>>>BETFAN - BONUS 200% do 400 ZŁ <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - 3 PROMOCJE NA START! ODBIERZ 1060 ZŁ<<<
Fortuna bonus

27. kolejka Premier League + Zaległy (19.02-24.02.2020)

Status
Zamknięty.
ibis 1,4M

ibis

ModTeam
Członek Załogi


Zapraszam do dyskusji, pisania komentarzy
i podawania swoich typów z analizami

 
al_capone 29K

al_capone

Gangster


Alternatywka dla LM!

W środę – 19 lutego o godzinie 20:30 zostanie rozegrane zaległe spotkanie 26. kolejki Premier League pomiędzy Manchesterem City a West Hamem. Spotkanie będzie rozegrane na Etihad Stadium.

Każdy może wygrać z każdym?

Ludzie od zawsze powtarzali, że Premier League to liga, w której „każdy może wygrać z każdym” i w tym sezonie ten slogan także zostaje aktualny – no może poza dwoma pierwszymi miejscami w tabeli (bo kto da radę Liverpoolowi i Manchesterowi City, kiedy te „włączą wyższy bieg”?). Wystarczy popatrzeć na takie zespoły jak: Watford, West Ham, Aston Villa czy Bournemouth, które w swoich szeregach mają naprawdę dobrych zawodników, a najprawdopodobniej przynajmniej jeden z nich będzie musiał spaść do Championship. Już w środę wieczorem West Ham, Davida Moyesa, będzie mógł swoich sił spróbować z Manchesterm City. I to na Etihad! Zespół ze wschodniego Londynu zdołał pod wodzą szkockiego szkoleniowca wygrać zaledwie jedno spotkanie z pięciu. „Młoty” czeka raczej „Mission Impossible”, bo „Obywatele” będą podrażnieni dwoma przegranymi meczami z rzędu.

Ciężkie czasy dla „Obywateli”

W piątek Manchester City został wykluczony przez organ Klubowej Kontroli Finansowej UEFA (CFCB) z rozgrywek europejskich w następnych dwóch sezonach – 2020/2021 oraz 2021/2022. Stało się tak z powodu „poważnego naruszenia” klubowych przepisów licencyjnych i Finansowego Fair Play. „The Citizens” zostali uznani winnymi fałszywego zawyżenia przychodów ze sponsoringu, gdy składali wnioski do procesu związanego z FFP. Zaistniała sytuacja, jeśli zostanie podtrzymana po złożeniu przez klub odwołania, może wpłynąć na sytuację kadrową obecnego Mistrza Anglii. Jeśli jednak myślicie, że UEFA zdejmie ten zakaz, to legalny polski bukmacher BETFAN wystawił na to zakład. Część zawodników może nie zgodzić się na obniżenie swoich zarobków i poszukać innego pracodawcy w nowym sezonie. Najprawdopodobniej cały obecny „szkielet drużyny” - Kevin De Bruyne, Raheem Sterling, Sergio Aguero czy Leroy Sane - może opuścić Etihad. O katalońskim szkoleniowcu nie wspomnę. Ostatnio City zanotowało dwa spotkania pod rząd bez strzelonego gola, a „takiej passy” drużyna pod wodzą Pepa Guardioli jeszcze nie notowała. Klub z niebieskiej części Manchesteru w obecnych rozgrywkach zdążył pobić niechlubne osiągnięcie z poprzedniego sezonu – zanotował już w obecnej kampanii 6 porażek przy czym w sezonie 2018/2019 na końcu rozgrywek miał ich 4 – a do końca obecnych rozgrywek będą musieli jeszcze rozegrać 13 spotkań w lidze. Za chwilę City wraca do napiętego harmonogramu i rozegra pięć spotkań w ciągu 16. dni (pomiędzy 22. lutym a 8. marcem). W tym prestiżowe spotkania z Realem Madryt w ramach Ligi Mistrzów oraz Derby Manchesteru. Zespół Guardioli gra niesamowitą piłkę – dominuje kolejnych rywali, stwarza sobie sporo sytuacji do strzelenia bramki, tylko nie potrafi ostatnio przełożyć stylu na wyniki. Czy przełamanie nastąpi z „zagrożonym spadkiem” West Hamem?
 
gats 29,1K

gats

Użytkownik
13:30 Chelsea - Tottenham
Rzut karny w meczu  TAK @ 2.90 
  
STS

Michael Oliver  &gt; &gt; &gt;  widzę rzut karny.




CHE po przegranej w (PL) u siebie z MNU a TOT po porażce z LEI w (LM).
Dwa zbite i mocno poirytowane zespoły w derbach Londynu + Michael Oliver.
Jako wisienka na torcie Mourinho czyli gościnne występy wariata na starych śmieciach
a na przeciwko niego Lampart który bardzo chętnie postawi się staremu lisowi z Portugalii.
W tej atmosferze spodziewam się cyrku na boisku a nawet czerwonej kartki ale zagram karnego.
Takiej okazji nie można przegapić.
Mecz słaby, nie było szansy na karnego ale powinna być czerwona dla TOT.
 
al_capone 29K

al_capone

Gangster


Mou wraca na Stamford Bridge

W sobotę, 22 lutego o godzinie 13:30, na Stamford Bridge dojdzie do spotkania 27. kolejki Premier League, w którym Chelsea podejmie Tottenham. Będą to Derby Londynu.

Sąsiedzi w tabeli

Spotkanie otwierające 27. kolejkę zapowiada się naprawdę interesująco. Oprócz oczywistej rywalizacji dwóch ekip z tego samego miasta obie drużyny w tabeli dzieli tylko punkt. Chelsea jest czwarta, a Tottenham piąty i będzie to bezpośrednia batalia o miejsce gwarantujące udział w Lidze Mistrzów. Grupa pościgowa, z Sheffield United, Manchesterem United oraz ze wspomnianym Tottenhamem na czele, znajduje się tuż za plecami Chelsea – dość powiedzieć, że dziesiąty w tabeli Arsenal traci do „The Blues” siedem punktów. Na tym etapie kampanii (12 kolejek do końca rozgrywek) nie jest to dużo. Wszystkie ekipy w Premier League aspirujące do gry w Lidze Mistrzów dostały dodatkowy impuls w postaci wykluczenia Manchesteru City z tych rozgrywek (w ogóle jakichkolwiek rozgrywek organizowanych przez UEFA) w dwóch następnych sezonach. Oczywiście, różnie może być z tym zakazem, bo niektórzy spodziewają się skrócenia karencji dla „Obywateli”. Jeżeli podzielacie to zdanie, to tylko wspomnimy, że legalny polski bukmacher BETFAN wystawił zakład na to, czy karencja City zostanie skrócona.

Spotkanie starych znajomych

Drużyny Chelsea i Tottenhamu są w podobnej sytuacji jeśli chodzi o szkoleniowców – tzn. prowadzą je taktycy w swoich pierwszych sezonach pracy (Jose Mourinho prowadzi Tottenham od końca listopada 2019r.). Zakaz transferów, jaki obowiązywał Chelsea, zmusił Franka Lamparda do postawienia na młodych graczy z jednej z najlepszych futbolowych akademii na świecie i to się opłaciło - przynajmniej w pierwszej fazie kampanii - dopóki Tammy Abraham strzelał jak na zawołanie. Temu 22-letniemu napastnikowi udało się  strzelić 10 goli w dwunastu pierwszych meczach sezonu. Potem trochę wyhamował – obecnie ma 15 strzelonych  bramek w 32 spotkaniach. Niemniej pokazał na boisku, że może sprostać zadaniu i stać się dla Chelsea „dziewiątką z prawdziwego zdarzenia”. Z powodu urazu Tammy Abraham nie mógł zagrać w poniedziałek z Manchesterem United i jego rywal w ataku „The Blues” - Michy Batshuayi „wypadł blado”. Był najgorszy na boisku, a Chelsea przegrała 0:2. Należy jednak nadmienić, że ekipa Lamparda zdobyła w tym meczu dwie bramki, ale po sprawdzeniu VAR zostały one anulowane. Ogólnie to „The Blues” nie mogą już wygrać w Premier League od czterech kolejek. Styl, w jakim gra Chelsea może się podobać – dominują kolejnych rywali pod względem posiadania piłki, przynajmniej na Stamford Bridge, stwarzają sobie sporo sytuacji do strzelenia goli, ale nie mogą, jak to mawiają Anglicy, „położyć meczu do łóżka”. Nie było też inaczej w spotkaniu z „Czerwonymi Diabłami”Chelsea zaczęła bardzo intensywnie, akcje były przeprowadzane w dobrym tempie, ale nie było konkretów pod bramką Davida de Geai. Dwa dośrodkowania rywali - jedno z akcji, drugie ze stałego fragmentu gry, dwie główki (Anthonyego Martiala i Harryego Maguirea) i Manchester United odrobił część strat punktowych do Chelsea. Zaczęto znów rozprawiać o posadzie Franka Lamparda. Jak myślicie, czy Anglik pozostanie na swoim stanowisku do końca sezonu? U legalnego polskiego bukmachera BETFAN możecie się o to założyć!

Tottenham notuje bardzo dobre wyniki, biorąc pod uwagę kontuzję ich talizmanu – Harry’ego Kane’a. „W gazie” znajdował się Koreańczyk Heung-min Son, który zaaplikował rywalom sześć bramek w pięciu spotkaniach, jednak złamał rękę i będzie długo pauzował. Jose Mourinho od jakiegoś czasu wystawia „na szpicy” pomocników – ostatnio grali tam Lucas Moura i Son, ale strata Koreańczyka z pewnością będzie odczuwalna (autor dziewięciu bramek i ośmiu asyst w Premier League). Mourinho już zapowiedział, że nie będzie liczyć już na Sona w tym sezonie. Poza Kane’em w pierwszej drużynie „Kogutów” nie ma klasycznej „dziewiątki”, tzn. jest, ale w drużynie młodzieżowej U18. Troy Parrot to niespełna osiemnastolatek, który zdążył  już zadebiutować i w lidze i w reprezentacji Irlandii. Czy w kluczowej fazie sezonu „The Special One” zdecyduje się na niego postawić?
 
caveman 1,8K

caveman

Użytkownik
Manchester United - Watford

Przeglądając ofertę STS na kartki znalazłem taką propozycję " która drużyna otrzyma więcej żółtych kartek " kurs na Szerszenie wynosi 1,8 na United 3,5. Zajrzałem sobie na stronę fair play ligi angielskiej -&gt; https://www.transfermarkt.pl/premier-league/fairnesstabelle/wettbewerb/GB1
United zajmują 11 miejsce Szerszenie są z kolei na 18 pozycji. Mecz ten będzie sędziował M.Atkinson który ma bilans 22 mecze 65 żółtka 3 czerwa 4 jedenastki.
Kto śledzi PL ten wie, że ten mecz dla obu drużyn jest ważny United jak wygra wykorzysta potknięcie Sheffield i Spurs z kolei Szerszenie opuszczą strefę spadkową.

Typ:
która drużyna otrzyma więcej żółtych kartek Szerszenie 1,8 sts // wynik 0:1   
 
al_capone 29K

al_capone

Gangster


Everton przyjeżdża na The Emirates

W niedzielę, 23 lutego o godzinie 17.00, Arsenal podejmie Everton na Emirates w ramach 27. kolejki Premier League.

Zacięty sezon

Ten sezon w angielskiej lidze naprawdę jest zacięty. Pikanterii dodatkowo dodał fakt wykluczenia z europejskich rozgrywek na dwa sezony Manchesteru City za niestosowanie się do zasad Finansowego Fair Play. Jeśli uważacie, że karencja City zostanie skrócona, to możecie to obstawić u legalnego polskiego bukmacher BETFAN. W praktyce oznacza to, że do rozgrywek Ligi Mistrzów może awansować w obecnym sezonie nawet piąta drużyna w tabeli. Właśnie dziesiąty (po 26 kolejkach) w tabeli Arsenal traci do piątego miejsca zaledwie sześć punktów. Everton jest dziewiąty i o dwa „oczka” wyprzedza „Kanonierów”. Do niedzielnego spotkania obie ekipy będą już znały wynik meczu ChelseaTottenham – spotkania czwartej drużyny z piątą – a więc bezpośrednich rywali do upragnionej Ligi Mistrzów. Drużyny „Kanonierów” i „The Toffees” są prowadzone przez nowych szkoleniowców - Mikela Artetę oraz Carla Ancelottiego. Obaj menedżerowie objęli oficjalnie posady 22 grudnia 2019 r. Arteta dotychczas prowadził jako menedżer Arsenal w dziesięciu meczach i przegrał tylko raz, a Ancelotti w dziewięciu spotkaniach z udziałem Evertonu przegrał dwa razy. Everton Ancelottiego jest zespołem, który punktuje Premier League regularnie – ba, jest tylko za Liverpoolem jeżeli chodzi o zdobycze punktowe i zniwelował straty do piątej pozycji do czterech punktów.

Odpaleni „Kanonierzy”

Arsenal w końcu „odpalił” w ostatnim meczu ligowym – zdeklasował w drugiej połowie spotkania ekipę Newcastle (wygrał 4:0). Pierwsza była prowadzona w iście „spacerowym tempie” i drużyna „Srok” nie miała większych problemów z odpieraniem ataków gospodarzy – „Kanonierów”. Przełamanie (cztery spotkania poprzedzające starcie z Newcastle w Premier League Arsenal zremisował) nie mogło przyjść w lepszym momencie. Przecież już w czwartek batalia z Olympiakosem w Lidze Europy, a sezon właśnie wchodzi w fazę kulminacyjnego rozstrzygnięcia.

Everton to klub, którego współwłaścicielem (posiadającym prawie 80% akcji) jest biznesmen brytyjsko-irański Farhad Moshiri. Jest on autorem projektu o nazwie „Hollywood of Football, wg którego „The Toffees” mają już nie być tylko ligowym średniakiem, któremu „nie grożą” europejskie puchary, a klubem co roku grającym w elicie, zaburzającym hierarchię „Top Six” Premier League. Do realizacji swego projektu sprowadził on na Goodison Park najpierw Ronalda Koemana oraz teraz Carla Ancecelottiego, który ma zbudować potęgę w niebieskiej części Liverpoolu. O ile w pierwszym roku pracy Koemana wyniki zadowoliły ambitnego irańskiego inwestora (awans do Ligi Europy), tak w drugim roku zespół zapomniał całkowicie jak się gra w piłkę i pan Moshiri musiał się rozstać z Holendrem, który zostawił zespół w strefie spadkowej. Potem menedżerem Evertonu był Sam Allardyce, a po nim Portugalczyk Marco Silva, ale i oni nie potrafili sobie poradzić z ambitnymi planami miliardera, który naciskał, żeby klub grał widowiskowy, skuteczny, ofensywny futbol. Moshiri chce nie tylko wejść do czołówki Premier League, ale zrobić to w przyjemny dla oka sposób, który mógłby przyciągnąć wielu nowych fanów i Ancelottiemu na razie udało się poprawić grę w ataku „The Toffees”.  Niedługo rusza także budowa nowego stadionu Evertonu na ponad 50 tysięcy widzów – za ponad 500 mln funtów. Czy Carlo Ancelotti sprosta wyzwaniu?


BETFAN to jedyne miejsce, gdzie zawsze wygrywasz więcej – 24h na dobę, 7 dni w tygodniu. Po prostu płacimy Państwu podatki za Ciebie, dokładając odpowiednią kwotę do wygranej.
 
Waldi1979 2,1M

Waldi1979

Administrator
Członek Załogi
Liverpool - West Ham 4:2
Liverpool wygra do zera, @1,82 Fortuna
  

Spotkanie kończące 27. kolejkę Premier League, na Anfield przyjeżdża Łukasz Fabiański z ekipą, celowo wymieniłem naszego bramkarza, bo w głównej mierze od niego będzie zależało z bagażem ilu goli wyjadą Młoty. Obie ekipy grały ze sobą niecały miesiąc temu i górą byli piłkarze Kloppa, którzy wygrali 2:0 w delegacji, dzisiaj grają w swojej twierdzy, gdzie wygrali komplet 13 meczy strzelając 35 bramek, a tracąc tylko 9. Dodatkowo mogą dzisiaj wyrównać rekord 18 zwycięstw z rzędu w Premier League, który należy do Manchesteru City. Do upragnionego mistrzostwa Anglii brakuje im już tylko 5 wygranych. Kolejnym aspektem przemawiającym za Liverpoolem jest ich porażka w Lidze Mistrzów z Atletico, myślę, że będą chcieli to odreagować i odbić sobie na dzisiejszym rywalu, wstępnie chciałem iść w over gospodarzy, ale właśnie ze względu na osobę Łukasza, który potrafi zatrzymać najlepszych wybrałem zakład, że Liverpool wygra do zera, mimo wszystko liczę liczę, że przynajmniej raz pokonają naszego golkipera i całkowicie zdominują mecz, w ostatnim spotkaniu z City dzisiejsi goście nie oddali nawet jednego celnego strzału, dzisiaj może aż tak "dobrze" nie będzie, ale obrona The Reds z van Dijk'em na czele ostatnią bramkę na własnym stadionie straciła prawie 3 miesiące temu, od tego czasu grała na Anfield Road 7 razy (5 w lidze i 2 w pucharze) i za każdym razem wygrywała do zera.
 
al_capone 29K

al_capone

Gangster


Premier League, czyli podwórko Liverpoolu

Wtorkową przegraną Liverpoolu z Atletico Madryt 0:1 można uznać za jedną z większych niespodzianek w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Podopieczni Jurgena Kloppa nie mogli oddać nawet celnego strzału na bramkę i nie przypominali ekipy, która w Premier League rozjeżdża kolejnego rywala niczym walec. Czy dzisiaj w spotkaniu z West Hamem „The Reds” wrócą na zwycięski tor?

Rywal marzenie

Tak można określić zespół „Młotów”, którzy od siedmiu spotkań czekają na zwycięstwo. Aby dopełnić obrazu rozpaczy dodamy, że Łukasz Fabiański i jego koledzy w ciągu tego czasu zremisowali zaledwie dwa razy – z Evertonem i Brighton… Trzeba jednak podkreślić, że do Polaka nikt nie może mieć pretensji o obecną sytuację londyńczyków. West Ham zajmuje osiemnastą pozycję w ligowej tabeli i do bezpiecznej, siedemnastej lokaty, którą zajmuje Aston Villa, przed tą kolejką tracili punkt. Niby niewiele, ale taki wynik jest zdecydowanie poniżej oczekiwań włodarzy „Młotów”. Czy obecnie Liverpoolowi może trafić się lepszy rywal? Nie dziwne, że bukmacherzy – mimo gorszego okresu „The Reds” – w roli ultra faworyta dzisiejszego spotkania stawia gospodarzy. Jednak kurs na co najmniej dwubramkowe zwycięstwo Liverpoolu u legalnego polskiego bukmachera BETFAN jest podwyższony do 2.0.

Niesmak po Lidze Mistrzów

W tym sezonie ewidentnie Liverpoolowi nie jest po drodze z rozgrywkami w Ligi Mistrzów. Jeśli chodzi o Premier League, to wszyscy przytaczają kolejny rekord, który pobija ekipa Jurgena Kloppa. Inaczej jest w europejskich pucharach, gdzie Liverpool, który – przypomnijmy – jest obecnym obrońcą tytułu Ligi Mistrzów. „The Reds” zaliczyli w tych rozgrywkach w tym sezonie już dwie porażki, co jest niebywałym wynikiem, biorąc pod uwagę ich formę w Premier League (jeden remis, reszta same zwycięstwa). Widać również, że nie są oni przyzwyczajeni do przegrywania. We wtorkowy wieczór Diego Simeone i jego podopieczni całkowicie zdominowali Liverpool, a i tak Klopp wraz ze swoimi piłkarzami zrzucali odpowiedzialność za porażkę m.in. na polskiego sędziego – Szymona Marciniaka.

Póki co wszystko wskazuje na to, że dzisiaj West Ham najprawdopodobniej boleśnie odczuje złość „The Reds” i polegnie z kretesem. Ale kto wie? Może Atletico rozpoczęło kryzys Liverpoolu albo ekipa Jurgena Kloppa postanowi odpuścić dzisiejszy mecz? Jeżeli macie podobne odczucia to polecamy ofertę legalnego polskiego bukmachera BETFAN, który kurs na to, że Liverpool nie wygra dzisiejszego spotkania oszacował na 4.30. My w szczególności będziemy trzymać kciuki za Łukasza Fabiańskiego, bo jesteśmy przekonani, że polski bramkarz będzie miał pełne ręce roboty…
BETFAN to jedyne miejsce, gdzie zawsze wygrywasz więcej – 24h na dobę, 7 dni w tygodniu. Po prostu płacimy Państwu podatki za Ciebie, dokładając odpowiednią kwotę do wygranej.
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom