Gangwon FC - Sangju Sangmu FC
Gangwon przystępował do tego meczu, tak jak pisałem wcześniej, zmotywowany tym, że pierwszy raz w historii mogli otworzyć sezon 3 zwycięstwami z rzędu – biorąc pod uwagę, że spotykali się z wojskowymi, ich szanse były naprawdę spore. Zaczęło się nerwowo – w 5 minucie tuż przed polem karnym Hwang Jin-Sung faulował Shin Se-Gye, ale na szczęście strzał Hong Chula przeleciał nad poprzeczką. Gospodarze próbowali swojego szczęścia w ataku, ale nie dawało to dużych efektów. W 31 minucie Lee Dong-Jun podyktował rzut karny po faulu Yoo Sang-Hoona (bramkarza Sangju Sangmu) na Đeriću – nie mam pojęcia, gdzie tam widział faul na napastniku, jeśli można było mówić o faulu, to tylko w drugą stronę, ponieważ to Uroš wpadł na Sang-Hoona, który wychodził do piłki. Chwilę później Diego pewnym strzałem wykorzystał jedenastkę. 9 minut później było już 2-0 – najpierw Hong Chul popełnił bardzo duży błąd próbując wyprowadzić kontrę przyjezdnych, a później po drugiej wrzutce Lee Keun-Ho Diego zdobył drugą bramkę dla Gangwonu.
W drugiej połowie Gangwon starał się nie popełnić tego samego błędu, co Ulsan w poprzednim spotkaniu przeciwko Sangmu – atakowali od samego początku, ale Đerić z 4 metrów strzelił nad poprzeczką. Sangju chwilę później odpowiedziało wrzutką z lewej strony i strzałem Yeo Reuma, ale Lee Beom-Young, mimo tego, że był zaskoczony, wybił piłkę z linii bramkowej. Chwilę później Lee uratował gospodarzy kolejne 2 razy – goście z minuty na minutę mieli coraz większą przewagę. W 65 minucie po rzucie rożnym kolejny raz Sangju mogło zmniejszyć rozmiar przewagi gospodarzy, ale znowu na posterunku był bramkarz Gangwonu. Na nieszczęście dla gości, Kim Tae-Hwan 20 sekund później otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i gdy wydawało się, że gospodarze na spokojnie będą chcieli dowieźć prowadzenie, w 68 minucie w polu karnym piłkę zatrzymał Lee Tae-Ho, a karnego dla Sangju strzelił Joo Min-Kyu – drugi karny w tym meczu strzelony w sam środek bramki. W 84 minucie mogło być 2-2, ale strzał Sim Dong-Woona minął bramkę gospodarzy o kilkanaście centymetrów. W 92 minucie Gangwon wyszedł w akcji 3 na 2, ale jej wykończenie przez Lim Chan-Ula pozostawię bez komentarza.
Mecz przy rekordowo niskej frekwencji 1212 kibiców wygrywają gospodarze, chociaż mnie specjalnie do swojej gry nie przekonali – Sangju natomiast kolejny raz pokazuje, że są drużyną grającą drugą połowę zdecydowanie lepiej niż pierwszą – kondycja wygląda zdecydowanie na ich korzyść, na koniec Đerić nie miał siły, żeby biegać. Gangwon w meczu z Gyeongnamem będzie miał spore problemy, Sangju nie powinno chyba sprawić niespodzianki w meczu z Jeonbukiem.
Incheon United FC - Daegu FC
O tym spotkaniu pisałem już zaraz po meczu – po pierwsze, spory wpływ na przebieg spotkania był brak Mugošy w składzie, który został zawieszony na 2 najbliższe spotkania. Ale od początku – Daegu kolejny raz zagrało z 1 napastnikiem, Caionem, nastawiając się na grę z kontry i szukanie swoich szans przy stałych fragmentach gry. W 4 minucie Moon Seon-Min mógł wyprowadzić Incheon na prowadzenie, ale Cho Hyun-Woo w świetnym stylu wybronił sytuację 1 na 1. Chwilę później Daegu mogło skarcić gospodarzy, ale strzał Kim Dae-Wona zatrzymał się na słupku. W 20 minucie strzał Ko Seul-Ki instynktownie wybronił Cho, a w 26 minucie mieliśmy dość kontrowersyjną sytuację, ponieważ w polu karnym przewracał się Aguilar podczas interwencji bramkarza gości – sędzia karnego nie podyktował, moim zdaniem niesłusznie. W 39 minucie Caion miał świetną sytuację, ale jego główka trafiła prosto w bramkarza gospodarzy. Zaledwie 5 minut później Lee Tae-Hee kolejny raz świetnie interweniował po strzale Daegu – przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Druga połowa rozpoczęła się od świetnego strzału Hwang Soon-Mina i jeszcze lepszej obrony Lee Tae-hae – chwilę później wybronił też strzał Caiona. Daegu strzeliło bramkę w 54 minucie, ale ze spalonego. To jeszcze bardziej rozsierdziło Incheon – najpierw Moon Seon-Min główkował obok słupka, a chwilę później świetne dośrodkowanie zmarnował Park Yong-Ji. Przewaga Incheonu zarysowywała się coraz bardziej, ale gospodarze nie byli w stanie jej wykorzystać – mogło się to zemścić jeszcze przed końcem, ale Caion zmarnował świetną szansę. Na sam koniec Kim Bo-Seob mógł wygrać ten mecz dla Incheonu, ale Moon Seon-Min podał chwilę za późno i Kim był na spalonym.
Zgodnie z moimi przewidywaniami – Daegu gra słabo i jeśli nie będziemy mieli jakichś drastycznych zmian, to w kolejnych spotkaniach może być równie ciężko, co w pierwszych 3 spotkaniach – sobotnie spotkanie to koncertowa gra bramkarzy i brak szczęścia gospodarzy – będąc lepszą ekipą nie udało się tego przenieść na końcowe zwycięstwo.
Jeonnam Dragons - Gyeongnam FC
Można stwierdzić, że spotkała mnie niespodzianka – zapomniałem, że Marcão dostał w meczu z Sangju dwie żółte, a nie jedną czerwoną kartkę i wystąpił w meczu z Jeonnam – widać, że ekipa z Changwon w tym sezonie ma naprawdę solidny potencjał strzelecki oraz defensywny, chociaż Smoki miały w tym meczu trochę pecha. Co prawda zaczęło się od karnego dla gospodarzy już w 3 minucie, ale ten po analizie VAR został przeniesiony przed pole karne i z rzutu wolnego Gyeongnam nic specjalnego nie ugrał. W 12 minucie gospodarze pierwszy raz nie mieli szczęścia – po rzucie wolnym z prawej strony boiska, wykonywanym przez Han Seung-Wooka, piłka zatrzymała się na poprzeczce – gdyby leciała trochę niżej, Son Jung-Hyun nie miałby nic do powiedzenia. W 23 minucie błysnął Negueba – najpierw ściągnął na siebie uwagę 4 obrońców, a następnie zagrał na 1 kontakt z Marcão i pokonał golkipera Jeonnam. To trochę ostudziło zapały jednych i drugich, ale tylko do 40 minuty, gdy po strzale Lee Kyung-Ryula piłka zatrzymała się tym razem na słupku bramki gości. Przed samą przerwą natomiast bramkę do szatni zdobył Kim Hyo-Gi, wykorzystując świetne podanie od Kim Shina.
Gospodarze nie chcieli rezygnować z walki o remis – strzał Wandersona po rzucie wolnym z 48 minuty wybił praktycznie z bramki obrońca Gyeongnamu, ale 10 minut później po rzucie wolnym z lewej strony i strzale Lee Kyung-Ryula zarówno obrońcy, jak i Son Jung-Hyun byli bezradni. Wydawało się, że Jeonnam będzie w stanie powalczyć o coś więcej, ale zaledwie 100 sekund później Choi Young-Jun położył się w polu karnym po udawanym wślizgu Lee You-Hyeona – pomocnik gości przewracał się bez kontaktu z obrońcą, natomiast Lee zrobił coś niepotrzebnego – dotknął ręką zawodnika gości, co spowodowało karnego – nie wiem, czy w Europie byłoby to odgwizdane. Karny wykonywany przez Marcão był już raczej formalnością. Gospodarze nie poddawali się – zaledwie 120 sekund później dwukrotnie przed utratą bramki ekipę Gyeongnam uratował Son Jung-Hyun, popisując się świetnymi interwencjami. Im bliżej końca, tym bardziej zdesperowany był zespół Smoków – ataki były chaotyczne, strzały bardzo niecelne.
Gyeongnam zwycięża zasłużenie, był zespołem lepszym w każdym aspekcie – w meczu z Gangwonem powinni powalczyć o 3 punkty. Interesująco zapowiada się spotkanie Jeonnam z Daegu – będę chyba faworyzował Smoki, ale bliżej spotkania będę się przyglądał mu dokładniej.
Jeonbuk Hyundai Motors - FC Seoul
Na stadionie Jeonju zasiadło ponad 15 tysięcy kibiców, by zobaczyć spotkanie przeciwko FC Seoul. Gospodarze zagrali w lekko zmodyfikowanym składzie porównując ich mecz z Tianjinem – nie zagrał Lee Jae-Sung I, Choi Bo-Kyung rozpoczął na ławce, w drugiej linii zobaczyliśmy też młodego Jana Yun-Ho, zabrakło zaś Choi Bo-Kyunga, Lee Dong-Gooka, a w ataku Ricardo Lopes zmienił Lee Dong-Gooka. Nie przeszkodziło to jednak mistrzom zdobyć 3 punktów w tym dość istotnym dla nich spotkaniu. Pierwszą szansę miał jednak Seoul, gdy w 10 minucie dobry strzał Shina Jin-Ho wybronił Song Bum-Keun. Reszta pierwszej połowy to dużo strzałów prosto w bramkarzy albo nad bramką – trzeba powiedzieć, że większe powody do zadowolenia musieli mieć przyjezdni, szczególnie, jak w 37 minucie Lopes zmarnował sytuację 1 na 1 z Yang Han-Binem.
W drugiej połowie po rzucie rożnym gospodarzom udało się wyjść na prowadzenie po strzale głową Kim Min i mecz się trochę bardziej otworzył – najpierw po rzucie rożnym nieznacznie pomylił się Jung Hyun-Cheol, a chwilę później strzał Lopesa nieznacznie minął bramkę gości. W 72 minucie świetną sytuację zmarnował Adriano, który od wejścia był bardzo aktywny – nie pomylił się 4 minuty później, wykorzystując duże zamieszanie w polu karnym gości. Chwilę później mogło być 3-0, ale minimalnie przestrzelił Kim Shin-Wook. W 83 minucie strasznie pomylił się Lee Seung-Ki, strzelając wysoko ponad bramką w dobrej sytuacji. Gości było stać jedynie na bramkę honorową w ostatniej minucie doliczonego czasu gry po rzucie wolnym wykonywanym przez Kima Seong-Juna, który ładnym strzałem pokonał Songa Bum-Keuna.
Jeonbuk chyba znalazł optymalny sposób na rotację składem, co jest istotne w kontekście bardzo trudnego kwietnia – rozpoczynając 31 marca będą musieli zagrać 9 spotkań w mniej niż 30 dni. Seoul natomiast pokazał się z dobrej strony i w meczu z Incheonem będą faworytem.
Ulsan Hyundai Horang-I - Jeju United
Mecz pomiędzy drużynami, które w
K-League nie zachwycają, a w ACL nie prezentują się dużo lepiej, a nadzieje w nich pokładane były zdecydowanie większe – Ulsan po tym meczu znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli, nie zdobywając ani jednej bramki w 3 spotkaniach – Jeju ma bilans nieznacznie lepszy, bo znajdują się na 7 miejscu, zdobywając jednego gola. W niedzielnym meczu w zespole gospodarzy zabrakło Toyody, którego miejsce zajął Junior Negao, w pierwszym składzie zabrakło też Kim In-Sunga, Jung Jae-Yonga oraz Kang-Min Soo – zespół gości musiał sobie poradzić bez Lee Chan-Donga, który rozpoczął mecz na ławce oraz Jeong Da-Hooeona, Ryu Seung-Woo i Kim Won-Ila.
Pierwsza połowa rozpoczęła się dość nudno, dopiero w 26 minucie szansę dla Jeju miał Kwon Han-Jin, ale mając przed sobą jedynie bramkarza gospodarzy, minął się z piłką i na tym właściwie można zakończyć komentarz dotyczący pierwszej połowy – naprawdę ciężko ogląda się Ulsan w tym sezonie…
W drugiej połowie obraz gry specjalnie się nie zmienił – Ulsan albo strzelał lekko, albo nie trafiał w bramkę – Jeju nie prezentowało się dużo lepiej, ale w tym meczu nastawiali się na grę z kontry. W 79 minucie Park Jin-Po nieznacznie pomylił się przy strzale z linii pola karnego. W 85 minucie Kim Seung-Jun po analizie VAR dostał czerwoną kartkę za nadepnięcie na rękę Park Jin-Po, a dwie minuty później sfrustrowany Windbichler sfaulował Magno Cruza, który wychodził na sam na sam z bramkarzem. Wydawało się, że gospodarze utrzymają remis, szczególnie, gdy po strzale Chung Woona Oh Seung-Hoon przeniósł piłkę na poprzeczkę, ale Jeju miało inne plany – w drugiej z sześciu doliczonych minut Ryu Seung-Woo ustalił wynik spotkania na 1-0 dla gości.
Ulsan gra źle, Ulsan gra fatalnie i nie widać perspektyw na poprawę – będę szukał informacji, gdzie spędzą najbliższą przerwę i jak będą się na niej starali poprawić swoją grę, bo jeśli dalej tak będzie im szło, to nie można wróżyć niczego dobrego. Jeju zostało nagrodzone za swoją cierpliwość, ale czy w meczu z Suwonem to wystarczy – tego jeszcze nie wiem.
Suwon Samsung Bluewings - Pohang Steelers FC
Zmiany Suwonu jako drużyny grającej w ACL, na tle pozostałych ekip z Korei, były przed tym meczem niewielkie – Seo Jung-Won dał odpocząć Lim Sang-Hyubowi, którego zastąpił Yoon Yong-Ho – pozostała część składu była identyczna, jak w zwycięskim meczu z ekipą z Chin. Mecz zamykający 3 kolejkę
K-League był najbardziej interesującym spotkaniem – Pohang podchodził do tego spotkania jako drużyna, która wygrała swoje poprzednie dwa spotkania, Suwon natomiast chciał poprawić swoją lokatę w tabeli. Obydwie ekipy zaczęły od mocnych ataków, najbliższy szczęścia był Jung Won-Jin, który w 13 minucie nieznacznie spudłował. Należy przy tym przyznać, że Steelers naprawdę dobrze sobie radzili z odcinaniem Damjanovića od gry. W 31 minucie Chae Sang-Hyeop powinien był przyznać rzut wolny sprzed samego pola karnego dla Pohang, jednak nie zauważył faulu na Léo Gamalho. Po pierwszej połowie bardziej zadowoleni byli goście, gospodarze tak naprawdę nie stworzyli sobie dobrej sytuacji do strzelenia gola, chociaż szans mieli dość sporo.
Druga połowa rozpoczęła się od pierwszej prawdziwej próby Damjanovića – nie miał jednak szans na zagranie głową tak jak chciał. W 56 minucie niewiele brakowało, by podanie trafiło do Leo, ale już przy rzucie rożnym Kim Gwang-Seok wyskoczył najwyżej w polu karnym i strzałem w okienko pokonał No Dong-Geona. Suwon, podrażniony takim wynikiem, starał się atakować – znowu jednak brakowało wykończenia, a oddawane strzały były zdecydowanie za słabe. Wyrównać udało się za sprawą Waguininho w 88 minucie, ale to było trochę za późno, by walczyć o zwycięstwo – Suwon rzucił się do ataków, ale znowu, tak jak wcześniej, wszystko to było zbyt chaotyczne.
Jeśli Pohang będzie tak dalej sobie radził, to będą bardzo ciężkim przeciwnikiem dla Ulsanu, Suwon natomiast czeka ciężka przeprawa z Jeju.