Francuzi faworytami i tak naprawdę nie może być inaczej.
Niemcy jak na razie wygrali to co mieli wygrać i dało im to awans do trzeciej fazy. Przed turniejem sporo mówiło się, że będą "czarnym koniem", trener Heynen (naprawdę świetny trener) i poszczególni zawodnicy otwarcie mówili, że celują tutaj w medal.
Zdecydowanie przegrane spotkania z Brazylią i Rosją, ale też ciężko powiedzieć czy np. z Rosją zagrali na 100%, bo dzień później mieli bardzo ważne spotkanie z Kanadą.
Francuzi wygrali drugą fazę. Jak na razie przegrali tylko z Włochami i Polską, ale ciężko też oceniać ich postawę przez pryzmat tych spotkań.
Tak pisałem o Francuzach przed meczem z Polską:
Cały czas będę podkreślał to, że Francuzi grają tutaj kapitalną siatkówkę. Idealnie dopracowany system gry do zawodników. Wyszkolenie techniczne na najwyższym poziomie, gra w obronie, świetne kontry. Można naprawdę momentami się ich siatkówką po prostu zachwycać.
Polacy idą w tym samym kierunku (i bardzo dobrze), ale na dzień dzisiejszy to wszystko jest jednak znacznie lepiej poukładane, dopracowane u Francuzów. Nie ma się co dziwić, bo jednak duet Antiga-Blain pracuje dopiero od tego sezonu.
Bardzo dobrze gra cały czas Rouzier. N'Gapeth i Tillie bardzo dobrze na przyjęciu wyglądają. Zdarzają im się pojedyncze błędy, ale ogólnie na wysokim poziomie, również w ataku. Cała
trójka potrafi sobie świetnie radzić na sytuacyjnych piłkach co u Polaków akurat jest sporym problemem.
Przy dobrym przyjęciu grają strasznie szybko i jak się ich nie ruszy zagrywką to są problemy z zatrzymaniem ich pierwszej akcji.
Mają tutaj trochę problemów z zagrywką. Według mnie w tym elemencie największe rezerwy. Sporo grają flotem i ewidentnie wierzą w swoją grę w obronie. Blok to chyba najsłabszy element u Francuzów.
Mecz z Polską był meczem o wygranie grupy (i ominięcie Brazylijczyków). Francuzi wyszli podstawowym składem, ale grali bardzo słabo (a Polacy dobrze) i po pierwszym przegranym secie trener Tillie postanowił dokonać zmian. Najpierw zmienił parę przyjmujących, potem jeszcze atakującego i środkowego, a na koniec też rozgrywającego. Odważna decyzja, bo przy stanie 0:1 ciągle była szansa na wygranie grupy. N'Gapeth i jego koledzy z pierwszego składu byli jednak myślami gdzie indziej i nie było szans, żeby tego dnia coś więcej powalczyli.
A Tillie można powiedzieć, że sporo wygrał w tym spotkaniu. Liderzy trochę odpoczęli, fajnie zaprezentowali się zmiennicy w wymagającym spotkaniu z mocnym rywalem i do tego wygrali grupę. Czego chcieć więcej?
Niemcy prezentują bardzo solidną siatkówkę. Wszystko fajnie poukładane. Zawodnicy w dobrej dyspozycji i to od razu widać. Szkoda tylko, że Fromm nie gra. Albo nie jest w optymalnej formie albo po prostu trener Heynen jednak postawił na Schwarza. Z Frommem przyjęcie wyglądałoby gorzej, ale to jest zawodnik, który sporo by dołożył na siatce. Właśnie z Frommem, Kaliberdą i Grozerem
Niemcy pokonali Rosjan w pierwszym meczu na poprzednich ME.
Nigdy jakoś fanem Kampy nie byłem, ale przy dobrym przyjęciu bardzo dobrze prowadzi grę. Nie ma "zajeżdżania" Grozera w ataku, a o to trochę się martwiłem w kontekście gry Niemców. Myślałem też, że będą gorzej wyglądać w zagrywce, a tutaj jest całkiem nieźle.
Z racji tego, że ten turniej nie stoi na jakimś wysokim poziomie (ogólnie męska
siatkówka reprezentacyjna w ostatnich latach wygląda kiepsko pod względem poziomu sportowego) to Francuzi mają tutaj naprawdę spore szanse na medal, a może nawet na wygranie MŚ.
Jest to jednak młody, trochę jeszcze niestabilny zespół. Gdyby oni tylko uporządkowali to co mają w głowach i wykorzystali w 100% swój potencjał to naprawdę ciężko byłoby ich pokonać.
Warto wspomnieć, że akurat w tych dwóch drużynach widać bardzo dobrą atmosferę. U Francuzów to nie dziwi, bo akurat sporo zawodników z tej grupy z tego co kojarzę grała ze sobą już w młodzieżowych rocznikach (i odnosili spore sukcesy). Swoją drogą
Francja ma strasznie młody zespół (oczywiście nie ma porównania z Kubańczykami, ale to trochę inny poziom). Tylko dwóch zawodników z rocznika 1986 (Rouzier i Tuia) i trzech z rocznika 1987 (Jaumel, Sidibe, Marechal), a reszta młodsi.
Nie sądzę, żeby to było łatwe spotkanie dla Trójkolorowych, ale są faworytami. Zdarzają im się przestoje i to dosyć często, które ciężko wytłumaczyć. Może za duży luz, brak koncentracji? Wydaje mi się, że to w tym kierunku trzeba szukać przyczyn.
Może jak Grozer i Kaliberda mieliby "dzień konia" to wtedy
Niemcy powalczyliby o zwycięstwo. Bardzo lubię tą drużynę, ale według mnie będą szarpać, walczyć, seta pewnie ugrają, ale o zwycięstwo będzie bardzo ciężko.
Typ:
Francja @ 1.47 Pinnacle
