P
102,3K
przestrzalninja
Użytkownik
https://przegladsportowy.onet.pl/pi...zwal-pzpn-domaga-sie-zwrotu-pieniedzy/ekb10p1
Bukmacher pozwał PZPN. Domaga się zwrotu pieniędzy
W warszawskim Sądzie Okręgowym leży pozew firmy bukmacherskiej, która domaga się od Polskiego Związku Piłki Nożnej wypłaty ponad 230 tys. zł plus odsetki naliczane od ponad dwóch lat. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jest to zarazem oficjalny sponsor reprezentacji Polski.
Ostatnio w mediach pojawiło się sporo informacji na temat tzw. match-fixingu, czyli ustawiania wyników meczów lub konkretnych zdarzeń w trakcie jego ich trwania. PZPN w specjalnym oświadczeniu przyznał, że od pewnego czasu obserwuje wzmożoną działalność międzynarodowych grup przestępczych, które usiłują w nieuczciwy sposób uzyskać wpływ na przebieg meczów, będących przedmiotem zakładów bukmacherskich, w szczególności w niższych klasach rozgrywkowych. Zapewnił, że stara się monitorować sytuację przy pomocy dostępnych środków i reagować na wszelkie nieprawidłowości. Okazuje się, że PZPN i bukmacherzy są na siebie skazani także dlatego, że z zakładów piłkarskich czerpią korzyści.
Wpływ pandemii
Zgodnie z obowiązującymi zasadami i również zwyczajem – akurat w tej kwestii również toczy się ważny i skomplikowany spór, którym od dawna zajmuje się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – PZPN pobiera od bukmacherów opłatę za możliwość korzystania z wyników meczów na różnym szczeblu rozgrywek w oferowanych zakładach piłkarskich (w tym przypadku chodzi o kontrakt od II ligi po Ekstraklasę, Puchar Polski i spotkania reprezentacji Polski). W skali ostatniej dekady federacja zarobiła na tym wiele milionów złotych, ale pozew sądowy, o którym tutaj mowa, dotyczy czego innego: firma STS domaga się zwrotu wynagrodzenia, które piłkarskiej federacji już przekazała. Powód: zawieszenie rozgrywek wiosną 2020 r. z powodu pandemii COVID-19.
Argumenty PZPN
Ujmując rzecz najprościej: według pozywającego skoro rozgrywki się nie toczyły, kwota należna za ten jałowy okres powinna zostać zwrócona. STS dowodzi, że na zawieszeniu rozgrywek finansowo stracił i skrupulatnie wyliczył, że tylko za nierozegrane mecze w I kwartale należy mu się zwrot 230 tys. 597 zł i 83 gr plus odsetki uwzględniane od 31 lipca 2020 r.
REKLAMA
PZPN z tą argumentacją się całkowicie nie zgadza i powołuje na stosowne zapisy w umowie. Zdaniem federacji wynika z nich, że ani PZPN, ani Ekstraklasa SA nie mają żadnego obowiązku konsultowania jakichkolwiek zmian w terminarzu czy nawet anulowania rozgrywek z firmą STS. Na dodatek zaplanowane mecze zostały rozegrane, tyle że w późniejszym terminie, kiedy umożliwiła to sytuacja pandemiczna.
Blisko ugody
Mimo to wniosek STS-u nie został wycofany. – Sprawa aktualnie jest zarejestrowana w XXIV Wydziale Cywilnym i jest wyznaczony pierwszy termin rozprawy na 20 stycznia 2023 r. – poinformowano nas w sekcji prasowej Sądu Okręgowego w Warszawie.
Z innych źródeł wiemy jednak, że obie strony intensywnie pracują nad polubownym załatwieniem sprawy, zapewne także w imię dobrze pojętego wspólnego interesu. STS to jeden z oficjalnych sponsorów reprezentacji Polski, z Polskim Związkiem Piłki Nożnej współpracuje już od 2014 r., czyli od czasu pierwszej kadencji prezesa Zbigniewa Bońka.
Bukmacher pozwał PZPN. Domaga się zwrotu pieniędzy
W warszawskim Sądzie Okręgowym leży pozew firmy bukmacherskiej, która domaga się od Polskiego Związku Piłki Nożnej wypłaty ponad 230 tys. zł plus odsetki naliczane od ponad dwóch lat. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jest to zarazem oficjalny sponsor reprezentacji Polski.
- Sprawa, której dotyczy spór, dobrze obrazuje, na czym polega wspólna korzyść federacji piłkarskiej i legalnie działających w Polsce bukmacherów
- PZPN i bukmacherzy są na siebie skazani także dlatego, że z zakładów piłkarskich wspólnie czerpią korzyści. Zgodnie z obowiązującymi zasadami – w tej kwestii toczy się ważny spór, którym zajmuje się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – PZPN pobiera od bukmacherów opłatę za możliwość korzystania z wyników meczów na różnym szczeblu rozgrywek
- Bukmacher dowodzi, że na zawieszeniu rozgrywek w czasie pandemii finansowo stracił, wyliczając, że tylko za nierozegrane mecze w I kwartale 2020 r. należy mu się zwrot 230 tys. 597 zł i 83 gr plus odsetki uwzględniane od 31 lipca 2020 r.
- Wyznaczono termin pierwszej rozprawy, ale bardzo możliwe, że obie strony w imię dobrej współpracy jednak się dogadają, zanim ruszy proces
Ostatnio w mediach pojawiło się sporo informacji na temat tzw. match-fixingu, czyli ustawiania wyników meczów lub konkretnych zdarzeń w trakcie jego ich trwania. PZPN w specjalnym oświadczeniu przyznał, że od pewnego czasu obserwuje wzmożoną działalność międzynarodowych grup przestępczych, które usiłują w nieuczciwy sposób uzyskać wpływ na przebieg meczów, będących przedmiotem zakładów bukmacherskich, w szczególności w niższych klasach rozgrywkowych. Zapewnił, że stara się monitorować sytuację przy pomocy dostępnych środków i reagować na wszelkie nieprawidłowości. Okazuje się, że PZPN i bukmacherzy są na siebie skazani także dlatego, że z zakładów piłkarskich czerpią korzyści.
Wpływ pandemii
Zgodnie z obowiązującymi zasadami i również zwyczajem – akurat w tej kwestii również toczy się ważny i skomplikowany spór, którym od dawna zajmuje się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – PZPN pobiera od bukmacherów opłatę za możliwość korzystania z wyników meczów na różnym szczeblu rozgrywek w oferowanych zakładach piłkarskich (w tym przypadku chodzi o kontrakt od II ligi po Ekstraklasę, Puchar Polski i spotkania reprezentacji Polski). W skali ostatniej dekady federacja zarobiła na tym wiele milionów złotych, ale pozew sądowy, o którym tutaj mowa, dotyczy czego innego: firma STS domaga się zwrotu wynagrodzenia, które piłkarskiej federacji już przekazała. Powód: zawieszenie rozgrywek wiosną 2020 r. z powodu pandemii COVID-19.
Argumenty PZPN
Ujmując rzecz najprościej: według pozywającego skoro rozgrywki się nie toczyły, kwota należna za ten jałowy okres powinna zostać zwrócona. STS dowodzi, że na zawieszeniu rozgrywek finansowo stracił i skrupulatnie wyliczył, że tylko za nierozegrane mecze w I kwartale należy mu się zwrot 230 tys. 597 zł i 83 gr plus odsetki uwzględniane od 31 lipca 2020 r.
REKLAMA
PZPN z tą argumentacją się całkowicie nie zgadza i powołuje na stosowne zapisy w umowie. Zdaniem federacji wynika z nich, że ani PZPN, ani Ekstraklasa SA nie mają żadnego obowiązku konsultowania jakichkolwiek zmian w terminarzu czy nawet anulowania rozgrywek z firmą STS. Na dodatek zaplanowane mecze zostały rozegrane, tyle że w późniejszym terminie, kiedy umożliwiła to sytuacja pandemiczna.
Blisko ugody
Mimo to wniosek STS-u nie został wycofany. – Sprawa aktualnie jest zarejestrowana w XXIV Wydziale Cywilnym i jest wyznaczony pierwszy termin rozprawy na 20 stycznia 2023 r. – poinformowano nas w sekcji prasowej Sądu Okręgowego w Warszawie.
Z innych źródeł wiemy jednak, że obie strony intensywnie pracują nad polubownym załatwieniem sprawy, zapewne także w imię dobrze pojętego wspólnego interesu. STS to jeden z oficjalnych sponsorów reprezentacji Polski, z Polskim Związkiem Piłki Nożnej współpracuje już od 2014 r., czyli od czasu pierwszej kadencji prezesa Zbigniewa Bońka.