Muszę przyznać, że lubię takie teorie spiskowe. Nie mam zamiaru nikogo tu oskarżać, bo nikogo za rękę nie złapałem, ale widać, że w tym meczu było coś nie tak. Wszystko układa się w jedną logiczną całość. Rzeszów w drugim terminie nie wywierał "presji" na arbitrze i miejscowych, aby objechać zawody, wówczas gospodarze mogli zachować Z/Z za Dobruckiego na prestiżowy mecz derbowy ze Stalą. Oczywiście zarówno w Gorzowie jak i w Zielonej Górze zrobiliby wszystko, żeby tylko pokonać rywala zza miedzy. Ostatnio były bardzo modne przepychanki pomiędzy prezesami Dowhanem i Komarnickim, który to więcej zarobił w zeszłym sezonie i kto ma większy budżet. Toteż dzisiaj "Różowy Koszul" mógł się cieszyć z zaoszczędzonych złotówek (na punktówki), a kto wie czy jeszcze nie dostał jakiegoś "dobrego trunku" od pani prezes z Podkarpacia, no a że przy okazji takiego układu z Rzeszowem dokopał innej Stali - tej z Gorzowa, to świetnie.
Tak sobie przed meczem myślałem o tym, czy "Myszy" nie odpuszczą troszkę "Żurawią". Myślałem, myślałem i stwierdziłem, że jednak działacze żużlowi mają więcej oleju w głowie, niż Ci piłkarscy. Dla mnie ostatnio "magia Falubazu" prysła. Kombinowanie przy torze, chamskie zachowanie kibiców, a teraz jeszcze jakieś nieczyste plany szefostwa. Chciałbym wierzyć, że ten mecz był w stu procentach uczciwy, lecz nie potrafię. Zresztą widzę, że Wy również ...