No więc przed nami najgorętsze derby Londynu. Może nie ze względu na porachunki kibicowskie, bo są w stolicy Anglii drużyny, które bardziej się nie lubią, ale ze względu na stawkę. Obie ekipy póki co liczą się i prawdopodobnie będą się liczyć jeszcze długo w walce o mistrzostwo. Arsenal, lider przed 17 kolejką podejmie trzecią ekipę - Chelsea. Wszyscy rywale do czołowych lokat, mianowicie: Newcastle, Tottenham, Manchester United, Manchester City, Everton i Liverpool zgodnie zgarnęli komplety punktów, więc presja na londyńskich drużynach jest jeszcze większa. Ktoś (albo obie drużyny) utrudni sobie walkę o mistrzostwo. Podobno w okresie świąteczno-noworocznym lubią rozstrzygać się losy mistrzostwa. Nie mnie to oceniać, obie drużyny na pewno jeszcze o tym nie myślą. Dla obu liczy się, by z pompą wejść w ten trudny okres.
Myślę, że nie będzie kalkulacji i gry na remis. Nawet u Mourinho, który często lubi tak ustawiać zespół. Obaj trenerzy zdają sobie sprawę, że rywalizacja o mistrzostwo nie rozstrzygnie się tylko pomiędzy tymi dwiema ekipami i remis da tylko tyle, że nie zwiększy się strata do przeciwnika w dzisiejszym meczu. Do całej reszty czołówki już tak.
Jak sytuacja kadrowa w obu ekipach? W Chelsea bez poważnych osłabień - nie zagrają: Ryan Bertrand, Tomas Kalas, Marco van Ginkel, Michael Essien. Więc nikt z podstawowego składu. W Arsenalu pod tym względem będzie trochę gorzej, bo nie wystąpią:
Laurent Koscielny,
Jack Wilshere, Alex Oxlade-Chamberlain, Abou Diaby, Yaya Sanogo. Wenger będzie miał wielki ból głowy jak ustawić defensywę, bo Koscielny to najmocniejszy punkt defensywy Arsenalu. Oczywiście, jest w zastępstwie Vermaelen, który jeszcze nie tak dawno grał w pierwszym składzie i dzierżył kapitańską opaskę, ale teraz bardzo rzadko widuje boisko. Wenger miał skrystalizowany środek obrony i teraz to się posypało. Widać było w meczu z Manchesterem City co stało się z obroną Arsenalu po zejściu Francuza. Totalna rozsypka. Dzisiaj to na pewno tak źle nie będzie wyglądało, ale z drugiej strony, czy będzie dobrze? Zobaczymy.
W Chelsea jak wspomniałem wszyscy ważni zawodnicy zdrowi. Spodziewam się następującego składu:
Cech - Azpilicueta, Terry, Cahill, Ivanović - Mikel, Ramires - Hazard, Mata, Willian - Torres.
Mourinho coś tam przebąkiwał, że jeśli będzie chciał wygrać 1:0, to ustawi zespół na 1:0. Bzdury, nie wierzę w to. Oddanie piłki Arsenalowi to samobójstwo, żeby z nimi wygrać trzeba ich zdominować, lub też być równorzędnym partnerem. Mając takich zawodników jak Hazard, Mata, Oscar, Willian, czy Torres po prostu trzeba grać ofensywnie. Poza tym obrona Chelsea ostatnio nie należy do najszczelniejszych, więc głupotą byłoby powierzanie wyniku tylko tej formacji.
Nigdy nie kojarzyłem Emirates Stadium z jakąś potężną twierdzą, bo Chelsea zazwyczaj grało się tu umiarkowanie łatwo.
Oto wyniki od wybudowania tego stadionu między tymi dwiema ekipami:
06.05.07 - Arsenal 1:1 Chelsea
16.12.07 - Arsenal 1:0 Chelsea
10.05.09 - Arsenal 1:4 Chelsea
29.11.09 - Arsenal 0:3 Chelsea
27.12.10 - Arsenal 3:1 Chelsea
21.04.12 - Arsenal 0:0 Chelsea
29.09.12 - Arsenal 1:2 Chelsea
29.10.13 - Arsenal 0:2 Chelsea
2 zwycięstwa Arsenalu, remis i 4 zwycięstwa Chelsea. Bramki: Arsenal 7:13 Chelsea.
Teraz starcia pomiędzy Mourinho, a Wengerem:
12.12.04 - Arsenal 2:2 Chelsea
20.04.05 - Chelsea 0:0 Arsenal
07.08.05 - Chelsea 2:1 Arsenal
21.08.05 - Chelsea 1:0 Arsenal
18.12.05 - Arsenal 0:2 Chelsea
10.12.06 - Chelsea 1:1 Arsenal
25.02.07 - Chelsea 2:1 Arsenal
06.05.07 - Arsenal 1:1 Chelsea
0 zwycięstw Arsenalu, 4 remisy i 4 zwycięstwa Chelsea. Bramki: Arsenal 6:11 Chelsea.
Pamiętam przygodę Mourinho z Chelsea. Zawsze ważne były mecze z Manchesterem United, czy też Liverpoolem. Ale priorytetowe dla The Special One zawsze były pojedynki z Kanonierami. Portugalczyk zrobi wszystko, żeby nie dać Arsenalowi wygrać. A biorąc pod uwagę, że remis nie za bardzo urządzi też Chelsea i spodziewam się raczej wbrew ogólnej opinii otwartego meczu, pogram
Chelsea wygra i padnie powyżej 2,5 gola @4,50 bet365.
Ciekawe grafiki dotyczące dzisiejszego szlagieru: