Dziś o godzinie 19:00 czeka nas wielkie partidazo hiszpańskiej koszykówki, mecz, który elektryzuje nie tylko samych fanów basketu - Barcelona - Real Madryt. Spotkanie może być mega ciekawe, głównie ze względu na niewiadome, jakie ze sobą przynosi.
Real Madryt to wielki przegrany sezonu 13/14. Na końcówkę sezonu zwyczajnie brakło pary, gdzie w finale Euroligi - drugi rok z rzędu - zostali pokonani, tym razem przez Maccabi Tel-Awiw. Na finiszu Ligi zostali pokonani przez Barcelonę, chociaż przez cały rok pokazywali wyższość nad rywalami z Katalonii. To powoduje, iż drużyna Królewskich ma wiele do udowodnienia w obecnej temporadzie. Mimo straty Miroticia zespół dokonał rozsądnych wzmocnień i wydaje się, że klub inaczej niż w poprzednich dwóch latach rozłożył mikrocykle (gdyż ostatnio powtarzały się sytuacje, gdzie Real zwyczajnie niszczył od początku rozgrywek) i forma zwyżkować będzie dopiero od nowego roku. Muszę przyznać, iż Realowi - pomimo ciągłego nakręcania akcji przez Llulla i Chacho - brakuje nieco polotu w ataku (często, można powiedzieć, biją głową w mur), a w obronie na zbyt wiele pozwalają rywalom, słabo kryją przy rzutach zza łuku i pozwalają na zbyt wiele penetracji. W poprzednich latach porażki takie jak z Estudiantes czy Bilbao zwyczajnie się nie zdarzały - okej, nikt nie wygra w lidze wszystkich meczów, ale były to tylko odosobnione wyjątki.
Zmiany personalne w Barcelonie w ogólnym rozrachunku - przed sezonem - oceniano na minus. Uważam, że mają sporo niedoświadczonych zawodników, co może być kluczowe w dzisiejszym meczu. Mimo wszystko pozytywnie mnie zaskakują, gdyż obecny bilans 9:3 jest świetnym wynikiem, podobnie jak awans z pierwszego miejsca do kolejnej fazy Euroligi. Porównując personalnie - podstawowi podkoszowi obu zespołów to mniej więcej porównywalny poziom, lecz ławka zdecydowanie na korzyść Realu Madryt. Idąc dalej - Real słabo broni na obwodzie? Cóż, w Barcelonie nie zagra Brad Oleson, Alex Abrines, Marcus Erikson i Juan Carlos Navarro, który jest strzelcem iście wyborowym. To są duże osłabienia zespołu z Katalonii, co znacznie ogranicza ilość manewrów trenerowi Pascualowi.
Żeby nie przedłużać - moim zdaniem obie drużyny mają swoje problemy w tym sezonie. Barcelony roster nie jest tak mocny i doświadczony jak w poprzednich latach (chociaż na razie wynikami się bronią), a Real słabo gra w defensywie i brak im polotu w ofensywie. Zdecydowanie częściej oglądam Królewskich - to trzeba przyznać - i muszę powiedzieć, że gra Realu zwyczajnie mi się nie podoba i wielokrotnie ich krytykowałem w tym sezonie. Mimo wszystko uważam, że wyjdzie dziś głębia ławki, większe doświadczenie i absencje rywali z Katalonii. W Realu możliwym jest, iż nie zagra Sergio Rodriguez vel Chacho - decyzja zostanie podjęta przed meczem, jednakże na PG w Realu gra nie tylko Llull, a także Campazzo, więc strata jest spokojnie do zniwelowania. Moim zdaniem kurs na Real, wobec zaistniałych nieobecności, jest zdecydowanie za duży i warto próbować.
FC Barcelona - Real Madryt 2 @ 2,3 (Bet365) [3/10] 76:68