System wyboru prezydenta w
USA jest na tyle unikalny i pogmatwany że już tylko z tego powodu trudno często przewidzieć wyniki. A co dopiero mówić w tym roku, który jest wyjątkowy pod wieloma względami, z pandemią na czele która wszędzie ma wpływ na życie polityczne, tym bardziej w Stanach, które globalnie przodują jeśli chodzi o zachorowania i zgony na covid-19.
**********
Warto krótko przypomnieć jak w Stanach Zjednoczonych wybiera się prezydenta, bo różni się to diametralnie od tego co znamy z własnego podwórka, choćby z niedawnych, ledwie parę miesięcy temu przeprowadzonych, wyborów prezydenckich w naszym kraju.
Otóż tak naprawdę Amerykanie nie głosują bezpośrednio na prezydenta USA, ale na elektorów i dopiero Kolegium Elektorów z każdego stanu wybiera prezydenta w imieniu obywateli. Kolegium Elektorów liczy 538 elektorów, więc jak łatwo policzyć żeby kandydat został prezydentem musi uzbierać 270 głosów elektorskich (i ta liczba 270 czy raczej „two-seventy” będzie w najbliższych dniach często wymieniana w amerykańskich mediach). Każdy z 50 stanów
USA ma do dyspozycji liczbę głosów proporcjonalną do liczby ludności, i tak najwięcej ma Kalifornia - 40-milionowa siódma gospodarka świata (55 głosów), potem Teksas (38), Floryda i Nowy Jork (po 29) oraz Illinois i Pensylwania (po 20).
I co najważniejsze: zwycięzca w danym stanie zgarnia wszystkie głosy elektorów, niezależnie czy wygrał głosowanie o 0,01 pkt% czy o 30 pkt% (Wyjątkami są małe Maine i Nebraska, gdzie wpływ na podział głosów ma też wynik wyborów do Izby Reprezentantów, które odbywają się tym samym czasie).
USA -
Polityka -
Wybory Prezydenckie 2020
ZWYCIĘZCA:
Joe Biden @ 1.66
etoto
Co do wyniku wyborów to moim zdaniem Biden jest większym faworytem niż Clinton w 2016 roku, a pamiętam że wtedy na zwycięstwo Trumpa kursy były w okolicach 5.00-5.50 (pamiętam, bo sam na tym skorzystałem za symboliczną stawkę). Dość bezpiecznie można założyć że Bidena poprą liberalne stany z wielkimi metropoliami na wschodnim i zachodnim wybrzeżu, czyli Kalifornia, Nowy Jork, Waszyngton etc. Z kolei Trump może liczyć na konserwatywne stany w środkowej części kraju, jak Oklahoma, Tennessee czy Kentucky. Dlatego można założyć, że kandydat Demokratów ma ok. 215 pewnych głosów, zaś urzędujący prezydent - ok. 125.
To wszystko sprawia że już na wstępie Trump ma dużo trudniejsze zadanie niż w 2016, kiedy sytuacja pewnych głosów była dużo bardziej wyrównana. Teraz sytuacja jest różna:
- Po pierwsze, urzędujący prezydent ubiegający się o reelekcję z definicji nie ma już atutu świeżości, kandydata spoza elit waszyngtońskich. Teraz to on jest elitą „waszyngtońskim bagnem” jak to on często powtarza
- Po drugie, dużo lepszy kandydat Demokratów niż 4 lata temu (a raczej para kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta bo wybory dotyczą obu stanowisk), czyli Joe Biden wraz z Kamalą Harris. W 2016 kandydowała Hilary Clinton z Timem Kaine’em (ktoś go jeszcze pamięta? Ja nie pamiętałem), a była to kandydatka sztywna, żeby nie powiedzieć że mało lubiana, dodatkowo bardzo łatwa do atakowania jako członek klanu Clintonów plus w konserwatywnych stanach kobieta jako prezydent jest nie do zaakceptowania i myślę, że to w dużej mierze zadecydowało o jej przegranej w kluczowych stanach.
- Po trzecie, co wynika z punktu poprzedniego, lubiany Biden wraz z Harris czyli pierwszą kandydującą na wice kobietą (do tego afroamerykanką) jest dużo bardziej strawna dla wyborców umiarkowanych niż Clinton i to widać w sondażach: w stanach w których Trump wygrał różnicą mniejszą niż 1%, teraz prowadzi Biden o 4-6 pkt % i takich stanów jest naprawdę sporo i to tych kluczowych: Wisconsin (2016 Trump +0,77%, 2020: Biden +5.5% średnia z sondaży), Michigan (2016 Trump +0,23 pkt%, 2020: Biden +5.2 pkt%), Pensylwania (2016 Trump +0,71%, 2020: Biden +5.7%),
- Po czwarte, spodziewana rekordowa frekwencja, która tradycyjnie sprzyja Demokratom, którzy mają mniej zdyscyplinowany elektorat niż Republikanie. W Stanach można głosować również wcześniej niż w dniu wyborów (osobiście w lokalu ale też korespondencyjnie, oczywiście w zależności od zasad panujących w danym stanie) i do tej pory głos oddało 62 mln wyborców co zapowiada najwyższą frekwencję od ponad 100 lat. https://www.newsweek.com/record-150m-ballots-voters-election-turnout-highest-1908-1541865
- Wreszcie epidemia Covid-19, a właściwie jak administracja Trumpa radzi sobie z jej skutkami, a trudno nazwać to sukcesem. Największe mocarstwo świata ma zdecydowanie najwięcej zarażonych i zgonów na świecie, wielu twierdzi że miały na to wpływ sprzeczne decyzje czy dziwaczne deklaracje i wypowiedzi prezydenta Trumpa. To na pewno nie przysporzyło mu popularności, bo te wszystkie decyzje miały realny i negatywny wpływ na życie zwykłych ludzi. Podobnie zresztą jak wcześniejsze decyzje o rozpoczęciu wojen celnych z Chinami i UE, które mocno odczuli amerykańscy farmerzy i przedsiębiorcy. Do trzeba też zaliczyć próbę zlikwidowania Obamacare, czyli pierwszego od dekad powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego.
Dlatego myślę, że tym razem niespodzianki nie będzie. Po prostu nic dwa razy się nie zdarza, okoliczności które 4 lata temu działały na korzyść Trumpa teraz nie mają zastosowania, co starałem wyłożyć w powyższych punktach. Dodatkowo zaskakujące jest że stany które Republikanie przez dekady przypisywali sobie w ciemno teraz powoli przechodzą w ręce Demokratów jak np. Teksas (o którym poniżej) ale też Iowa, w której Trump wygrał +9,41 pkt% a teraz sondaże są koło remisu, czy Georgia gdzie Trump w 2016 +5,09pkt %, a teraz różnica waha się poniżej 1pkt %.
USA -
Wybory Prezydenckie. Głosy Elektorskie
Trump D. (Teksas) - Biden J. (Teksas)
Kto lepszy?
Biden J. (Teksas) @ 3.50 52.1%-46.4%
STS
Największym zarzutem do amerykańskiego systemu wyborczego jest to że o wynikach wyborów decyduje tak naprawdę kilka stanów, w których preferencje rozkładają się dość równo. W tym roku tych stanów wahających się („swing states”) jest więcej niż zwykle. Ostatnio niespodziewanie dołączył do nich tradycyjnie republikański Teksas, a trend nie pozostawia złudzeń: w 2004 roku Bush Junior wygrał z Kerrym 23pkt %, w 2016 Trump wygrał już tylko 9pkt%, w 2018 w wyborach do Senatu kandydat Demokratów O’Rourke napędził sporo stracha Tedowi Cruzowi – Republikanin wygrał ledwie o 2.6 pkt %. Teraz średnia z sondaży daje Trumpowi minimalne zwycięstwo: dwa z nich Trump wygrywa +4pkt% i +5pkt%, a w jednym to Biden wygrywa +3pkt % (wszystkie przeprowadzone w ciągu ostatnich 48h). Na to przechylanie się sympatii Teksańczyków na rzecz Demokratów ma wpływ kilka czynników, z których najważniejszy jest demografia, a konkretnie systematycznie rosnąca populacja Latynosów a także młodych liberalnych wyborców z pęczniejących metropolii jak Houston, Dallas czy San Antonio, które to grupy są naturalną bazą Demokratów. Co ciekawe i dla mnie dziwne, sztab Trumpa już chyba sobie przypisał głosy elektorskie Teksasu bo zupełnie odpuścili i nie planuje żadnych aktywności kampanijnych w tym stanie aż do dnia wyborów. Inaczej niż sztab Bidena, który wysyła tam sprawną wiecowo i bardziej przystępną etnicznie kandydatkę na wice Harris (szczegóły z Teksasu pod poniższym linkiem). Czy to może przechylić szalę na korzyść Demokratów? Mimo wszystko byłaby to duża niespodzianka, ale chyba nie taka jak wskazuje kurs, choć nie ukrywam że wolałbym typ z dodatnim handicapem pkt, ale takich niestety nie ma, przynajmniej na razie.
https://www.fox4news.com/news/new-polls-show-race-for-president-may-be-surprisingly-close-in-texas
Jakby nie było to na pewno czeka nas jedno z ciekawszych wydarzeń politycznych w ostatnich latach, a kto wie czy na wynik nie będzie musieli poczekać dłużej niż zwykle jeśli wyniki będą bliskie to może nas czekać dogrywka w Sądzie Najwyższym.