KAA Gent – Olympique Lyon
Dość niespodziewany mistrz Belgii zagra pierwszy raz w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Los przydzielił ich do bardzo silnej grupy. Valencia, Zenit i Lyon są zespołami, które praktycznie co roku grają w
LM, mają doświadczenie i silne, szerokie kadry zespołów pełne gwiazd. Gent jest skazywany do roli „dostarczyciela punktów”. Liga belgijska nie należy do najsilniejszych, a przez kilka ostatnich lat jedynym zespołem, który prezentował przyzwoity, europejski poziom był Anderlecht. Sensacyjnie udało się go zdetronizować, ale wydaje się, że to tylko jednorazowy wyskok i w tym sezonie wszystko powróci do normy. Belgowie z Gandawy dostaną srogą lekcję futbolu w swoim debiutanckim sezonie w Lidze Mistrzów.
Olympique Lyon na początku tego stulecia całkowicie zdominował ligę francuską i w latach 2002-2009 zdobył siedem mistrzostw Lique 1. Po tylu świetnych sezonach panowania zespół się „wypalił”, w lidze zaczęło rządzić PSG zasilane arabskimi petrodolarami, a Lyon popadł w średniactwo. Postanowiono wówczas dać szansę wychowankom i sprowadzać młodych, perspektywicznych zawodników, zamiast robić wielomilionowe transfery. Okazało się, że szkółka Lyonu świetnie pracuje z młodzieżą, czego skutkiem jest 10 wychowanków w kadrze meczowej. Najbardziej znani z nich mają już za sobą występy w kadrze Francji i budzą zainteresowanie europejskich tuzów. Wśród nich są: Samuel Umtiti, Maxime Gonalons, Nabil Fekir, czy Alex Lacazette. W dużej mierze właśnie ci piłkarze tworzą siłę Lyonu i zapewnili powrót do
LM po 3 latach przerwy. Dodatkowo przed sezonem przyszedł m.in:Mathieu Valbuena, Yanga-Mbiwa i Rafael, którzy posiadają spore doświadczenie z europejskich pucharów. Między obiema drużynami jest różnica co najmniej dwóch klas, Lyon na co dzień występuje w silniejszej lidze, posiada większe doświadczenie i lepszych piłkarzy. Myślę, że oba zespoły dzieli przepaść, a kursy na Lyon są przesadzone, dlatego warto spróbować zagrać ich zwycięstwo.
Wygrana Lyon – @2.30 (Bet365)
Valencia – Zenit
Valencia powraca do
LM po roku przerwy i patrząc na transfery można nabrać przekonania, że chcą osiągnąć coś więcej niż tylko awans z fazy grupowej. Wydano prawie 120 mln euro, przyszedł m.in.: Negredo, Rodrigo czy Andre Gomes, a z ważnych zawodników sprzedano jedynie Otamendiego do Manchesteru City za 46mln euro. Na razie ich gra w Primera Division nie powala (wygrana, dwa remisy), ale trochę brakuje zgrania, na pewno z czasem będzie wyglądać to lepiej. Pokazali już kawał dobrego futbolu w kwalifikacjach do
LM, kiedy w dwumeczu pokonali Monaco, a to przecież zespół, który grał w ćwierćfinale zeszłorocznej edycji i odpadł z późniejszym finalistą – Juventusem. Valencia w zeszłym sezonie znakomicie prezentowała się na własnym stadionie – Estadio Mestalla, gdzie w lidze przegrali tylko jeden mecz i to minimalnie, bo 1:0 z Barceloną. Real Madryt, Sevilla, czy Atletico Madryt nie wywiozły z Walencji ani jednego punktu.
Zenit – co niepodobne do rosyjskich klubów, osłabił się w letnim okienku transferowym. Odszedł przede wszystkim Salomon Rondon, autor 19 trafień we wszystkich rozgrywkach. Wenezuelczyk zasilił West Bromwich Albion za rekordowe dla angielskiego klubu 17 mln euro. Zastąpił go Artem Dziuba ze Spartaka Moskwa, ale to piłkarz znacznie słabszy, zupełnie inny poziom w porównaniu do sprzedanego piłkarza z Ameryki Południowej. Zenit bardzo przeciętnie rozpoczął sezon, po 8 spotkaniach zajmuje trzecie miejsce, ale przegrał już dwa mecze (przez cały zeszły sezon zaznał tylko trzech porażek), jeden zremisował. Strata 6 punktów do liderującego CSKA na tak wczesnym etapie rozgrywek nie wróży dobrze.
Myślę, że Valencia potwierdzi dobrą dyspozycję w meczach domowych i udanie zainaugurują tegoroczne rozgrywki
Champions League wygrywając z Zenitem Sankt Petersburg. Kurs na gospodarzy wciąż wzrasta, więc myślę że można spokojnie poczekać do wieczora.
Wygrana Valencia – @1.85 (Bet365)