wyścigi psów są super. tylko, że trzeba znać te psy. stąd się biorą faworyci. normalnie na torze dostajecie program, w którym przy każdym psie jest jego pochodzenie (ważne), wyniki z iluś tam ostatnich biegów, trener, właściciel, waga psa (bo np. wiecie, że najlepsze osiągi miał 3 miesiące temu w wadze 33kg, a dzisiaj waży 35), dystanse, na których startował (bo np. do tej pory startował na sprincie, a dzisiaj pierwszy raz biegnie na classics). poza tym, jak nie zobaczycie tego psa na żywo przed biegiem, to nie wiecie, w jakiej jest akurat dzisiaj formie. do tego jeszcze powinniście wiedzieć, czy stan, w jakim pies się znajduje przed startem, to jego stan normalny, czy może coś się dzieje (są psy "normalnie" dostające kompletnego amoku i są psy "normalnie" wyglądające na senne-trzeba o nich to wiedzieć). możnaby wytypować ew. faworyta nie widząc psów, ale trzeba znać co najmniej listę startową przed biegiem (chociaż nazwy psów, bo ich kariery można ew. sprawdzić). ale to wymaga chwili czasu, a nie typowania "na już i na ślepo".
łącznie w wyścigowych krajach (
irlandia, wlk. brytania,
usa i
australia) odbywa się kilkadziesiąt gonitw dziennie, więc sumując te 4 kontynenty rzeczywiście może być to ponad 700 psów (w biegu startuje od 6 do 10 psow, zależnie od kraju).
jak wcześniej powiedziała ester, ludziki w takiej np. anglii siedzą w tym cały czas w internecie, bo znają te psy na pamięć. kupują sobie co tydzień gazetę o objętości co najmniej naszej "wyborczej", poświęconej wyłącznie tym psom. wiedzą o nich wszystko. i podobnie jak w koniach, tak i tutaj bywają "fuksy", czyli psy, o których wiadomo (trenerowi i właścicielowi), że są rewelacyjne, ale są chowane do ostatniej chwili, bo mają zabłysnąć (i zgarnąć kasę) w jakimś bardzo prestiżowym wyścigu.
i na koniec ciekawostka. te psy to greyhoundy, po gepardzie i antylopie północnoamerykańskiej najszybsze zwierzęta lądowe. osiągają prędkość ok. 16 m/s.