A według mnie wszędzie pada mnóstwo niespodzianek, więc według mnie trzeba patrzeć inaczej: Gdzie pada najwięcej niespodzianek?
Nawet jeśli określimy, w której lidze pada ich najmniej, prawie niemożliwością jest przewidzenie dokładnych wyników Wszystkich spotkań także powinniśmy wcześniej każdy nasz typ przeanalizować według statystyk. Są także działy praktycznie dla każdej ligi i dyscypliny sportu gdzie są wydzielone osoby, które na ten temat znają się najlepiej i warto ich o zdanie zapytać.
Od siebie dodam:
Warto grać na Wielką Trójkę Grecką, czyli Panathinaikos, Olympiakos oraz AEK. Kto mieszkał tam lub zna dobrze kraj oraz kulturę piłkarską w Grecji powinien wiedzieć dlaczego.
W ligach piłkarskich we Włoszech, Hiszpanii [poniżej pierwszej ligi], Portugalii pada statystycznie najwięcej remisów.
Ponad 45% wszystkich zwycięzców w piłce nożnej to gospodarze.
W tenisie nie grać przeciwko gospodarzom, ambicja oraz presja mogą zdziałać cuda...
Póki co, więcej pomysłów mi nie przyszło do głowy...
Z tym się do końca nie zgodzę z tobą. Ja obserwując tenisa już od wielu lat zauważyłem że bycie gospodarzem dla tenisisty nie przynosi żadnego pożytku a wręcz przeciwnie powoduje ogromna presję!. Człowiek który prawie cały rok jest poza swoim krajem, który poza tym że jest danej narodowości jest chyba jednym z najmniej związanych ludzi ze swoim krajem. Taki(a) tenisista, tenisistka staje się szybko "obywatelem świata". Bardzo wielu zawodników "porzuca" swój kraj, aby zamieszkac w rajach podatkowych czyli np. Monaco lub tam gdzie warunki do trenowania są cały rok, lub działają Akademie Tenisowe o najlepszej renomie np. na Florydzie AT Nicka Bolletteriego. Taki gracz wracając do swojego macierzystego kraju, przeżywa ogromny stres związany z grą przed własną publicznością, a co za tym idzie chce pokazac więcej, a jak to się kończy wiemy wszyscy. Musimy zrozumiec jeden fakt.
Tenis to nie
piłka nożna, gdzie gospodarz ma przewagę, o nie. Tenisista gra z reguły na "swoim" terenie raz w roku, a niektórzy w ogóle. Jak oni mają się w tym czasie przyzwyczaic do "swojego kortu"? Oczywiście są wyjątki. Takim wyjątkiem byli do niedawna tenisiści z Krajów Bałkańskich np. Chorwacji czy Serbii. Znając podłoże kulturowe tamtych konfliktów, historie Bałkanów, wojny itp. możemy łatwo zrozumiec specyficzny charakter tych zawodników, którzy są w stanie niemal "oddac życie" za swój kraj. Jednak ostatnio obserwuje że i te nacje, przestają jakoś przywiązywac wagę do tego typu zachowań (np ostatnia runda Pucharu Davisa mecz
Serbia -
Hiszpania, gdzie według mnie Novak kompletnie olewa oba mecze). Jeszcze jedną dośc specyficzną rzeczą są turnieje rozgrywane np. w Chorwacji. Otóż tam możemy spodziewac się "niespodziewanych wyników" z udziałem tamtejszych graczy. Z reguły są to jakieś ogórasy, które nic nie grają, a w tym turnieju akurat dochodzą do półfinałów, ale gwarantuje że z dobrze pojętym gospodarzeniem ma to niewiele wspólnego. Ot pokrótce naświetliłem obraz sytuacji, jak to jest z byciem gospodarzem w tenisie