Andreas Seppi - Marcel Granollers 2 @ 3.27 Pinnacle 3:6 6:3 1:6 Długo się zastanawiałem nad tym typem, ale doszedłem w końcu do wniosku, że warto zaryzykować w tym meczu, bo kursy są zdecydowanie przesadzone. Włoch (rakieta numer jeden w swoim kraju) wygrał niedawno turniej na trawie w Eastbourne, jednak na cegle w tym sezonie nie imponował. Seppi to straszny solidniak, który na ogół wygrywa co ma wygrać, ale gdy przychodzi co do czego to nie jest w stanie pokonać nikogo z czołówki (dla przykładu, tylko raz udało mu się wygrać mecz w 2011 roku, będąc w roli typowego outsidera, był to finał w Eastbourne, zakończony kreczem rywala :-| dla porównania Granollers wygrał już 6 takich spotkań, m.in. z Wawrinką, Davidenką i Troickim). Mimo 190 cm wzrostu (Hiszpan zresztą mierzy tyle samo) nie ma mocnego podania, choć pierwsze potrafi być całkiem kąśliwe. Nie nazwałbym jednak serwisu Włocha specjalną zaletą, widzę nawet lekką przewagę Hiszpana w tym elemencie. Główną bronią Seppiego jest bardzo pewny forhend, którym zdobywa większość punktów. Marcel jak na Hiszpana gra ofensywnie, choć na cegle potrafi wdać się w dłuższą wymianę. Po swoim serwisie lubi pobiec do siatki, gdzie jest raczej pewny. Dokładnie rok temu również spotkali się w pierwszej rundzie turnieju, tyle że w Bastad, wygrał wtedy Włoch, oddając Marcelowi 6 gemów. Wtedy kursy były niemal równe i gdyby dziś było podobnie odpuściłbym ten mecz. Tak nie jest, więc próbuje typu na Hiszpana, który w zeszłym sezonie był w gorszej dyspozycji (twierdzę tak patrząc na wyniki), natomiast Seppi w lepszej (Włoch na cegle wygrał w tym roku na poziomie
ATP tylko 2 mecze!). H2H 2:1 dla Andreasa, jednak ostatni mecz (USO 2010) wygrał... Marcel. Dlatego widząc kilka czynników wskazujących na Hiszpana poszukam tu niespodzianki, tym bardziej, że bukmacherzy bardzo mocno zasugerowali się przy wystawianiu kursów, wynikami osiąganymi na trawie
Andrey Golubev - Ruben Ramirez-Hidalgo 1 @ 2.26 Pinnacle 7:6 1:6 2:6
Ruben to ceglany rzemieślnik, który swoją grę opiera na przebijaniu piłeczki na drugą stroną kortu, co ze słabszymi rywalami kończy się na ogół błędami, potrafi też zagrać z rywalem o podobnej specyfice do swojej, bo mimo 31 lat na karku bardzo ciężko go zabiegać. Dziś jednak po drugiej stronie siatki stanie rywal, który znając Golubeva nie będzie wdawał się w zbyt długie wymiany. Widzę przewagę Golubeva w niemal każdym elemencie tenisowego rzemiosła (może oprócz regularności) - serwis, agresywny return, czy kończące uderzenie. Można powiedzieć, że ok, ale te elementy nie są tak istotne na cegle. Jednak Kazach na mączce grać potrafi, a w tym miesiącu ma do obrony masę punktów za zeszłoroczny triumf w Hamburgu. O powtórzenie tego wyczynu będzie bardzo trudno, bo Golubeva męczą w tym roku kontuzje (kostka, kolano). Czytałem przed chwilą wypowiedź jego trenera - Maxa Puciego, który twierdził, że z meczu na mecz wszystko powinno wyglądać lepiej i szczerze mówiąc liczę na to. Co ciekawe Andrey wygrał ostatni mecz... w marcu! Od tego czasu zaliczył wstydliwą serię 0-15! Dziś najlepszy moment na to by ją w końcu przerwać, bo rywal jest do ogrania. Ramirez przegrał w ostatnich tygodniach z takimi tenisistami jak: Klec, Donskoy, Pospisil, Puc, czy Ungur, dlatego myślę, że jeśli Andrey wyjdzie na kort odpowiednio zmotywowany (obrona punktów powinna być odpowiednią motywacją) i jeśli sam nie będzie popełniał błędu za błędem to po prostu wygra.