Oprócz głównego betu na ten weekend - Młotów, puszczam sobie taką mini tasiemkę for fun. Żadna poważna stawka, bo za dużo zdarzeń. Niemniej jednak uważam, że poniższy kupon ma spore szanse powodzenia.
Burnley - Swansea
Bardzo ciekawy pojedynek na Turf Moor. Miejscowe The Clarets po ciężkim meczu na Stamford Bridge podejmują w sobotę Łabędzie. Podopieczni Gary'ego Monka w ubiegłej kolejce pokonali Czerwone Diabły. O tym meczu nie będę się specjalnie opisywał, bo był po prostu dziwny jak dla mnie. Jedyne co warte wspomnienia to kolejny dobry mecz Shelveya. Po pięknej bramce ze Świętymi były zawodnik Liverpoolu znowu piekielnie mocno uderzył z dystansu i piłka po czubku głowy Gomisa wylądowała w siatce De Gei.
Obie ekipy bez poważniejszych osłabień, chociaż Barnes powinien swoje odsiedzieć po brutalnym wejściu na Matica, jednak FA w dość dziwnym dla mnie okolicznościach przymknęła oko na owe starcie. The Clarets to w głównej mierze Ings, Ings, Ings i właśnie wspomniany Barnes oraz Boyd. O nich najczęściej się słyszy przy spotkaniach gospodarzy. Pierwszy z nich strzelił już w tym sezonie dziewięć bramek, najwięcej z ekipy The Clarets i nie ma w planach zatrzymania się na tym dorobku. Oprócz wyżej wymienionej trójce ofensywnych piłkarzy Burnley warto też wspomnieć o Keane'ie, który robi mega robotę w szykach obronnych. Były już piłkarz Czerwonych Diabłów, który został wykupiony 8 stycznia przez władze bordowo-niebieskich jest w tym sezonie mega wzmocnieniem The Clarets. 22 latek po przyjściu do beniaminka
Premier League stał się filarem obrony. W meczu z Chelsea zatrzymał multum ataków Niebieskich, krycie na wysokim poziomie. Będą z niego ludzie. Kto wie, być może kolejny diament sprzedany przez United. Koniec tych wywodów o Michaelu.
The Clarets słabo weszli w sezon, byli strasznie nieskuteczni w ataku, grali strasznie pasywnie, mecze z ich udziałem były strasznie nudne. Jednakże od kilku dobrych tygodni, a może i miesięcy zaczęli grać atrakcyjny futbol, miły dla oka. Zaczęli strzelać, zdobywać więcej punktów i co najważniejsze zaczęli piąć w górę tabeli. Na ten moment jest to co prawda 18 lokata, bo w ostatnich meczach brakło szczęścia i koncentracji do ostatnich minut spotkania. Mecz z Łabędziami będzie dla nich bardzo ważny jeśli chodzi o układ tabeli. Jeśli nie zdobędą chociaż jednego oczka to ciężko będzie jeśli chodzi o kwestię utrzymania w
Premier League, bo potem czekają ich bardzo trudni rywale: Liverpool, Soton, City, Everton, Tottenham i Arsenal. Ostatnie spotkania Burnley na Turf Moor wyglądają tak:
Burnley - West Bromwich Albion 2:2
Burnley - Crystal Palace 2:3
Burnley - QPR 2:1
Burnley - Tottenham 1:1
Burnley - Liverpool 0:1
Burnley - Soton 1:0
Burnley - Newcastle 1:1
Strzelali gole w 6 z 7 spotkań. W meczu z The Reds marnowali na potęgę, remis był naprawdę na wyciągnięcie ręki. Dodatkowo Mignolet dawał takie prezenty, że szkoda gadać. W Meczach z Orłami i The Baggies gospodarze powinni zgarnąć 6 oczek, to w jakich okolicznościach ich nie zdobyli jest dla mnie trochę dziwne. W obu spotkaniach mieli multum okazji na bramki. Niestety, skończyło się jak skończyło i najprawdopodobniej będą tego żałować pod koniec maja.
Czas przyjrzeć się gościom. Łabędzie tak jak wspomniałem, w ubiegłą sobotę pokonali Diabły, wcześniej ulegli z The Baggies na wyjeździe 0:2 po dość słabej grze, jeszcze wcześniej zremisowali na Liberty Stadium z Kotami 1:1 i zwyciężyli na St. Mary's Stadium z Soton 1:0. Bałem się, że po odejściu Bony'ego siła ofensywna Swansea osłabnie i Gomis sobie nie poradzi. Jednak ten pozytywnie mnie zaskoczył. Świetnie sobie radzi póki co, jego gra przypomina mi trochę to co robił Berbatov w meczu z Arsenalem w tygodniu. Dostaje piłkę na kontrę, przyjmuje, gra tyłem do bramki, czeka na partnerów, odgrywa, wszystko to trzyma się kupy póki co. Umie grać głową co pokazał z United, gdzie McNair nie potrafił go kryć przy rożnych i wolnych. Raz nawet Herrera musiał wybijać piłkę z linii bramkowej po jego główce. Ale przecież nie o Gomisie tutaj mam pisać. Łabędzie na przestrzeni ostatnich kilku spotkań grają w kratkę. Przeplatają dobre spotkania tymi gorszymi. Ciężko jest wyczuć jak zagrają tym razem.
Wiadomo, że po odejściu Iworyjczyka gwiazdą i zarazem liderem drużyny jest Gylfi 'magic touch' Sigurdsson. Islandczyk posiada jedną z najlepiej ułożonych nóg w
Premier League. Piękne bramki z wolnego, długie podania etc. Jednakże notuje też częste przestoje, Wtedy swoje dwa grosze dorzucają Ki oraz Shelvey. Ten drugi w swoim CV na pierwszym miejscu ma zapisane: "zabójcze uderzenie z dystansu". Koreańczyk z kolei umie mądrze znaleźć się w polu karnym rywala, dołożyć nogę, postawić tą przysłowiową kropkę nad i. Czas przyjrzeć się obronie. Od lewej: Taylor, Williams, Fernandez i Naughton. W pojedynku z Diabłami defensywa miała swoje lepsze i gorsze momenty. W pierwszej połowie byli strasznie wysoko ustawieni, co United mogło wykorzystać. Przy tak ofensywnym ustawieniu Łabędzi zdołali wbić tylko jednego gola, co okazało się, że nie da nawet jednego punktu. W drugiej połowie taktyka była zgoła inna. Swansea cofnęło się praktycznie na 5 metr. Jednakże nie pozwalało Manchesterowi na zbyt wielkie manewry w ataku. Do pola karnego dochodzili bez problemu, jednak im dalej tym lepiej grali Łabędzie w odbiorze i kryciu. Dodatkowo strasznie nieskuteczni byli goście, co pozwoliło na zgarnięcie trzech oczek przez ekipę Monka.
Drużyna z Walii zajmują stabilną lokatę w tabeli. Nie grozi im spadek. Mają sporą przewagę na strefą spadkową. Nie będą także bić się o puchary. Na wyjazdach grają dość kiepsko w porównaniu z formą w meczach na Liberty Stadium. Od wygranej na Old Trafford w kolejce, która inaugurowała tegoroczne rozgrywki w siedmiu kolejnych meczach zdołali wyłuskać jedynie dwa oczka. Potem przyszła długo oczekiwana wygrana z Tygrysami na KC Stadium, ostatnia trzecia wygrana wpadł im z Soton, o której wcześniej wspomniałem. Dodatkowo doszły 2 porażki i jeden podział punktów ze słabiutkimi Rangersami.
Powoli kończąc, The Clarets ten mecz traktuje jak spotkanie o 6 oczek. Potrzebują tego zwycięstwa jak tlenu. Jeśli myślą o pozostaniu w
Premier League to w obliczu najbliższych rywali nie mogą sobie pozwolić na porażkę w jutrzejsze popołudnie. Mają kim postraszyć z przodu, bramkę na Turf Moor strzelają regularnie. Łabędzie w delegacjach, tak jak wyżej wspomniałem, spisują się słabo. I w sumie im się nie dziwie. Na obecną chwilę nie muszą się spinać.
Moje propozycje:
Główny bet:
Burnley strzeli gola @ 1.33 Winmasters
Lajtowy:
Burnley DNB @ 1.83 Pinnacle
Liverpool FC - Manchester City
Drugi meczyk, który wziąłem pod lupę to hit na Anfield Road. Obie ekipy w tygodniu zagrały bardzo słabe mecze w pucharach. The Reds odpadli z Besiktasem w 1/16
LE po przestrzelonym karnym Lovrena. The Citizens z kolei przegrali na Etihad z Barceloną 1:2 i są praktycznie bez szans na awans do kolejnej rundy. W ostatnim spotkaniu w
Premier League roznieśli słabiutkie Sroki. Bohaterem spotkania był Silva, który zagrał perfekcyjne spotkanie. Piękne bramki strzelili Dzeko i Nasri. Gra City mogła się podobać. W spotkaniu z Barcą zabrakło agresywności i zdecydowania. Aguero był całkowicie wyłączony z gry. Brak spokoju w środku pola, ewidentnie brakowało Toure, który na pewno by pomógł Obywatelom w spokojnym rozgrywaniu piłki i destrukcji.
Drużyna z Merseyside zagrała przeciętne spotkanie w Turcji. Według mnie zasłużenie odpali. Besiktas w rewanżu był drużyną lepszą. Gołym okiem widać było, że Liverpool chciał grać na zero z tyłu a potem dociągnąć do dogrywki, co ostatecznie im się udało. Ale nie o tym. The Reds notują wspaniały bilans w
Premier League. Nie przegrali od pamiętnych derbów Anglii, gdzie Czerwone Diabły ich zdemolowały na OT. Teraz znowu wracają do walki o Ligę Mistrzów. Mają już tylko trzy oczka straty do trzeciego Arsenalu.
W ubiegłą niedzielę pokonali na St. Mary's Świętych po pięknej bramce Coutinho i golu Sterlinga. Soton próbowało coś ugrać, ale byli strasznie nieskuteczni. Nie sprzyjał in także Kevin Friend, który mógł nawet wskazać na wapno trzykrotnie z korzyścią dla podopiecznych Koemana.
Brendan Rodgers może odetchnąć z ulgą. Do składu The Reds wracają Sakho, Gerrard, Johnson oraz Henderson. Szczególnie powrót tego pierwszego może okazać się kluczowym. Dejan Lovren notuje kiepski sezon, wisienką na torcie był ten karny w czwartek. Skrtelowi przyda taki ktoś jak Mamadou. Z kolei Manuel Pellegrini w niedzielnym pojedynku ma cały skład do dyspozycji.
Dla obu ekip jest to dość ważny mecz. Powoli zmierzamy do końca rozgrywek, każdy mecz jest spotkaniem o życie. The Citizens nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów, bo ucieknie im obrona tytułu. Jeśli chodzi o Liverpool to mają sporą konkurencje jeśli chodzi o miejsce gwarantujące start w
LM. W stawce na ten moment są Koguty, Diabły, Święci, Arsenal i właśnie oni. No może Młoty coś jeszcze powalczą, ale nie sądzę. Z tych pięciu ekip tylko dwie zakwalifikują się do Ligi Miszczów. Każda strata punktów na tym etapie sezonie może mieć tragiczne skutki w końcowym rozrachunku.
Hasło na ten mecz to "H2H nie kłamie". W ostatnich sześciu spotkaniach obu ekip padał over, sądzę, że nie inaczej będzie i tym razem. Obie ekipy mają czym postraszyć w ataku a także miewają słabe chwile w defensywie. The Reds w meczach z ligową czołówką grają zazwyczaj overowe spotkania. Zarówno gospodarzy jak i goście niedzielnego pojedynku potrzebują punktów, muszą zagrać otwarte spotkanie. Ważnym atutem do overa jest powrót Sturridge'a. Widać, że powoli odzyskuje formę z poprzedniego sezonu. Póki co Brandy go oszczędza, ale wszystko jest wpisane w jego plan. Anglik ma być gotowy na decydującą fazę sezonu.
Reasumując, w niedzielę mam nadzieję, że wreszcie będziemy świadkami hitu na jaki przystało. Obie drużyny chcą się zrekompensować po wpadkach w pucharach. Mecz z takim rywalem będzie doskonałą okazją. Typuję over.
Moje propozycje:
Główny bet:
Powyżej 1,5 gola @ 1.24 Marathon
lajtowy:
Powyżej 2,5 gola @ 1.80 Marathon
Do trebla o którym wspomniałem na początku dorzucam bramkę Młotów. Opisywać nie będę, bo zrobiłem to kilka dni temu:
http://forum.bukmacherskie.com/f339/27-kolejka-premier-league-28-02-01-03-2015-a-118935.html#post5176013
Trebel:
Młoty bramka @ 1.25
Over 1,5 na Anfield Road @ 1.23
Burnley bramka @ 1.33
AKO 2.04 Winmasters
I jeszcze taki jeden becik, bardziej for fun, ale tutaj krótko.
West Bromwich Albion - Southampton
The Baggies po przyjściu Pulisa do zespołu grają o wiele lepiej. Grają pewniej w obronie i lepiej w ataku. 4:0 z Młotami w FA Cup to nie przypadkowy wynik. Tam wszystko funkcjonowało jak w zegarku, byliśmy świadkami lekkiego treningu WBA. Soton jest w kryzysie. Nie wygrało od dość dawna, Pelle pod formą. Są strasznie nieskuteczni z przodu, obrona jeszcze jako tako trzyma rękę na pulsie. Ostatnie H2H między obiema ekipami dość wymowne:
Soton - WBA 0:0
Soton WBA 1:0
WBA Soton 0:1
Jeśli widzę, że Święci grają mecz wyjazdowy to moja pierwsza myśl jest jedna: under. Piłkarze Koemana w delegacjach nie grają jakoś mega otwartego futbolu, nastawieni są bardziej za zero z tyłu i wywiezienie co najmniej punktu. Nie przyzwyczaili nas do worka z bramkami. W tym sezonie na 12 wyjazdowych potyczek under padał aż ośmiokrotnie.
Sądzę, że nie inaczej będzie w jutrzejsze popołudnie. Dodatkowo warto wspomnieć o możliwych absencjach Berahino i Anichebe. Już na start mogą odejść potencjalni strzelcy bramek dla The Baggies. Soton z kolei w ostatnich czterech spotkaniach strzelili tylko jednego gola, było to na Loftus Road, gdzie dopiero w 93 minucie spotkania Mane zapewnił zwycięstwo gościom.
Początkowo miałem grać, ale z racji, że nie lubię grać underów i kurs jest nieakceptowalny dla mnie (obecnie 1.60 w Maratonie), zdecydowałem się na odważniejszą opcję, oczywiście rekreacyjną stawką.
Moja propozycja:
DW 0:0 @ 7.25 Betsafe/Betsson
PS. Pisane po paru głębszych nalewki, więc wziąć na to poprawkę.
