Ghana - Irak
"Każda passa kiedyś się kończy",
"Suma szczęścia w futbolu równa się zero",
"Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy". Można mnożyć przysłowia, na potwierdzenie że to jednak Ghana dzisiaj sięgnie po brązowe medale. Obecność Iraku w tej fazie to jedna wielka sensacja i niespodzianka, chichot losu, suma farta, pomocy Allaha (haha ???? ) i wielu innych okoliczności, których nie jestem w stanie logicznie wytłumaczyć. No bo prześledźmy sprawę od początku. Na inaugurację już powinni dostać po głowach od Anglii, lecz dumne Lwy Albionu zlekceważyły rywali dając sobie władować dwie bramki w samej końcówce. Dalej niezły mecz ze słabo prezentującym się Egiptem, i mega szczęśliwe zwycięstwo z
Chile. Wyjście z grupy, a następnie kolejna plejada farta, i wyszarpane po dogrywce (z Paragwajem) i karnych (z Koreą) awanse. W obu tych meczach zespół znad Eufratu prezentował się gorzej od rywali. Szczęście trwało nawet w półfinale, gdzie mimo kolosalnej przewagi Urugwaju, długo utrzymywali się na prowadzeniu, a następnie zdołali nawet doprowadzić do dogrywki i konkursu rzutów karnych.
Nawet personalnie ciężko kogokolwiek wyróżnić, kogokolwiek ochrzcić ojcem tego sukcesu. Drużyna pozbawiona jest gwiazd, nikt nie wyróżnił się ani nie wybił ponad resztę.
Za to Ghana. W przeciwieństwie do Iraku który trafił do najsłabszej grupy, Ghana trafiła do najsilniejszej. Z dwoma wielkimi faworytami z Hiszpanii i Francji. Zaczęli od dwóch porażek, ale tylko w meczu z Francją była ekipą słabszą. Młodym Hiszpanom postawili ciężkie warunki, i nieco nieszczęśliwie przegrali 0:1. W ostatnim meczu pokazali klasę (i ducha drużyny!) rozbijając
USA. Dalej było tylko lepiej, młode Czarne Gwiazdy rozkręcają się z meczu na mecz. W 1/8 trafiają na kolejnego megafaworyta - Portugalię, i po fenomenalnym meczu z obu stron... HYC, eliminują go. Dalej kolejny świetny mecz z
Chile, gdzie praktycznie podnosili się z kolan, i półfinał, czyli drugie starcie z najlepszą ekipą tej imprezy, i druga porażka.
Kto oglądał te mecze wie, jak duża różnica dzieli obie reprezentacje. Różnica poziomów, różnica w kulturze gry. Ghańczycy przeważają fizycznie, technicznie, indywidualnie, a nawet taktycznie! Samo szczęście to za mało. Wspomnieć jeszcze wypada że w półfinale za kartki pauzowało trzech podstawowych zawodników Czarnych Gwiazd, którzy teraz wracają po odpoczynku i głodni gry. Irak w nogach ma dwie dogrywki z rzędu, co też im sprawy nie ułatwia. No i oczywiście Ghańskie indywidua,
Acheampong, jeden z najlepszych graczy tego turnieju, a na pewno najlepszy skrzydłowy,
Boakye dający jakość i opanowanie na tle młodych rywali, oraz
Assifuah - najlepszy strzelec turnieju, który na 100% wywalczył sobie tutaj transfer do Europy (bo dotąd gra w lidze Ghańskiej!).
Nie wyobrażam sobie innego rozwiązania jak zwycięstwo ekipy Afrykańskiej.
GHANA (Awans) @1,55
O meczu Francji nie będę pisał z dwóch powodów. Kto czytał moje posty od początku ten wie, że to Trójkolorowi dla mnie są zdecydowanie najlepszą drużyną w tym turnieju, Kondogbia jest najlepszym zawodnikiem, a Zouma najlepszym obrońcą. Dla mnie murowany faworyt pod każdym względem. Kto chce na nich grać - zachęcam. Ja tego nie robię bo mam złapany super kurs na długoterminówce sprzed turnieju - @9,00 na mistrzostwo Francuzów? Troszkę buki przeceniły Hiszpanię
Nie wiem czy oglądałeś mecz Irakijczyków z Urusami... Urugwaj grał beznadziejnie pod każdym względem. Aż szkoda, że to oni awansowali do finału bo więcej serca na pewno zobaczylibyśmy w grze Irakijczyków. To oni mieli lepszy przegląd pola, celniejsze podania i znacznie więcej sytuacji na strzelenie gola. Moja opinia jest taka, że Urugwaj nie zlekceważył Iraku.... po prostu był w danym dniu w słabszej dyspozycji, ale miał znacznie wiecej szczęścia.
Francja jeśli zagra tak jak w ćwierćfinale, a nie w półfinale to łatwo wygra z Urusami... w meczu powinny paść co najmniej 3 bramki.
Chyba tylko sercem przeważali... Fakt że Urusi zlekceważyli Irak, i dali sobie szybko władować bramkę. Dalej to już pełna dominacja Urusów, ostrzeliwanie stelażu bramki, sam Lopez powinien strzelić hat-tricka...