Chelsea - Everton
Chelsea podejdzie do tego meczu podbudowana zwycięstwem w finale Ligi Europy. Aby zapewnić sobie pewne miejsce w Lidze Mistrzów na przyszły sezon i nie oglądać się na to co zrobi Arsenal muszą po prostu wygrać. Rywalem jest Everton i wydaje mi się, że tanio skóry nie sprzedadzą. David Moyes będzie chciał pożegnać się z fanami Evertonu, najlepiej wygrywając, czyli nie będzie ze strony The Toffees żadnego odpuszczania. Zresztą Everton w ostatnich latach gra na całego w ostatnim kończącym sezon meczu – w ostatnich 5 latach wygrali każdy, w tym w 2011 roku z Chelsea. Everton w tym sezonie potrafi grać dobrze z czołówką w meczach wyjazdowych. Nie wygrali wprawdzie, ale za to zanotowali takie wyniki:
Man City – Everton 0:0
Man United – Everton 2:0
Tottenham – Everton 2:2
Arsenal – Everton 0:0
Liverpool – Everton 0:0
Mankamentem jest brak wygranych, ale urwać punkty potentatowi, który dysponuje lepszymi zawodnikami, do tego gra u siebie, to też coś. Jestem zdumiony, że Chelsea w końcówce wygrywa wszystko i myślę, że w ostatnim spotkaniu mogą się potknąć. The Blues mają serię aż 7 ligowych spotkań bez porażki, a ostatnio na Stamford Bridge przegrali 2 stycznia z QPR. Everton z kolei nie wygrał na wyjeździe od 7 spotkań (4 remisy i 3 porażki). Obie serie są do przełamania.
W obozie Evertonu wszyscy podstawowi zawodnicy zdrowi oprócz Osmana. W Chelsea z kolei zabraknie Hazarda, Ramiresa,Terry'ego i Bertranda. Na koniec jeszcze H2H, które jest korzystne dla Chelsea oczywiście, ale zwraca uwagę fakt, że na Stamford Bridge Everton dosyć często urywa punkty. Wprawdzie za kadencji Moyes'a nie udało się wygrać, ale bilans wynosi 5-6-0 na korzyść Chelsea. To pokazuje, że The Toffees potrafią jednak urwać punkty mocniejszej Chelsea.
Chelsea - Everton 2:1
Typ: X2
Kurs: 2,34
Buk: Pinnacle
Newcastle - Arsenal
Dla Arsenalu jest to najważniejszy mecz sezonu, ale wg mnie mogą go nie wygrać. Arsenal potrzebuje wygranej, żeby nie oglądać się na wynik Tottenhamu i zapewnić sobie miejsce w TOP 4. Ja mam wątpliwości czy uda im się wygrać. Po pierwsze mają wręcz fenomenalną serię 9 meczów bez porażki. Takiej serii dawno już nie mieli. Mają również serię 4 wygranych na wyjeździe. Ostatni raz dłuższą serię mieli w... 2004 roku. Wyniki dobre, ale styl w jakim grają i w jakim udaje im się doczłapać do końca meczu nie powala na kolana. W ostatnim meczu akurat wygrali 4:1, ale ten wynik nie odzwierciedla tego co się działo na boisku. Wigan momentami dominowało i kto wie jak skończyłby się ten mecz, gdyby przy stanie 1:1 Szczęsny nie obronił w sytuacji sam na sam z Kone. Bramka na 2:1 dla Arsenalu podłamała już graczy Wigan, stąd tak wysokie zwycięstwo. Wyniki takie jak 1:0 z QPR i Fulham też szału nie robią. Z Fulham od 12 min grali w przewadze jednego zawodnika. Z Norwich wygrali 3:1, ale do 80 min przegrywali, a pierwszą bramkę zdobyli po kontrowersyjnym karnym. Licznik wygranych nabijali sobie z drużynami, które nie grały w tych meczach o nic, mam tutaj na myśli: WBA, Reading i Swansea. Także ja tutaj nie widzę potęgi Arsenalu, po prostu mają momentami farta.
Newcastle już się utrzymało, dlatego mogą zagrać na luzie. Raczej nie odpuszczą tego spotkania i nie będą ułatwiać zadania Arsenalowi. Wśród kibiców Srok zawrzało po jednej z wypowiedzi Alana Pardew na temat tego spotkania. Pardew powiedział, że mogą przegrać nawet 0:4, ważne jest to, że się utrzymali. Zrozumiałe jest to, że kibice przyjęli te słowa z dezaprobatą, ale paradoksalnie taka wypowiedź trenera i to zamieszanie może wpłynąć pozytywnie na postawę Newcastle, bo teraz Pardew będzie chciał za wszelką cenę udowodnić, że zależy mu na wygranej. Zresztą Pardew sprostował swoje słowa i zapewnił, że nie odpuści tego spotkania. Tym bardziej będzie mu zależało na wygranej, że pierwszy mecz na Emirates skończył się pogromem 7:3 – także powód do rewanżu bardzo dobry.
Patrząc na H2H meczów na St. James Park, to jest ono bardzo remisowe. Ostatnie 13 spotkań to 2 wygrane Newcastle, 8 remisów i 3 wygrane Arsenalu, także widać że ciężko gra się w Newcastle. Sroki dawno też nie wygrały z Arsenalem u siebie – ostatni raz 8 lat temu. Newcastle spisuje się całkiem przyzwoicie na własnym obiekcie. Mają bilans 9-1-8. Ostatnie 2 mecze domowe przegrali i jeśli wierzyć statystykom, to z Arsenalem nie powinni przegrać, bo nie mieli serii dłuższej niż 3 porażki na własnym obiekcie. Te 2 ostatnie porażki w dodatku bardzo dotkliwe, bo z Liverpoolem 0:6 i Sunderlandem 0:3, więc piłkarze będą starali się odbudować zaufanie kibiców osiągając korzystny wynik.
Ja stawiam na Newcastle, bo są ku temu argumenty, a po drugie w niedzielę spodziewam się masówki na Arsenal. Arsenal „musi” wygrać i tym będą kierować się typujący. Wg mnie wcale nie musi, a może nawet przegrać.
Newcastle – Arsenal 0:1
Typ: 1DNB
Kurs: 4,95
Buk: Marathonbet
Liverpool - QPR
Zagram w tym meczu na niespodziankę. Po pierwsze oba kluby mają już jasną sytuację w tabeli. Liverpool niezależnie od wyniku zajmie 7. pozycję. QPR jest już w
Championship. Ewentualna wygrana może tylko przesunąć ich z ostatniej na przedostatnią pozycję w tabeli. Liverpool przyzwyczaił w tym sezonie do niespodzianek np. przegrywając na Anfield z AV 1:3 czy WBA 0:2. Po raz kolejny może wyjść ta nieregularność formy i noga może się powinąć. Tym bardziej, że The Reds są niepokonani od 7 spotkań i wszystko wskazuje na to, że będzie łatwa wygrana nad QPR. Duże osłabienia kadrowe w Liverpoolu. Nie zagrają: Suarez (to wiadomo), Gerrard, Joe Allen, Agger, Kelly, a niepewny jest występ Skrtela. Duże braki mogą wystąpić na środku obrony, bo nie zagra właśnie Agger, a w jego miejsce, jeśli zdąży wyleczyć uraz, zagra Skrtel, który ostatnie pół roku przesiedział na ławce grając sporadycznie. Linia defensywy nie prezentuje się w tym momencie okazale i może być podobna do tej z ostatniego meczu, czyli
trójka Wisdom, Coates, Carragher i w pomocy Johnson. W takim składzie udało się wygrać z Fulham, ale pokonać ich w tym momencie to nie jest duże wyzwanie.
Liverpool nie najlepiej wspomina finałowe mecze sezonu z ostatnich lat. Rok temu przegrali ze Swansea 0:1, dwa lata temu z Aston Villa 0:1, a trzy lata temu zremisowali 0:0 z Hull City. Mecz będzie pożegnaniem Carraghera, który kończy karierę. Czy będzie to okazałe pożegnanie? Zobaczymy.
Liverpool - QPR 1:0
Typ: 2DNB
Kurs: 11,00
Buk: Marathonbet
Manchester City - Norwich
W tym meczu także poluję na niespodziankę. Man City ma już pewne wicemistrzostwo, Norwich utrzymanie, ale może jeszcze powalczyć o lepsze miejsce na koniec sezonu. Wiadomo, że taki mecz z drużyną z czołówki zawsze wyzwala dodatkową motywację w piłkarzach, dlatego nie będzie odpuszczania ze strony Kanarków. City natomiast gra bez trenera. Sezon nieudany i piłkarze chcieliby jak najszybciej go zakończyć. Liczę, że myślami będą już na wakacjach i nie będą się spinać. Liczę też, że w obozie City wyjdzie kilku rezerwowych. City przegrało tylko raz w tym sezonie na Etihad, i taka seria bez porażki wiecznie nie będzie trwała. Jeśli mają kiedyś przegrać, to najlepsza ku temu okazja jest teraz, bo ten mecz i tak nie ma dla nich znaczenia. Norwich będzie miało okazję do poprawienia fatalnego bilansu wyjazdowego – wygrali tylko raz (!) – trochę mało jak na drużynę aktualnie środka tabeli. Jedna wyjazdowa wygrana to najsłabszy wynik w
Premier League.
Manchester City - Norwich 2:3
Typ: 2DNB
Kurs: 9,10
Buk: Marathonbet
//słaba skuteczność w tej kolejce, ale niespodzianka w Manchesterze sprawiła, że jest plus
Pozostałe mecze odpuszczam, bo albo drużyny nie mają już o co grać albo kursy marne.
Southampton – Stoke – Święci powinni to wygrać, ale możliwy jest podział punktów. Stoke raczej na pewno tego nie wygra.
Swansea – Fulham – Łabędzie powinny wygrać. Nie wiadomo też czego spodziewać się po Fulham, ostatnio grają fatalnie. Jeśli będzie im się chciało jeszcze grać w tym sezonie, to mogą powalczyć ze Swansea.
Tottenham – Sunderland – Wygrana Tottenhamu, ale kurs marny na ich wygraną
WBA - Man United – Wygrana Manchesteru na zakończenie kariery Fergusona, ale nie gram takiego kursu.
West Ham – Reading – Wygrana Młotów, ale po raz kolejny bardzo niski kurs.
Wigan – Aston Villla – Myślę, że Wigan to wygra. Będą chcieli dobrze pożegnać się z
Premier League. AV nie gra już o nic, do tego zabraknie Benteke, który strzelił 42% bramek dla AV.
PS: Pewnie zaraz posypią się komentarze w moją stronę, że głupotą jest grać przeciwko wyżej wymienionym ekipom, bo albo „muszą wygrać, bo grają o LM” albo „nie mają prawa tego przegrać”. Od razu uprzedzam, że gdybym nie widział w tych kursach value, to bym tego nie grał.