Trzeba powiedzieć wprost. Nieraz na
live trzeba żelaznych nerwów, psychiki kostki betonowej żeby nie "dokładać" do już postawionego typu. Tyle i aż tyle. Po prostu nie każdy, a w zasadzie mało kto to ma.
Sam pamiętam jak nałożyłem na
live tyle w jakimś meczu bokserskim że głowa mała, koleś tłukł na kwaśne jabłko. Byłem maksymalnie pewien że wygra, a bukmacher trzymał równe kursy. No i co? Werdykt sędziowski, o którym bardzo długo się mówiło, że "mój" zawodnik został oszukany.
Inna sprawa. Grała Azarenka z mega kontuzją. Stała w miejscu, nie mogła normalnie serwować, tylko podawała piłkę "za siatkę". No i co? Grała z jakimś ogórem, który wszystkie forehandy Azarenki wywalała na aut. Byłem super pewny kreczu Azarenki, a ta stojąc w miejscu wszystko odbijała i wygrała mecz.
W żużlu ostatnio pobrałem -8 na
live grubiej, no i w ostatnim biegu niejaki Janowski wiadomo co zrobił.
Tego się nie przewidzi. Przed meczem wszystko da się logicznie opanować, a na
live grają emocje, łatwo o all iny i próby odegrania, co kończy się jeszcze większą wtopą.
Po prostu grać należy wcześniej wymyślonym stawkowaniem, który stanowi bardzo niewielki % całego budżetu i broń Boże nie dokładać.