Piłkarz nie kaktus - pić musi
Ale skoro musi pić, to może nie musi być piłkarzem?
Obejrzałem sobie w okolicach południa żenującą dyskusję w "Cafe Futbol" na temat, delikatnie rzecz ujmując, spożywania alkoholu przez polskich sportowców. Temat, wiadomo, z dupy nie wzięty, bo odwołujący się do wybryków Peszki i Iwańskiego oraz dżentelmenów ku ich szczęściu nieznanych z nazwisk, podczas zgrupowania kadry przed i po meczach z... a nie pamiętam już nawet jakich, bo one są już od dawna trzeciorzędne w stosunku do niusa o chlaniu. Gaworzyli sobie panowie przez pół godziny na ten temat, a mnie żałość brała, że oglądając program o piłce nożnej muszę słuchać o piciu wódki (upraszczając sprawę). Iwanow przeto próbował wyciągnąć jak najwięcej szczegółów, ile się dało, żeby tylko było sensacyjnie, Zieliński nie mógł nic powiedzieć, a jak mówił to zwalał wszystko na media, które zdemonizowały sprawę, Kowalczyk postulował, żeby udupić tego kogoś, kto nakablował tzw. opinii publicznej o tej aferze, która wg niego nie powinna w ogóle ujrzeć światła dziennego, Kołtoń przekonywał, że nie ma co dożywotnie dyskwalifikować piłkarzy w sytuacji, gdy dobrych grajków mamy trzech na krzyż, a Żurawski dziwił się, że "za jego czasów" też się w kadrze piło. Doprawdy żenujące przedstawienie dla widza i kibica, który przecież naiwny nie jest i dawno już nie wierzy w jakieś ideały stojące za "reprezentowaniem kraju na arenach międzynarodowych" ku chwale Ojczyzny, telurale! A mimo to wstyd mu, że dyskusja o Wybrańcach Narodu sprowadza się do wódki. Powinni jeszcze jakąś tabelę opracować i wyliczyć ile promili o jakiej porze dnia wolno przyjąć, bo przecież - każdy wie: bez wódki czasem się nie da.
Tylko, jakie też wielkie problemy życiowe mają panowie piłkarze zarabiający krocie, żeby musieć się narąbać dla znieczulenia? I to akurat w tym konkretnym momencie zgrupowania, kiedy chlać można w spokoju w każdej innej chwili. Podejrzewam, że żadne, więc najzwyczajniej w świecie są niepoważni.
Niepełnoletnim i osobom w stanie nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy - wita nas w miejscach, w których można sobie jakiś procent kupić. Nie ma tam ani słowa o piłkarzach, ale tylko pozornie. Bo niezależnie od metryki grajka, kiedy słucham o jego chlaniu na zgrupowaniu, to przed oczami jawi mi się zwykłe dziecko - ten biedny niepełnoletni. I to jest moim zdaniem sedno sprawy. W kadrze mamy grupę dzieciaków, którzy gdyby mieli choć odrobinę przyzwoitości, to nawet by słowem nie pisnęli w temacie przysłowiowego piwka po meczu, a już chlanie (nawet jeśli zezwolił trener) nawet do głowy by im nie przyszło. I nie chodzi o żadne ideały, o miliony Polaków, których reprezentują i inne tego typu banały (tak, banały), tylko o zwykłą głowę na karku. Ile trwa kariera piłkarza od momentu uzyskania pełnoletności (teraz ja jestem przez chwilę idealistą, który udaje, że wierzy, że przed przekroczeniem osiemnastki piłkarze znają alkohol tylko z filmów science-fiction) do jej zakończenia? Dwadzieścia lat w porywach? Na dodatek dwadzieścia lat wcale nie przepracowanych dzień po dniu przez bite 365 dni w roku, ale z wyjątkowo długimi okresami wakacji, gdy jest się piłkarzem polskim, który w większość ma dwadzieścia meczów na krzyż do rozegrania w sezonie. No może trzydzieści. Nie jest więc aż tak strasznie i czasu na picie jeszcze zostanie hoho, żeby można sobie na czas kariery odpuścić. Nikt mi więc nie powie, że poważny jest człowiek, który musi się napić o czwartej rano w hotelu, bo... Bo tak. Jakieś inne sensowne argumenty tego chlania? Nie widzę. A na jaką cholerę tacy niepoważni ludzie w kadrze? Skoro nie widzą problemu w drinkowaniu bladym świtem czy rozbijaniu się po dyskotekach, to mam wierzyć, że na boisku się, za przeproszeniem, zesrają, żeby wygrać? Nie wierzę i niezależnie od tego, jaki poziom piłkarski prezentują (trzeba pamiętać, że nawet gwiazda naszej ligi to za granicą przeważnie rezerwowy w klubach, w których większość graczy nawet nie znam z nazwiska, a są lepsi - to, powiecie, o niczym nie świadczy poza tym, że jestem ignorantem, który nie zna piłkarzy - i pewnie będziecie mieli rację) powinni wylecieć z hukiem i nie wracać. Bo skoro pan piłkarz napić się musi, to widocznie nie musi być piłkarzem. Są rzeczy ważne i ważniejsze - prawda? Idź i chlej, nikt ci nie zabroni - jesteś pełnoletni. Ty się napijesz i będziesz szczęśliwy, a ja też będę szczęśliwy, bo nie będę musiał oglądać w telewizji żenujących programów o piłce podobno
http://mundialowo.blox.pl/2010/10/Pilkarz-nie-kaktus-pic-musi.html
i tylko się nie zgodzić z autorem na nieszczęście polskiej piłki... :/