Nadtyper oczywiście przesadza ale jakby ktoś oglądał mecze jedynie na FlashScorze (a chyba jest trochę takich ludzi) i nie wie o co chodzi to na szybko zrobię zestawienie chronoligicznie z ostatnich 3 sezonów odnośnie tych sił wyższych. Sam oczywiście nie zaliczam się do piewców tych teorii ale skoro dyskutujecie na ten temat to wolę uporządkować tę kwestię, bo jak zrobi to Nadtyper to wyjdzie jakiś gigantopost bez enterów i interpunkcji, który nie da się czytać.
15/16
1. Żałośnie słaba drabinka do finału - Roma, Wolfsburg, Man City - ci pierwsi wtedy to były dziady do potęgi n-tej, 0-4 w dwumeczu, Roma stworzyła wtedy sobie z 5 setek i ani razu nawet w bramkę nie trafiła. Wolfsburg kisił się w drugiej połowie tabeli Bundesligi a do 1/4 awansował eliminując Gent. City to była przypadkowa drużyna bez stylu, schyłkowy Pellegrini, zresztą ten półfinał był tak beznadziejny że wiele osób na różnych forach sportowych dziwiły się co takie 2 drużyny robią w półfinale LM.
2. Finał z Atletico - gol po spalonym, do tego Pepe pajacujący z dwoma żałosnymi symulkami a'la Busquets za które nie dostał ani razu żółtka.
16/17
3. Bayern Monachium - mecz legenda. Z jednej strony niesłuszny zmarnowany karny przez Vidala, kontrowersja przy samobóju Ramosa w rewanżu i przetrzymanie Vidala do 89. minuty (mógł wylecieć wcześniej), z drugiej drugie żółtko dla Vidala absolutnie niesłuszne, pozwolenie Casemiro na koszenie ile wlezie (brak konsekwencji w stosunku do Vidala) i dwa gole ze spalonego, przy czym ten pierwszy wręcz skandaliczny.
17/18
4. Karny dla Realu z PSG z d. czyli wiadomo skąd. Kroos dał o wiele więcej od siebie niż Lo Celsio i jeśli mają gwizdać takie karne to może lepiej żeby zakazać zawodnikom wchodzić z piłką w pole karne, co drugi pad byłby gwizdany.
5. Juventus - bez wchodzenia w kwestię karnego, bo sytuacja jest do wybronienia w obie strony. Pierwszy mecz - Dybala robi padolino i od razu dostaje żółtą po ryju (a potem czerwień za drugą żółtą). Rewanż - Ronaldo cały mecz pajacuje płacząc i machając łapami by wymusić karnego. Sędzia - 0 reakcji.
Jak dla mnie to każdy kto ogląda mecze Realu na żywo, a nie na stronie z wynikami powinien widzieć, że mają się lepiej niż inne drużyny. Nie zawsze są to wałki w stylu Barcelona - Chelsea, ale parasol ochronny działa, raz lepiej a raz gorzej. Podobnie było z Barceloną 5-8 lat temu, teraz ich miejsce zajął Real ze swoimi nażelowanymi gwiazdeczkami, które mogą robić cały mecz za primadonnę. Nie stwierdzam, że wygrywają tylko dzięki UEFIE, ale coś się dzieje niedobrego na tym polu.
I żeby nie było wątpliwości co do tego posta - wrzuciłem jedynie zestawienie zdarzeń negatywnych odnośnie Realu, z małym dopiskiem odnośnie meczu z Bayernem dotyczącym drugiej strony i moim komentarzem odnośnie całości. Rozpoczęliście dyskusję i brakowało mi czegoś takiego, a jak ktoś chce wypunktować zjawiska na niekorzyść Realu to proszę bardzo. Punkt 1. to oczywiście żaden skandal UEFA/sędziowski, ale mieście się w kategorii "siły wyższej". Teraz tak łatwo nie mają, ale wtedy byli żałośnie słabi, a dzięki dobremu losowaniu wszyscy faworyci wymordowali się po drugiej stronie drabinki a im zostało tylko wygrać z Atletico, po karnych zresztą i innych okolicznościach wcześniej opisanych.
PS. Nie jestem kibicem Barcelony, ani nikogo innego, w ogóle kibicowanie jakiemukolwiek zagranicznemu klubowi ze swojej wioski oddalonej pięćset kilometrów od siedziby klubu jest śmieszne ale to temat na inną dyskusję (pozdro dla ludzi z herbem Realu i Barcelony w avatarze).
15/16
1. Żałośnie słaba drabinka do finału - Roma, Wolfsburg, Man City - ci pierwsi wtedy to były dziady do potęgi n-tej, 0-4 w dwumeczu, Roma stworzyła wtedy sobie z 5 setek i ani razu nawet w bramkę nie trafiła. Wolfsburg kisił się w drugiej połowie tabeli Bundesligi a do 1/4 awansował eliminując Gent. City to była przypadkowa drużyna bez stylu, schyłkowy Pellegrini, zresztą ten półfinał był tak beznadziejny że wiele osób na różnych forach sportowych dziwiły się co takie 2 drużyny robią w półfinale LM.
2. Finał z Atletico - gol po spalonym, do tego Pepe pajacujący z dwoma żałosnymi symulkami a'la Busquets za które nie dostał ani razu żółtka.
16/17
3. Bayern Monachium - mecz legenda. Z jednej strony niesłuszny zmarnowany karny przez Vidala, kontrowersja przy samobóju Ramosa w rewanżu i przetrzymanie Vidala do 89. minuty (mógł wylecieć wcześniej), z drugiej drugie żółtko dla Vidala absolutnie niesłuszne, pozwolenie Casemiro na koszenie ile wlezie (brak konsekwencji w stosunku do Vidala) i dwa gole ze spalonego, przy czym ten pierwszy wręcz skandaliczny.
17/18
4. Karny dla Realu z PSG z d. czyli wiadomo skąd. Kroos dał o wiele więcej od siebie niż Lo Celsio i jeśli mają gwizdać takie karne to może lepiej żeby zakazać zawodnikom wchodzić z piłką w pole karne, co drugi pad byłby gwizdany.
5. Juventus - bez wchodzenia w kwestię karnego, bo sytuacja jest do wybronienia w obie strony. Pierwszy mecz - Dybala robi padolino i od razu dostaje żółtą po ryju (a potem czerwień za drugą żółtą). Rewanż - Ronaldo cały mecz pajacuje płacząc i machając łapami by wymusić karnego. Sędzia - 0 reakcji.
Jak dla mnie to każdy kto ogląda mecze Realu na żywo, a nie na stronie z wynikami powinien widzieć, że mają się lepiej niż inne drużyny. Nie zawsze są to wałki w stylu Barcelona - Chelsea, ale parasol ochronny działa, raz lepiej a raz gorzej. Podobnie było z Barceloną 5-8 lat temu, teraz ich miejsce zajął Real ze swoimi nażelowanymi gwiazdeczkami, które mogą robić cały mecz za primadonnę. Nie stwierdzam, że wygrywają tylko dzięki UEFIE, ale coś się dzieje niedobrego na tym polu.
I żeby nie było wątpliwości co do tego posta - wrzuciłem jedynie zestawienie zdarzeń negatywnych odnośnie Realu, z małym dopiskiem odnośnie meczu z Bayernem dotyczącym drugiej strony i moim komentarzem odnośnie całości. Rozpoczęliście dyskusję i brakowało mi czegoś takiego, a jak ktoś chce wypunktować zjawiska na niekorzyść Realu to proszę bardzo. Punkt 1. to oczywiście żaden skandal UEFA/sędziowski, ale mieście się w kategorii "siły wyższej". Teraz tak łatwo nie mają, ale wtedy byli żałośnie słabi, a dzięki dobremu losowaniu wszyscy faworyci wymordowali się po drugiej stronie drabinki a im zostało tylko wygrać z Atletico, po karnych zresztą i innych okolicznościach wcześniej opisanych.
PS. Nie jestem kibicem Barcelony, ani nikogo innego, w ogóle kibicowanie jakiemukolwiek zagranicznemu klubowi ze swojej wioski oddalonej pięćset kilometrów od siedziby klubu jest śmieszne ale to temat na inną dyskusję (pozdro dla ludzi z herbem Realu i Barcelony w avatarze).