Atletico - Manchester City
Atletico @ 5.00
Atletico awans @ 7.00
Fortuna
Za wysokie te kursy na zwycięstwo i awans Atletico, Manchester przyjeżdża do Hiszpanii tylko z jednobramkową zaliczką, wymęczoną z wielkim bólem, ponieważ na 15 strzałów na bramkę, tylko 2 leciały w światło bramki i 1 z nich okazał się być na wagę zwycięstwa. Atletico zamurowało bramkę w pierwszym spotkaniu, jasno pokazując ich cel na to spotkanie, w ataku zaś nie istnieli w ogóle, bo przez całe spotkanie nie stworzyli sobie żadnej sytuacji bramkowej, nie oddali żadnego strzału, nie wywalczyli nawet jednego rzutu rożnego, ale cel na te spotkanie był jasny, nie stracić bramki, nie udało się, ale to wciąż strata tylko jednej bramki, co można u siebie łatwo odrobić. Typom niestety nie sprzyjają spotkania w
LM Atletico przed własną publicznością w tym sezonie, bo mimo, że jest to już ćwierćfinał, to Atletico do tej pory nie wygrali żadnego spotkania u siebie, w grupie zremisowali z Porto 0:0, przegrali z Liverpoolem 2:3 i przegrali z AC Milan 0:1, zaś w 1/8 finału zremisowali z Manchesterem United 1:1, w tym meczu liczy się tylko zwycięstwo, jednobramkowe dam im dogrywkę, dwubramkowe lub większe awans dalej, ja bardziej szedłbym tu w under, chociaż jeśli to City trafi dość szybko bramkę to możemy obejrzeć worek bramek. Jestem bardzo ciekawy tego meczu, Atletico najchętniej znowu by się zamurowało, ale to oni muszą tu wygrać, Guardiola zaś bardzo dobrze zna hiszpańską piłkę, ale wątpię, że od początku cofną się do obrony czekając na kontry.
W każdym razie trzeba sobie jasno powiedzieć, Manchester City jest lepszą drużyną od Atletico, to oni mają zaliczkę po pierwszym spotkaniu i to oni są tu faworytem, jednak te kursy na Atletico według mnie są za wysokie, w poprzedniej rundzie odprawili już jedną drużynę z Manchesteru, a City też nie ma szczęścia do Ligi Mistrzów, w poprzedniej edycji w końcu udało im się dojść do finału, gdzie grali z Chelsea i byli faworytem tego meczu, a przegrali, zaś w poprzednich 3 edycjach kończyli zmagania na ćwierćfinale i kto wie, czy ta klątwa znowu nie powróci w tym meczu.