Dirk Bauermann - Zaczarował polskich koszykarzy
W ciągu sześciu tygodni niemiecki szkoleniowiec Dirk Bauermann zaczarował nie tylko dziennikarzy, a za ich pośrednictwem kibiców w Polsce, ale przede wszystkim naszych zawodników. Dzięki niemu uwierzyli, że są w stanie wygrać z każdym. Spotkali człowieka, który połączył w sobie trzy cechy: wielką wiedzę o koszykówce, charyzmę i klasę.
– Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że ostatnie sześć tygodni to był najlepszy okres, jaki spędziłem z reprezentacją. Nie mogę się doczekać pierwszego meczu w mistrzostwach – mówi z nadzieją na sukces najstarszy w naszej ekipie Michał Ignerski. Zawodnicy jeden po drugim powtarzają jak wielką przyjemność i radość stanowi dla nich współpraca z Niemcem. Oczywiście, żaden koszykarz oficjalnie nie przyzna, że w relacjach z trenerem są jakieś problemy. No, chyba, że sprawa nieporozumień zajdzie już bardzo daleko. Tymczasem każdy z graczy, każda osoba ze sztabu kadry także prywatnie, na ucho, potwierdza to, co mówiła oficjalnie. To jest supergość!
56-letni Niemiec ma w sobie jakiś czar. Koszykarze wierzą, że wspólnie z nim będą wygrywać. – Dirk wiele nie mówi. U niego wystarczy kilka zdań, ale masz pewność, że dotrzyma słowa – opowiada jedna z osób związanych z reprezentacją. Bauermann nie brata się z zawodnikami. To nie jest typ trenera-kumpla, raczej mentora, który jednak potrafi zrozumieć, co myśli i czuje jego podopieczny. I nieważne, czy jest to gracz zawodnik z NBA, pełniący rolę gwiazdy, czy koszykarz, który na boisku będzie przebywał przez 10 sekund.
– U niego każdy czuje się potrzebny i doceniony – opowiada Adam Waczyński. – Ma
warsztat na poziomie NBA – uważa Marcin Gortat. – Przypomina mi moich trenerów z NCAA i z klubów – dodaje naturalizowany Polak Thomas Kelati.
I Szubarga:
Trochę banalnie, ale nie sposób się nie zapytać - jak atmosfera w drużynie?
Atmosfera jest bardzo dobra. Myślę, że tak jak powiedział na konferencji Michał Ignerski – to jest jego najlepsze sześć tygodni w kadrze. Wydaje mi się, że wielu chłopaków ma takie samo odczucie. Naprawdę wszystko jest dopięte na ostatni guzik i tylko trzeba grać.