Dyscyplina: Koszykówka -
Hiszpania, ACB
Godzina: 20:00
Spotkanie: Valencia - Tenerife
Typ: Tenerife i powyżej 157.5 pkt. włącznie z dogrywką
Kurs: 6.00
Bukmacher: Betclic
Analiza: Po wczorajszym chińskim meczu kończę z wynalazkami, bo tam poza rezultatami dzieją się rzeczy absolutnie niezrozumiałe i nieprzewidywalne. Dziś czepiam się meczu, który obserwuję już praktycznie od tygodnia, bo jak zobaczyłem kursy na to spotkanie to mnie mocno zainteresował. Po tym czasie one praktycznie nie drgnęły, a według mnie szanse się jednak trochę wyrównały, stąd próba zaatakowania wyższego kursu.
W lidze ACB, czyli najwyższym poziomie koszykarskim w Hiszpanii Valencia we własnej hali Pabellón Municipal Fuente San Luis podejmie Tenerife. O gospodarzach już się w tym sezonie napisałem sporo, bo jak wcześniej wspominałem to chyba ekipa, którą najczęściej typuję i tym samym oglądam.
Pamesa to ubiegłoroczny półfinalista play-off rodzimej ligi, gdzie zostali rozbici w trzech meczach przez Real Madryt. Ten wynik jednak został przyjęty w mieście z wielkim entuzjazmem i uznano, że to było maksimum, co mogła osiągnąć ta kadra w sezonie 2018/2019. Rzeczywiście nie wydaje się, aby zwycięzca Eurocupu z zeszłego sezonu mógł obecnie powalczyć z tuzami ligi, jakimi są Real oraz Barca. Tak dobry rezultat dał im jednak przepustkę do najważniejszych rozgrywek pucharowych w Europie, czyli Euroligi. Póki co jest to jednak probierzowy "pocałunek śmierci", jeśli miałbym tu użyć terminologii piłkarskiej z
Ekstraklasy, bo częste mecze odbijają się mocno na rozgrywkach ligowych. Efekt jest taki, że obecnie Valencia jest w Eurolidze poza "ósemką" i raczej ciężko będzie do niej wskoczyć, a w lidze okupuje ostatnie miejsce dające play-off, ale ma tyle samo wygranych, co pięć drużyn plasujących się w tabeli za nimi, więc sytuacja nie jest do pozazdroszczenia, a linia dzieląca ich od spadku dużo niżej robi się co raz cieńsza, jakby tego było mało sytuację jeszcze bardziej skomplikowała ostatnia porażka ze słabą Manresą.
Kadra dzisiejszych gospodarzy to absolutny miszmasz i kulturalna kombinacja. W 12-osobowym składzie są zazwyczaj gracze ośmiu narodowości, od Hiszpanów, Francuza przez Amerykanów, czy Kanadyjczyka aż po Senegalczyka, a nawet Australijczyka. Najważniejszymi ogniwami w układance trenera Porsanau według mnie są Jordan Loyd, Maurice Ndour, czy Alberto Abalde. Jest to moje zdanie, bo patrząc na gołe statystyki niektórzy mogą uznać inaczej.
Loyd, który już po urodzeniu dostał koszykarskie imię do Valencii dołączył przed sezonem, wcześniej nie był jakimś wielce rozpoznawalnym graczem, jednak świetnie odnalazł się w tej drużynie i jest jednym z jej liderów, często notując świetne wyniki indywidualne.
Ndour to senegalski silny skrzydłowy, jeden z najbardziej utytułowanych graczy Pamesy. Ma za sobą występy w NBA w barwach NY Knicks, Mistrzostwo oraz Puchar Hiszpanii w barwach Realu Madryt w 2016 roku oraz tytuł najlepszego defensywnego gracza Ligi VTB w barwach Unicsu Kazań, to miano z tego roku. Przed sezonem dołączył do Valencii i póki co jest to strzał w dziesiątkę.
Abalde to solidny ligowiec, który chyba jednak swoją karierę wyobrażał sobie w NBA, rzeczywistość jednak zweryfikowała jego plany i od trzech lat występuje w Pamesie w której jest bardzo ważnym graczem, a cechuje się przede wszystkim dużą uniwersalnością, niezłą fizyką, widać że basket sprawia mu przyjemność, a piłka nie sprawia żadnych problemów.
Tenerife to drużyna z wielką historią, która sięga czasów II wojny światowej. Nigdy jednak nie zawojowali rodzimej ligi na tyle, aby zdobyć tytuł. Ubiegły sezon to wielki zawód i mało przyjemne miano, gdyż walkę o play-offy przegrali w dwóch ostatnich meczach, a szala goryczy przelała się w ostatnim pojedynku, który przegrali po dogrywce z grającą o pietruszkę Fuenblaradą.
Co najważniejsze,wyciągnęli wnioski z tamtej kampanii, bo obecna po wzmocnieniu kadry jest dla nich bardzo udana. W lidze hiszpańskiej są obecnie na czwartej pozycji ustępując tylko Realowi, Barcelonie i Zaragozie. Super idzie im również w Lidze Mistrzów, pomimo dość trudnej przede wszystkim logistycznie grupy świetnie dają sobie radę. Na dziewięć meczów przegrali tylko raz, minimalnie w rosyjskim Nowgorodzie.
Pomimo niepowodzenia w ubiegłym sezonie swojej funkcji nie stracił trener Vidorreta, dostał wsparcie zarządu, kilka fajnych transferów i póki co efekt jest bardzo pozytywny. Dużo do drużyny wniósł Hiszpan Santiago Yusta, który przyszedł przed sezonem z Realu Madryt i dobrze czuje się w Tenerife, a jego atutem są głównie rzuty dystansowe. Marcelinho Huertas to brazyliski rozgrywający, który opuścił po sezonie 2018/2019 Baskonię, aby spróbować swoich sił na Kanarach. Okazał się kolejnym świetnym ruchem zarządu, jest to mózg drużyny, który często stwarza okazje kolegom, ma również dobre liczby. Po stronie atutów ma również wielkie doświadczenie, które zdobywał w LA Lakers, czy Barcelonie. Jest również reprezentantem swojego kraju.
Patrząc na kadrę moich faworytów można naprawdę odnieść wrażenie, że mają w tym sezonie szansę na coś dużego, dla polskiego kibica istotny może być fakt, że występuje tu nasz rodak Tomasz Gielo, który obecnie nie jest kluczowym graczem, ale swoje minuty również dostaje.
Teraz pora na konkrety, mamy przed sobą dwie drużyny z dość wyrównanymi kadrami. Obie jednak notują z goła inne sezony, Valencia jak na razie zawodzi w Eurolidze oraz ACB. Goście obecnie chyba grają trochę nawet ponad stan, będąc wysoko w lidze oraz przewodząc w Lidze Mistrzów, ale jak najbardziej zasłużenie.
Kolejny dla mnie kluczowy aspekt to kalendarz. Pamesa w ostatnie szesnaście dni zagrała aż sześć meczów, czasami wychodząc na parkiet nawet co dwa dni. Mało tego. Ostatnie trzy mecze to wyjazdy, a dwa dni temu zagrali w Stambule z Fenerbahce. Jakby obciążeń było mało w Turcji potrzebna była dogrywka, a sześć minut z Fene zagrał tylko Ndour, nie wiem czym było spowodowane, bo nie oglądałem tego meczu, ale najpewniej był to jakiś uraz. Dziś Senegalczyk jest w kadrze, ale czy zagra i ile to nie wiadomo. Jakby nie było jest to kolejna bolączka Ponsarnau.
Tymczasem Tenerife miało ponad tydzień, aby jak najlepiej przygotować się do tego pojedynku. Na dwadzieścia ostatnich meczów przegrali zaledwie cztery i to z kim. Pokonani zostali przez wyżej wspomniany Nowgorod, Barcelonę, Baskonię, która również jest czołową hiszpańską drużyną oraz minimalnie przez Joventut.
Co do ilości punktów pomijając fakt, że obie drużyny nawet statystycznie wyglądają lepiej niż obrana linia to nie ma możliwości, aby gospodarze biegali za gośćmi do obrony przez 40 minut, bo nie ma takiej możliwości przy takim natłoku spotkań, pomimo że rotacja u nich jest dość duża. Stawiam raczej na overowy, szybki mecz, a wymiana ciosów będzie na rękę Tenerife i raczej będą starać się napędzać grę niż ją spowalniać, bo czym będzie ona żywsza tym bardziej rosną ich szanse w tym meczu.
Co do wyniku faworytem bukmacherów jest Valencia, ja jednak stawiam na niespodziankę, bo obecnie różnica kadrowa między obiema drużynami nie istnieje, a wszystkie aspekty pozasportowe są na korzyść przyjezdnych. W tej hali w tym sezonie wygrywały już Gran Canaria, czy Unicaja, po takim maratonie gospodarzy wierzę, że stać na to również drużynę z San Cristobal de La Laguna.
98-91