Victoria Leonardo (8-2) vs. Manon Fiorot (5-1)
Prelimsy startują ciekawym starciem dwóch zawodniczek debiutujących pod banderą
UFC. Naprzeciw siebie staną weteranka
Invicty, Amerykanka
Victoria Leonardo oraz były mistrzyni dwóch federacji Francuzka
Manon Fiorot. Przyznam szczerze, że jestem zdumiony aż taką masówką na zawodniczkę z Francji. Owszem, była mistrzyni
EFC Worldwide oraz
UAE Warriors to naprawdę sprawna uderzaczka, jednak nigdy nie została zweryfikowana na ziemi. Patrząc na jej wcześniejsze rywalki to również próżno tutaj szukać jakiegoś topowego nazwiska. Dla 30-letniej Leonardo będzie to podobny matchup, co ostatnia walka na
Dana White’s Contenders Series, gdzie po naprawdę dobrym, twardym pojedynku ostatecznie ubiła na ziemi mocno faworyzowaną Australijkę
Chelsea Hackett. Z tym, że według mnie Hackett to lepsza strikerka niż Fiorot. Nie rozwijając jakoś mocno już myśli, co do tego pojedynku, to zdecydowanie bardziej cenię sobie jednak wygrane na Invictcie niż efektowne skończenia na arabskich czy azjatyckich galach, gdzie w większości poziom zawodniczek jest mocno podejrzany. Widzę big value w kursie na Amerykankę, tym bardziej że oddsy nadal rosną. I jest to tym bardziej dziwne, że Fiorot wchodzi tutaj w zastępstwo i zbyt dużo czasu na przygotowania zapewne nie było.
Victoria Leonardo @2.70
Dalcha Lungiambula (10-2) vs. Markus Perez (12-4)
W kategorii średniej zmierzą się dwaj mistrzowie regionalnych organizacji, którzy jak do tej pory aspirują do szerokiej czołówki tej wagi. I przyznam szczerze, że frapuję mnie mocno to starcie. Faworytem tego pojedynku jest
Dalcha, który po raz pierwszy w karierze schodzi do wagi średniej, wcześniej wojując dywizję wyżej. Kongijczyk to całkiem sprawny, eksplozywny uderzacz, jednak wciąż to dla mnie zagadka, bo zwycięstwo z miernym
Dequanem Townsendem kompletnie mnie nie przekonuje. Również porażka z mocarnym
Magomedem Ankalaevem nie powiedziała za wiele, bo został tam zdominowany, co nie było szczególnym zaskoczeniem. Markus Perez to zawodnik, który w czterech przegranych walkach w
UFC tylko raz poległ przed czasem, i było to w ostatniej walce z
Dricusem du Plessisem. Brazylijczyk ma po swojej stronie tutaj również sporo argumentów – na pewno grapplersko powinien mieć na papierze przewagę w tym starciu, jednak wątpliwym jest to, czy będzie chciał się tutaj szarpać z judoką? Dla mnie ten pojedynek jest mega wyrównany i ja osobiście idę w kierunku rund. Nie będę zdziwiony, jeśli to starcie dotrwa do decyzji sędziów – Perez to mega twardy gość i nie sądzę, by Dalcha szybko to skończył, o ile mu się to uda, raczej stawiałbym tutaj na bliski pojedynek w różnych płaszczyznach, gdzie obaj zawodnicy będą mieli swoje momenty. A kursik poniżej według mnie ma spore szanse powodzenia.
over 1.5 rundy @1.68
Ricky Simon (16-3) vs. Gaetano Pirello (15-5-1)
Wątpliwym jest, by
Ricky Simon wykoleił się jutro podobnie jak w sobotę choćby
Joaquin Buckley.
Gaetano Pirello w tym pojedynku ratuje tylko szybki nokaut, coś w stylu
Urijah Fabera. Sportowo Belg nie będzie miał tutaj za dużo do powiedzenia, jest miernym zapaśnikiem, ma podejrzaną kondycję, a przed wszystkim wchodzi w zastępstwo. Ricky Simon to człowiek, który myślę, że ma zdecydowanie potencjał ku temu by zagościć na stałe w TOP 10 kategorii koguciej w przeciągu paru lat i przeciwników jak jutrzejszy powinien wciągać nosem tak naprawdę. Według mnie Amerykanin będzie dyktował w tym pojedynku zdecydowanie warunki i to on zadecyduje, w jakiej płaszczyźnie ta walka będzie się toczyć. No chyba, że wyłapie szybkie KO, jak w starciu ze wspomnianym Faberem. Wątpię jednak, by coś takiego miało miejsce – stylistycznie jest to dobry przeciwnik, przecież Simon miał walczyć z bardzo mocno bijącym rodakiem
Brianem Kelleherem. Z dodatkowych opcji na tę walkę to wygrana Ricky’ego w dystansie po
@2.85 —>
@2.50 wygląda naprawdę smakowicie.
Ricky Simon @1.22
Tyson Nam (20-11-1) vs. Matt Schnell (14-5)
Starcie rankingowe w kategorii muszej pomiędzy
#13 Namem i
#9 Schnellem da nam z pewnością sporo odpowiedzi. Dla Tysona Nama jest to bezwzględnie największy test w dotychczasowych występach pod banderą
UFC i szansa na ugranie „czegoś więcej” niż tylko same pojedynki w organizacji. Schnell z kolei będzie chciał udowodnić, że ostatnia przegrana z
Alexandre Pantoją nie przekreśla jego aspiracji do bycia w szerokiej czołówce tej kategorii. Przyznam szczerze, że to bardzo ciekawe zestawienie i ja faworyzuję w tym starcia Schnella. Zawodnik
Fortis MMA według mnie nie jest bez szans na nogach, co pokazał choćby w pojedynku ze wspomnianym Pantoją; najważniejszą kwestią jest na pewno to, czy nie da się tutaj zwyczajnie ustrzelić przez Hawajczyka. Nie ma co ukrywać, że ostatnie dwie wygrane Nama z
Adashevem i
Riverą to zwycięstwa w dobrym stylu, jednak to nie ten kaliber co Schnell w moim mniemaniu. Ciekaw jestem również, czy Matt będzie chciał tutaj powalczyć z Namem w parterze, bo patrząc na jego wszystkie zestawienia w
UFC nie było tutaj zawodników, którzy dążyli by do sprowadzenia Hawajczyka. Reasumując, dobry gameplan Schnella da mu tutaj wygraną najprawdopodobniej na kartach sędziowskich, co pozwoli mu dostać kolejną szansę pojedynku z szeroką czołówką dywizji muszej.
Matt Schnell @2.10
Warlley Alves (13-4) vs. Mounir Lazzez (10-1)
Nie jest to dobry matchup dla
Warlleya Alvesa.
Mounir Lazzez wszedł do
UFC z buta, demolując w rewelacyjnym stylu
Abdula Razaka Alhassana w swoim debiucie dla organizacji. Przyznam szczerze, że po przyglądnięciu się Tunezyjczykowi, śmiem twierdzić, że to zawodnik, który szybko zakotwiczy w rankingach organizacji. Świetne warunki fizyczne, stójka na kosmicznym wręcz poziomie jak na tę kategorię + dobre zapasy (cztery obalenia w starciu z Alhassanem). Odnoszę wrażenie, że Alves nieco przespał swój najlepszy okres, czyli po wygranej w
„The Ultimate Fighterze”. Brazylijczyk w ostatnich pojedynkach kompletnie mnie nie przekonuje, a porażka przez poddanie z
Randym Brownem nie wygląda najlepiej. Na ten moment wsiadam do hype trainu na Lazzeza – to nie jest
Buckley, który nokautował ogórków. Tunezyjczyk będzie rozbijał konsekwentnie Warlleya na nogach i jeśli nie da się czymś zaskoczyć – bierze to dość pewnie w mojej ocenie. Oczywiście jednak
MMA rządzi się swoimi prawami i wszystko się może zdarzyć.
Mounir Lazzez @1.40
Michael Chiesa (16-4) vs. Neil Magny (24-7)
Patrząc na to, jak wyrównana jest kategoria półśrednia w
UFC, to starcie to tak naprawdę rzut monetą. Zapaśniczo więcej do powiedzenia będzie miał najprawdopodobniej Chiesa, jednak nie wydaję mi się, by był w stanie przeleżeć przez pięć rund Magny’ego. Za czarnoskórym Amerykaninem przemawia bez wątpienia większe doświadczenie w organizacji, do tego dysponuje jednak lepszymi warunkami fizycznymi od swojego rywala. Nie ośmielę się wybrać tutaj jednoznacznie mojego faworyta tego pojedynku.
bet s son