sympatię w postaci Orek lub Niedźwiadków, ale niezrozumiałe jest dla mnie to że każdy kto kibicuje Vancouver widzi tylko Thomasa jako główny powód zwycięstw. Tim robi swoje, a reszta drużyny zdobywa bramki i skutecznie rozbija zawodników Canucks po bandach. Najlepszym przykładem jest akcja Marchanda, którą pokazał Odisio. Poza tym jeśli już mamy skupiać się na grze Vancouver to zasadnicze pytanie brzmi czy Canucks napotkali w drodze do finału, tak zdecydowany opór od strony fizycznej :?: W serii z Sharks nie przypominam sobie by Rekiny cokolwiek takiego zrobiły, mały zalążek jeśli chodzi o Nashville, no i Chicago które do końca nie wiedziało co chce grać, ale walczyli i pokazali jak grać z Canucks. Oczywiście zgadzam się iż goalie w fazie finałów jest kluczem do zwycięstwa, ale jeśli ofensywa przeciwnika potrafi rozmontować rywali na takim poziomie by aż 12 razy Luongo kapitulował, to nikt mi nie powie że te zwycięstwa to głównie zasługa Thomasa. Wiem że w tej kwestii nigdy nie dojdziemy do porozumienia, ale trochę obiektywnego spojrzenia by się przydało Oczywiście "noł ofens" do kogokolwiek ????