Chicago jest na dnie dopiero od tego sezonu, gdzie latem oddali Butlera a w zamian dostali paczke smieci czy tam chipsow, a jedyna dobra rzecz jaka dostali w wymianie czyli Zach LaVine, poki co nie rozegral dla nich ani jednej minuty, takze spokojnie wroci LaVine i powinno byc lepiej, a i tak sa druzyny gorsze w lidze jak chocby Suns. Jeszcze w tym roku - 2017 Bulls grali w PO i w 1. rundzie prowadzili z Bostonem juz 2:0, (wielu uwazalo ze Boston juz sie nie podniesie i 8 seed wygra z 1, gdyby nie kontuzja Rondo to kto wie) kilka lat temu Bulls z Noahem, Rose'm i Dengiem byli 1/2 siłą wschodu, także kibice w okresie poJordanowskim mieli swoje chwile radosci - w 2011 mieli 1. miejsce na wschodzie i grali w finałach konferencji.
Za taki stan rzeczy w Chicago odpowiada zarząd na czele z prezydentem Reinsdorfem, a takze GM Forman. Od wielu lat podejmują już złe decyzje i źle zarządzają taka wielką marką jak Bulls, ale dopiero w tym sezonie, gdzie wyniki są fatalne widac to jak na dłoni. Prędzej czy pozniej błedy musialy wyjsc na parkiecie. Skąpią kasy dla gwiazd, słabo draftują, duzo zlych decyzji np. wybranie zlego trenera czy innego personelu, no i tak jak mowie włascicieli Bulls bardziej obchodzą $$$ niż zwyciestwa. Mieli tez troche pecha bo jak juz zlapali franchise playera to im się Rose połamał na amen, ale jak juz złapali drugiego czyli Butlera to zamiast wydac troche kasy i zbudowac mu sensowny team, to doprowadzili do stanu gdzie sam Butler bardzo juz chcial odejsc, swoimi decyzjami psuli morale i chęć zostania graczy w zespole. Trenera tez maja marnego, co tez nie pomaga, Hoiberg to jeden z najgorszych coachow w lidze, nie ma zadnego autorytetu, taka typowa pizdeczka.
Bulls troche casus jak Knicks, big market, wielkie metropolie, marka znana na calym swiecie, o hajs i wplywy sie nie martwią, ale jednak nieudolność zarzadow i GMów drużyn sprawia ze nie moga zbudowac dobrej druzyny, mimo ze wydaje sie ze maja łatwiej niz organizacje ze small marketow jak np. Atlanta. Obie organizacja mają swoje wielkie talenty w Knicks to Porzingis, w Bulls to Maarkanen, ciekawe czy obu te nieudolne managementy nie zmarnują kariery.